Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Robert Kędzierski
Robert Kędzierski
|
aktualizacja

"Trudno to opisać". Dostawca zamkniętej fabryki idzie do prokuratury

206
Podziel się:

- Do 17 grudnia zamawiali podeszwy. Nie mieliśmy z ich strony sygnałów o problemach. I nagle 23 grudnia dowiedzieliśmy się o upadłości. Moja firma może stracić nawet 655 tys. zł - wyjaśnia Piotr Szostak, prezes spółki, która prowadziła interesy z fabryką Sanita z Piły. Z dnia na dzień zakład należący do duńskiego właściciela został zamknięty.

"Trudno to opisać". Dostawca zamkniętej fabryki idzie do prokuratury
Fabryka Sanita zamknięta z dnia na dzień. Dostawca podeszew może stracić nawet 655 tys. zł (Sanita, materiały prasowe)

W piątek rano opisaliśmy sytuację załogi spółki Sanita z Piły. Na dzień przed Wigilią ok. 150 pracowników polskiego oddziału duńskiego producenta chodaków dowiedziało się o zamknięciu zakładu, choć wcześniej nie było żadnych sygnałów w tej sprawie. - Usłyszeliśmy, że możemy zabrać swoje rzeczy i po zaplanowanej przerwie świątecznej już nie wracać, bo nie mamy po co - stwierdziła w rozmowie z money.pl jedna z byłych już pracownic.

- Jesteśmy w zawieszeniu. My nie możemy się nawet do urzędu pracy zarejestrować jako bezrobotni (bez tego nie można m.in. starać się o zasiłek - przyp. red.). Ci, którzy nabyli już prawa emerytalne i właśnie mieli przejść na emeryturę, zostali zablokowani. Nie mamy świadectwa pracy, żadnych dokumentów. Nic nie mamy - dodała inna.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: "Przeszkadza w zakupach". Klienci ocenili pracę Ryszarda Petru w Biedronce

Fabryka zamknięta z dnia na dzień. "Nawet 655 tys. zł strat"

Poszkodowani mogą być też niektórzy dostawcy pilskiej fabryki. Do redakcji money.pl zgłosił się jeden z nich. Piotr Szostak, prezes zajmującej się produkcją podeszew firmy MSU i członek zarządu Polskiej Izby Przemysłu Skórzanego, twierdzi, że Sanita zamawiała u niego produkty niemal do ostatniej chwili.

Do 17 grudnia zamawiali dostarczane przeze mnie podeszwy. Nie mieliśmy z ich strony żadnych sygnałów o problemach. I nagle 23 grudnia dowiedzieliśmy się o upadłości. W efekcie moja firma może ponieść straty wynoszące nawet 655 tys. zł – twierdzi rozmówca money.pl

Polski dostawca Sanity idzie do prokuratury

Szostak ocenia, że sposób likwidacji polskiego oddziału Sanity odbiega od standardów. - Jestem właścicielem MSU od 28 lat. Współpracuję z największymi producentami obuwia w Polsce. Znam tę branżę jak własną kieszeń. Rozumiem zjawisko bankructwa, znam jego przypadki w branży obuwniczej. Ale to, co przygotowała Sanita, trudno opisać. To na pierwszy rzut oka wygląda jak próba wyprowadzenia majątku - komentuje przedsiębiorca.

Dla mnie sprawa jest ewidentna. Dlatego będziemy zgłaszać sprawę do prokuratury w Polsce. Mamy wszelkie podstawy przypuszczać, że Sanita zamówiła od nas surowce świadomie, wiedząc, że zamierza ogłosić upadłość. I ogłosiła ją w okresie świątecznym, gdy zazwyczaj wszyscy jesteśmy mniej aktywni. Ale ja jestem z tych, którzy działają. Jestem uczciwym człowiekiem, nikogo w życiu nie oszukałem na złotówkę i nie rozumiem tej sytuacji - zapowiada.

Szostak twierdzi, że nie jest jedynym poszkodowanym w tej sprawie. - Według moich ustaleń straty ponieśli również producent skór i dostawcy różnych komponentów - tłumaczy. - Od ponad 20 lat działam w Polskiej Izbie Przemysłu Skórzanego. Jestem w zarządzie i zamierzam powiadomić odpowiednie instytucje - dodaje. Mówi też, że w Danii funkcjonują trzy izby obuwnicze, które zostaną poinformowane o nieuczciwych praktykach Sanity.

