Nauka i postęp nie znoszą próżni. Dlatego to, co już wynaleźliśmy, ulepszamy, a czasem wymyślamy na nowo. Turbiny wiatrowe nie są tu wyjątkiem. Pojawiły się już projekty małej "floty" turbin morskich obracających się równocześnie czy też swego rodzaju ściany turbin, jaką zaprojektował Joe Doucet, do postawienia np. przy autostradzie.
Jak donosi serwis Fast Company, na równie ciekawy pomysł wpadli Szwedzi. Firma Seawind Ocean Technologies projektuje turbinę, wzorując się na łopatach w wirniku śmigłowca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Turbina jak śmigłowiec
Seawind Ocean Technologies przekonuje, że taki nowy typ turbiny wiatrowej będzie o 1/4 tańszy w instalacji i eksploatacji przy wytworzeniu tej samej ilości energii. Pierwsza zostanie zainstalowana na morzu w 2024 r.
Czym będzie różnić się od "zwykłych"? Ta konkretna wzorowana jest na wirniku śmigłowca. Od konwencjonalnych odróżnia ją liczba łopat - dwie zamiast trzech, za to wydłużone i z innym system dostosowania jej do warunków.
Jak opisywaliśmy w money.pl, konwencjonalne turbiny podczas silnych wichur są poddawane dużym obciążeniom, a już zwłaszcza te morskie, gdzie wiatr potrafi być silniejszy. Gdy wieje za mocno, łopaty obracają się wokół własnej osi, by się spłaszczyć i zmniejszyć naprężenie na łopatach i wirniku.
Co ma być przewagą Seawind? Są w stanie dostosować ruch samej głowicy turbiny, by dopasować się do kierunku i siły wiatru. Firma używa metafory żagla tradycyjnego okrętu, który również dostosowywany jest do danych warunków wietrznych. To znacznie uprości procedurę, gdyż systemy i mechanizmy nachylenia łopat w konwencjonalnych turbinach są bardzo drogie. Inwestorom najwyraźniej pomysł się spodobał, bo firma zebrała 2,8 mln euro na budowę pierwszej turbiny i negocjuje znacznie większą rundę.
Odkurzona technologia
Zabawnym dodatkiem jest to, że projekt turbiny wzorowanej na helikopterze powstał blisko pół wieku temu, a prowadził go Glidden Doman, późniejszy współzałożyciel Seawind Ocean Technology. To było w latach 70. XX w., gdy świat trapił kryzys paliwowy. Doman pod auspicjami NASA zaprojektował takie wiatraki i zbudował 3. Jeden działał kilka lat przy Sardynii. Wszystkie ostatecznie zawiodły, bo nie mogły dostosować się do siły i kierunku wiatru. Projekt upadł z powodu braku finansowania i presji, gdy ceny ropy się uspokoiły.
W money opisywaliśmy kondycję polskich farm lądowych (morska energia wiatrowa dopiero się rodzi), które zwłaszcza w styczniu, w okresie zwiększonych wichur, wykręciły rekordowe wyniki produkcji prądu. Mogłyby dać go jeszcze więcej, niestety polska energetyka wiatrowa mierzy się z dwoma dużymi problemami.
Pierwszy to reguła 10H, wprowadzona przez rząd PiS, która reguluje dozwoloną odległość instalacji wiatrowych od budynków mieszkalnych. Drugi to rażąco niewydajna sieć energetyczna, która nie jest w stanie przyjąć i rozprowadzić nadwyżek energii.