Zaledwie 48 proc. ankietowanych chce powrotu do nauki on-line - pisze "Rzeczpospolita" powołując się na badania ClickMeeting. Trudno się dziwić, kiedy co dziesiąty nie ma dostępu do sprzętu, który umożliwiłby sprawną naukę zdalną.
Jedynie 59 proc. Polaków stwierdziła, że ma odpowiednie warunki do nauki w formie zdalnej. To dalece za mało, jeśli taki system miałby w czasie pandemii funkcjonować powszechnie.
Już wcześniej na łamach money.pl, Sławomir Broniarz, przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego podkreślał, że brak komputerów to poważny problem w szkołach i wśród uczniów.
Zaznaczył również, że nie tylko sprzęt jest problemem, ale też oprogramowanie, które pozwoliłoby swobodnie prowadzić lekcję.
- Z raportu, który przedstawił nam Orange, wynika, że podczas pracy zdalnej funkcjonowało 16 różnych sposobów komunikacji z dzieckiem, a nie jeden. Wciąż nie mamy ujednoliconej platformy. Jak zapowiedział minister, we wrześniu do e-podręcznika dołączona zostanie kamera – no sukces niebywały. Nie przeprowadzimy całego cyklu kształcenia w ten sposób. Wciąż borykamy się z brakiem komputerów dla uczniów i nauczycieli, są problemy z dostępem do sieci - wyliczał Broniarz.
Szkoły od początku września działają w trybie stacjonarnym, a jedynie w wyjątkowych przypadkach szkoły mogą przejść na tryb zdalny lub mieszany.
Mimo że wielu rodziców miało poważne wątpliwości co do powrotu dzieci do szkolnych ławek, to, jak wskazuje dziennik, jedynie 37 proc. Polaków tęskni za nauczaniem dzieci przez internet.
60 proc. ankietowanych jest przekonanych, zdalna nauka jest mniej efektywna.
- W ostatnich kryzysowych miesiącach wiele działań z konieczności miało charakter doraźny i chaotyczny, służyło rozwiązaniu bieżącego problemu, jakim była niemożność prowadzenia edukacji twarzą w twarz z uczniami – mówi "Rzeczpospolitej" Katarzyna Śledziewska z ośrodka naukowego DELab na Uniwersytecie Warszawskim.