Firma bankrutuje, stary zarząd w nowej spółce

Piotr Szostak podkreśla też, że osoby, które tworzyły zarząd upadającej właśnie spółki z Piły, pojawiły się w zarządzie nowego podmiotu, który dalej ma produkować te same buty. - Przeprowadziliśmy własne mini śledztwo, zebraliśmy informacje. W dobie informatyzacji nie jest to jakiś problem. Duńczyk jest w zarządzie nowej spółki, wygląda to tak, jakby towar, w tym nasze podeszwy, trafiły z jednego podmiotu do drugiego – ocenia.

Przedsiębiorca podkreśla, że w jego ocenie cała sytuacja z dużym prawdopodobieństwem została zaplanowana, a działania firmy Sanita mogły nosić znamiona celowego wyprowadzenia majątku i oszustwa wobec polskich kontrahentów.

Redakcja money.pl wysłała do duńskiej centrali pytania o zaległości wobec polskich dostawców. Odpowiedź opublikujemy, gdy tylko ją dostaniemy.

Pracownicy czekają na pensje

Załoga zamkniętej fabryki też została z niczym. W czwartek 2 stycznia część pracowników Sanity przyszła do pracy. Niektórzy spośród nich po prostu nie wiedzieli, że duńska centrala ogłosiła likwidację zakładu, inni chcieli uzyskać informacje w sprawie zaległych pensji, których przed świętami nie wypłacono.

Duńska firma potwierdziła nam, że w połowie stycznia rozpocznie proces upadłości polskiego oddziału. Nie udzielono jednak informacji na temat długości trwania procedury ani terminu wypłat dla polskich pracowników. Kierownictwo wyraziło "żal z powodu trudności, jakie ta decyzja sprawia pracownikom i ich rodzinom".

Pracownicy czują się jednak potraktowani nieuczciwie. - Byliśmy rano przed zakładem i nie rozumiemy, dlaczego dyrektor nie pojawił się, żeby wytłumaczyć co dalej. Zostawili nas, można powiedzieć, z niczym - powiedziała nam była pracownica polskiego zakładu.

Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(206)
TOP WYRÓŻNIONE (tylko zalogowani)
Prawda
2 tyg. temu
W czym problem wydać nakaz aresztowania dla właściciela za oszustwo o raz zabezpieczyć cały majątek na poczet kar. Następnie wszystkie instytucje kontrolujące do roboty, a na pewno coś się znajdzie. Nałożyć kary. Z drugiej strony oprócz sprawy karnej, pozakładać i zabezpieczyć majątek w sprawach cywilnych i po sprawie. To jest tak banalne proste że aż widać gołym okiem że jest tu wyłudzenie. A zapomniałem Z PIP-u, z zusiku, i inspekcji pracy nie wiedzą co zrobić bo są przygotowani na malutkich. Darmozjady.
Zenobia
2 tyg. temu
Bogaty i cwany sobie zawsze poradzi. Biedny zwykły szarak może się powiesić. Globalizm, zabawy w wojnę, klimat czy kwid. Miliarderzy zbijają na tym kolejne miliardy a biedota....?
Emeryt
2 tyg. temu
Obecnie sądy maja takie tempo że może nic nie osiągnąć.
POZOSTAŁE WYRÓŻNIONE
maciej
2 tyg. temu
Duńczycy dużo potrafią w dziedzinie wykorzystywania i robienia w konia, wystarczy zainteresować się zatrudnieniem w branży przetwórstwa mięsnego, czy mleczarskiego oraz organizowania dochodowego pośrednictwa pracy (dla siebie)
iks
2 tyg. temu
Kradnie PiS, kradną inni... Złodziejstwo staje się w Polsce normą...
Robuś
2 tyg. temu
Właściciel firmy może uciec na Węgry i dostanie azyl
NAJNOWSZE KOMENTARZE (206)
Olek
2 tyg. temu
Produkcja jest przenoszona do Kambodży. Europa ma zbyt wysokie koszty. Prąd, gaz, koszt pracowniczy. Europa z zielonym ładem powoli się zwija, bo rządzą nami nauczyciele goeografi i plastyki a nie specjaliści i wizjonerzy.
Polka
2 tyg. temu
Wyższa płaca minimalna niż w USA to co się dziwić.
Niestty
2 tyg. temu
Polacy kupuja chinskie klapki a pozniej wyjaz na zmywak zostanie
tak to widzę
2 tyg. temu
Każdy biznesmen powinien mieć publiczny rejestr spółek które wcześniej prowadził/zarządzał.
T-62
2 tyg. temu
A kto temu duńczykowi zabroni likwidacji swojej fabryki w Polsce
...
Następna strona