Najnowsze badanie Gemius/PBI dla kategorii serwisów pracy pokazuje, że najpopularniejszym portalem dla osób poszukujących pracy pozostaje olx.pl z oglądalnością na poziomie 3,3 mln realnych użytkowników. Drugi jest portal pracuj.pl, a na trzecie wskoczył GoWork oferujący nie tylko oferty pracy, ale też bazę opinii o pracodawcach.
Pierwszą dziesiątkę domykają jooble.org, Praca.pl, indeed.com, inforpraca.pl oraz interviewme.pl. Oglądalność pozostałych badanych serwisów nie przekraczała miliona użytkowników miesięcznie.
Szukamy coraz lepszej pracy
W ostatnim roku bezrobocie wg. metodologii BAEL zbliżało się do poziomu 3 proc., a pracodawcy coraz częściej mówią o problemach ze znalezieniem kandydatów do pracy.
I to na tej wydawałoby się paradoksalnej sytuacji korzystają nie tylko pracownicy, którzy mogą przebierać wśród ofert, ale też portale pracy.
Choć na pierwszy rzut oka wydaje się to nienaturalne, to istnieje proste wyjaśnienie tej zależności. Rynek pracownika pozwala kandydatom ze spokojem myśleć o nowej, lepszej posadzie, której szukamy bez obaw. Od firm wymaga wysiłku, by przyciągnąć talenty.
- Ludzie są dziś bardziej świadomi. Pokazują to badania, z których wynika, że 87 proc. osób nie tylko przed podjęciem pracy, ale też przed przyjściem na rozmowę kwalifikacyjną, sprawdza opinię o pracodawcy w sieci. Chcą mieć pewność, że gdy idą do innej firmy, to będzie to lepszy wybór – tłumaczy prezes GoWork Adam Kosieradzki.
Zadbaj o pracownika. On zadba o klienta
Firmom w zatrzymaniu, ale również znalezieniu nowych pracowników coraz częściej „pomagają” agencje zajmujące się employer brandingiem (budowaniem i utrzymaniem wizerunku firmy jako pracodawcy).
- Klienci nie są najważniejsi. To pracownicy są najważniejszy – miał mawiać brytyjski miliarder Richard Branson i doprecyzował, że pracownicy, o których zadba pracodawca, zatroszczą się o klientów.
I właśnie dlatego firmy tak chętnie zaczęły dbać o swój wizerunek.
– Employer branding to nie tylko działania skierowane na zewnątrz. Tym, co stanowi kluczowy element budowania marki, jest komunikacja do wewnątrz firmy, do własnych pracowników. Kandydaci nie tylko szukają opinii o firmach na portalach czy forach internetowych, ale też coraz częściej kontaktują się z pracownikami i pytają wprost: „czy poleciłbyś mi pracę w tym miejscu?”. Od odpowiedzi naszego obecnego pracownika może zależeć zatrudnienie lub stracenie szansy na zatrudnienie kogoś naprawdę cennego - mówi nam Łukasz Jarota, prezes Agencji Grow.
I choć, jak przyznaje sam prezes Agencji Grow, „worek firm zgłaszających się po pomoc przy budowaniu własnej marki rozwiązał się 5 lat temu”, to wciąż dla wielu pracodawców stanowi on wyzwanie.
Jak zepsuć sobie renomę w sieci
Pod koniec sierpnia wybuchła afera związana z oskarżeniami o mobbing w Narodowym Funduszu Zdrowia. Czwórka pracowników skierowała pismo do prezesa NFZ z informacjami o nagannym, w ich ocenie, zachowaniu przełożonej. Powołana została komisja, która naprędce miała uznać, że mobbingu nie było. W efekcie cała czwórka została przeniesiona do innych oddziałów, a jednej z nich grozi zwolnienie.
Znalezienie specjalistów, którzy być może chcieliby teraz pracować w centrali NFZ, po tym skandalu może być teraz wyjątkowo trudne.
Ale nie tylko państwowe instytucje mają problem z właściwym odpowiadaniem na kryzysowe sytuacje. Polski oddział szwedzkiej sieci IKEA po dyscyplinarnym zwolnieniu pracownika za wpis na wewnętrznym internetowym forum znalazł się w samym środku światopoglądowego sporu.
W dodatku zamiast od razu odnieść się do stawianych zarzutów przez kilka dni firma broniła się suchym stanowiskiem o wewnętrznym regulaminie i „zasadach współżycia społecznego”.
Dopiero eskalacja zarzutów podnoszonych w Internecie zmusiła IKEĘ do wydania oświadczenia, w którym krok po kroku wyjaśniła swoje postępowanie oraz zapewniła, że skupia się na zminimalizowaniu wpływu sytuacji na pozostałych pracowników.
Jak mówi nam Łukasz Jarota, reagowanie na sytuacje kryzysowe, stanowi istotny element budowania marki pracodawcy. – Potencjalni pracownicy chętnie patrzą na to, w jaki sposób firma odnosi się do kierowanych pod jej adresem negatywnych komentarzy. Sprawdzają, czy firma jakkolwiek reaguje i próbuje tłumaczyć opisane sytuacje – mówi ekspert.
Zamiast wyjaśnień procesy
W tym nowym kryterium oceny potencjalnego pracodawcy prezes GoWork dostrzega główny powód skokowego wzrostu popularności tego serwisu.
– Dbamy o to, żeby nie usuwać opinii o pracodawcach i dziwi nas, że firmy ciągle starają się za wszelką cenę zmusić naszych administratorów do usuwania komentarzy zamiast wyjaśniać, odpowiadać na zarzuty, a do tego działać proaktywnie. Jeśli to konieczne, czasem przyznać się do błędu. Nie ma organizacji idealnych. W efekcie mamy około 100 procesów, w których żąda się od nas usunięcia negatywnych komentarzy na swój temat – tłumaczy Kosieradzki.
O tym, że takie próby jaki nawet procesy sądowe są nieskuteczne, jest przekonany Łukasz Jarota. Mogą nawet firmie zaszkodzić.
- Poszukujący pracy są coraz bardziej świadomi, żeby stworzony wizerunek atrakcyjnego miejsca pracy pokrywał się z rzeczywistością. Kandydaci mają bowiem umiejętność, którą nazywam „detektorem ściemy” i błyskawicznie wyczują, że obietnice podczas rozmowy kwalifikacyjnej nie pokrywają się z tym, co dzieje się w organizacji – wskazuje Jarota.