- Wszystko może się zmienić jutro lub pojutrze. Na teraz decyzji jeszcze nie ma – mówią nasze źródła z kręgów rządowych o scenariuszu zakładającym zamknięcie galerii handlowych. Zresztą w samym rządzie nie ma co do tego jednomyślności. Informację o rozważanym zamknięciu galerii handlowych potwierdziliśmy w dwóch źródłach.
- Rozmowy trwają. Jest to jeden z pomysłów na walkę z pandemią, ale ostatecznej decyzji jeszcze nie ma. Premier się waha - mówi drugi z naszych informatorów.
Takie rozwiązanie już wczoraj zapowiadał wicepremier Jarosław Gowin w wywiadzie dla money.pl. Wprawdzie obiecywał, że znacznych obostrzeń dla gospodarki już nie będzie, ale dodał, że mogą pojawić się nowe restrykcje dotyczące właśnie handlu.
- Nie planujemy znaczących obostrzeń gospodarczych. Jeżeli pojawią się jakieś dodatkowe rozwiązania, to mogą one dotyczyć tylko handlu. Osobna sprawa to czy nie zbliża się pora, by ograniczyć pozazawodową aktywność Polaków -  mówił wicepremier i minister rozwoju, pracy i technologii.
Scenariusz zakładający zamknięcie galerii handlowych zdecydowanie nie podoba się branży.
- Będzie to bardzo złe rozwiązanie. Zarówno sieci zrzeszone w POHiD jak i centra handlowe udowodniliśmy, że jesteśmy miejscami bezpiecznymi. Ciągle dokładamy wszelkich starań, żeby zapewnić bezpieczeństwo pracowników i klientów. Branża handlowa poniosła wydatki na poziomie 350 milionów złotych, aby klienci i pracownicy czuli się w sklepach bezpiecznie – mówi w rozmowie z money.pl Renata Juszkiewicz, szefowa Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.
Dodaje, że wskaźnik zachorowań na koronawirusa w handlu nie przekracza 0,4 proc., przy czym wskaźnik transmisji poziomej (czyli pracownik od pracownika) jest znikomy i nie przekracza 0,06 proc.
- Poszliśmy o wiele dalej, niż rekomendacje Głównego Inspektora Sanitarnego. I wręcz apelujemy, żeby handel rozluźnić, żeby nie było w sklepach skupisk przed niehandlowymi niedzielami. Ruch w galeriach handlowych i tak został bardzo ograniczony przez obostrzenia dotyczące gastronomii i rozrywki. To nie rozwiąże problemu, on jest gdzie indziej – mówi Renata Juszkiewicz.
- Centra i sieci handlowe doskonale wywiązują się ze wszystkich zobowiązań sanitarnych, jakie nałożono na nie w maju. Jednak mimo podjętych środków nadal nie podniosły się po wiosennym lockdownie - frekwencja w centrach handlowych jest średnio o 30 proc. niższa w porównaniu do ubiegłego roku, a obroty najemców o 25 proc. Spółki handlowe przyznają dziś otwarcie, że kolejnego lockdownu po prostu nie przetrwają – mówi w rozmowie z money.pl Anna Szmeja, prezes Retail Institute.
Dodaje, że ewentualne zamknięcie galerii handlowych przed świętami Bożego Narodzenia byłoby decyzją niosącą daleko idące konsekwencje. Po pierwsze – handel mógłby się po tym ciosie już nie podnieść.
- W handlu czwarty kwartał roku był, jest i będzie najważniejszym okresem w roku. To już tradycyjnie okres przygotowań Polaków do najważniejszych świąt – Bożego Narodzenia. Znaczący wzrost obrotów i liczby klientów obserwujemy pod koniec listopada wraz z zadomowioną już w kalendarzu zakupowym akcją Black Friday. Jednak kulminacyjnym czasem jest grudzień, kiedy wzrost odwiedzin w stosunku do innych miesięcy roku sięga nawet 54 procent, a poszczególne branże biją wówczas rekordy sprzedażowe – dodaje Anna Szmeja.
Przytacza dane: od połowy listopada wiele branż odnotowuje znaczące wzrosty wartości sprzedaży. W 2019 roku liderami wzrostów w tym czasie była biżuteria (+175 proc.), Książki, muzyka, multimedia, gry (+99 proc.), art. dla dzieci i kobiet w ciąży (+78,6 proc.), galanteria skórzana (+53,4 proc.), bielizna (+50,5 proc.) oraz health & Beauty (+45,2 proc.). Nie licząc sektora gastronomi, rozrywki i usług są to kategorie które najdotkliwiej odczuły skutki wiosennego lockdownu.
Dodaje też, że sektor e-commerce – mimo olbrzymiego rozwoju – nie dałby rady obsłużyć wszystkich przedświątecznych zamówień w handlu.
- Przypomnijmy sobie ostanie lata. Sklepy i firmy kurierskie już na ok 10 dni przed świętami informowały o tym, że zamówienia mogą nie dotrzeć pod choinkę. W kwietniu i maju trzeba było czekać nawet tydzień czy dwa na dostawę. Badania i doświadczenie pokazują, że klienci nie chcą rezygnować z zakupów stacjonarnych i mówienie, że handel internetowy przejmie ich funkcje, nie jest prawdą - mówi Anna Szmaja.
- Przedsiębiorcy apelują, aby pochylić się nad problemem galerii handlowych, które zainwestowały ogromne środki dla utrzymania wysokich standardów sanitarnych, podczas gdy nikt nie zrekompensował im kosztów wiosennego lockdownu. Trzeba szukać nowych rozwiązań, dopracować procedury gwarantujące płynny przepływ ludzi w galeriach rozkładając go z sześciu na siedem dni w tygodniu. Zamknięcie centrów handlowych byłoby bardzo szkodliwym rozwiązaniem dla tysięcy przedsiębiorców, którzy po prostu tego nie przetrwają. Warto sięgnąć teraz po środki które temu mogą zapobiec – wskazuje Anna Szmeja.