Rzeka Odra zmieniła się w ostatnich dniach w toksyczną (niemal) pustynię. Poziom wody jest alarmująco niski przez suszę. Mało tego. Zginęły żyjące w niej m.in. ryby i bobry. Jak ustalili niemieccy dziennikarze - powodem tego jest wysokie skażenie rtęcią, co wykryło laboratorium w Berlinie-Brandenburgii.
Elżbieta Polak, marszałkini województwa lubuskiego, powiedziała "Gazecie Wyborczej", że nie pamięta tak strasznej katastrofy ekologicznej. Nie tylko w Lubuskiem, ale w całej Polsce zachodniej. I zapowiedziała, że oczekuje od rządu specjalnych działań.
- Trzeba działać. Ta klęska ekologiczna dotyczy nie tylko śniętych ryb, ale całego środowiska naturalnego na Odrze i nad Odrą (...). To niedopuszczalne, by dochodziło do takiej klęski w czasie, gdy mówimy o zielonym ładzie, gdy tyle pieniędzy przeznaczyliśmy z Programu Operacyjnego "Ryby" na zarybienie naszych wód i uporządkowanie całej infrastruktury naszych akwenów. Teraz cofniemy się o kilkanaście lat - zaznaczyła marszałek.
W piątek (12 sierpnia) marszałkini przekazała w mediach społecznościowych nowe informacje na temat kroków, które podejmie ws. zatrutej Odry. "Dzisiaj składamy wniosek o ogłoszenie stanu klęski żywiołowej!" - napisała na Facebooku. I ponowiła apel: pod żadnym pozorem nie wolno zbliżać się do Odry, poić zwierząt.