Historia dwojga starszych rolników ciągnie się od 1999 roku. To właśnie wtedy podpisali umowę dożywocia z pewną rodziną.
Na czym polegała umowa? Rodzina otrzymała od rolników prawo do nieruchomości. W zamian miała się opiekować rolnikami, którzy oprócz mieszkania w domu na posesji mogli też korzystać ze stawu hodowlanego.
W 2004 roku zaczęły się problemy. Rolnicy stwierdzili, że rodzina nie wywiązuje się z obowiązków w umowie i od początku zależało jej tylko na przejęciu nieruchomości.
Złożyli więc pozew do sądu. Zażądali w nim, że skoro rodzina się nimi nie opiekuje, to niech wypłaca im dożywotnią rentę. Ostatecznie sąd przyznał rolnikom świadczenie od rodziny w wysokości odpowiednio 650 i 750 złotych miesięcznie.
Przez pomyłkę jednak w wyroku sąd stwierdził, że renta została de facto przyznana w zamian za świadczenia wpisane w umowie. Efekt? Rolnicy dostawali co prawda 650 i 750 złotych miesięcznie, ale tracili prawo do korzystania ze stawu oraz - co najważniejsze - do zamieszkania.
Dotychczasowi właściciele zostali więc wywłaszczeni ze swojego gospodarstwa. Mimo wielu apelacji i prób sądowych nie udało się uzyskać pozytywnego orzeczenia.
Zasiłek opiekuńczy po świętach. Rząd ujawnia plany
Dlatego minister sprawiedliwości i prokurator generalny zdecydował się na skierowanie skargi nadzwyczajnej.
"O tym, że błąd ten miał charakter bezwzględnie oczywisty, wskazywało uzasadnienie wyroku Sądu Okręgowego w Elblągu z 15 stycznia 2004 r., zgodnie z którym prawo do zamieszkiwania rolników miało się odbywać na dotychczasowych zasadach" - czytamy w komunikacie Prokuratury Krajowej.