W czasie przesłuchania Andrzeja Parafianowicza, byłego wiceministra finansów w rządzie PO-PSL, z jego ust padło zaskakujące wyznanie na temat drugiej ówczesnej wiceminister finansów - Elżbiety Chojny-Duch.
Zbigniew Konwiński z PO zapytał Parafianowicza, czy wiedział, że minister Chojna-Duch spotykała się w ministerstwie z prof. Witoldem Modzelewskim.
- Tak - odpowiedział. - To dosyć powszechna wiedza - dodał po chwili. - Przecież oni są z tej samej katedry i było powszechnie wiadomo, że są w zażyłej komitywie - wyjaśnił.
Zaprzyjaźniony przedsiębiorca
- Pani minister miała taką chęć jakby zbliżenia się - stwierdził po chwili Parafianowicz. - Ja panią minister ostatni raz widziałem na obronie mojej pracy magisterskiej, a potem dopiero w ministerstwie, co nie przeszkodziło pani minister, skracając dystans, zaproponować mi, żebym pojechał na wakacje na Seszele do willi zaprzyjaźnionego przedsiębiorcy - powiedział. Zaznaczył, że miał to być wyjazd z rodziną.
- Prawdę mówiąc, nie wiedziałem co ze sobą zrobić wtedy - wyznał Parafianowicz. - Jaki to był przedsiębiorca? - zapytał poseł Konwiński. - Nazwisko nie padło. Zaprzyjaźniony przedsiębiorca - powtórzył.
Zbigniew Konwiński przypomniał, że Elżbieta Chojna-Duch zeznała przed komisją, że nie spotykała się z prof. Modzelewskim. - W dokumentach trafiliśmy na jedno takie spotkanie. Tych spotkań było więcej niż jedno, tak? - zwrócił się do Parafianowicza.
- To śmieszne, ale jakoś mnie to nie zdziwiło - odpowiedział były wiceminister finansów. - My ze sobą za bardzo merytorycznie nie rozmawialiśmy, bo jakoś nie było płaszczyzny - powiedział po chwili, pytany o stanowisko minister Chojny-Duch w sprawie zniesienia sankcji VAT.
- Pani minister zeznała przed komisją, że była przeciwna konkretnym rozwiązaniom, po czym znajdujemy pięć dokumentów, w których jest słowo "akceptuję" i jej podpis, gdzie te rozwiązania są przyjęte - wyjaśnił Konwiński.
- Proszę mnie zwolnić z tego przykrego obowiązku, ja mogę opowiadać o swoich działaniach. Nie mam wiedzy o działaniach pani Chojny i jej intencjach ani standardach akceptacji dokumentów - odparł Parafianowicz.
"Dziwność" propozycji
Do wątku propozycji wakacji na Seszelach komisja wróciła na krótko po przeszło dwóch godzinach. Wojciech Murdzek z PiS pytał Parafianowicza o stosowane przez niego procedury i chciał dowiedzieć się, jaka była jego reakcja na propozycję byłej minister.
- Gdzieś pan to odnotował? Podzielił się tą informacją? Dziwność tej propozycji i pana reakcja pokazywałaby, że trzeba by udokumentować, zostawić jakiś ślad - powiedział poseł PiS.
- Ma pan absolutną rację, być może trzeba było zostawić, ale nie przypuszczałem, że kiedyś powstanie ta komisja - przyznał Parafianowicz.
W tym momencie włączył się przewodniczący komisji, poseł Marcin Horała z PiS. - Przepraszam, gdyby nie powstała komisja śledcza, to już wtedy ta sytuacja byłaby okej w pana opinii? - zapytał Parafianowicza.
- Panie pośle, co ja miałem zrobić? - odpowiedział były wiceminister. - Propozycja jest trochę, przyznaję, dziwna. Wydawało mi się na tamtym etapie, że tę rozmowę należy zakończyć i nie ciągnąć tego wątku. Tak się stało, żadnych konsekwencji tego nie było - przekonywał.
To bzdury. Nie wiem o co chodzi
Poproszona przez RMF FM o komentarz do zeznań Parafianowicza, Elżbieta Chojna-Duch w środę po południu odpierała jego zarzuty. - To bzdury. Nie wiem o co chodzi. Nic takiego nie miało miejsca - zapewniła. Dodała, że nie utrzymywała kontaktów towarzyskich z Parafianowiczem, bo "nie akceptowała jego stylu zachowania".
Przypomnijmy, że podczas listopadowego zeznania przed komisją śledczą ds. VAT Elżbieta Chojna-Duch, wiceszefowa resortu finansów w latach 2007-2010, stwierdziła, że część prawa podatkowego powstawała w gabinetach doradców podatkowych, a nieoficjalnym doradcą zajmującym się projektami ustaw był Sławomir Nowak.
Na pytanie, czy ustawy były pisane przez lobbystów, Chojna-Duch stwierdziła: - Tak, były pisane pod dyktando lobbystów. Ze zdziwieniem spotykałam doradców podatkowych, którzy mieli całe fragmenty napisanego prawa, które dokładali do ustawy - oznajmiła.
Zapytana o sytuację, w której wpływ na prawo mieli zewnętrzni lobbyści stwierdziła, że jej się to oczywiście nie podobało. - Odpowiedzialność spadałaby przecież na mnie. Protestowałam, ale niezbyt intensywnie. Teraz wiem więcej niż 10 lat temu - mówiła.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl