Wyspa Sazan ma 5 km kwadratowych powierzchni i zamieszkiwać ma ją ok. 50 osób. W przyszłości to może jednak ulec zmianie za sprawą Jareda Kushnera, przedsiębiorcy oraz prywatnie zięcia Donalda Trumpa.
"Bezludna wyspa może stać się upragnionym miejscem odosobnienia. Kushner zamierza zbudować luksusowe wille na szczytach klifów górujących nad miejscem, w którym Adriatyk i Morze Jońskie spotykają się w Morzu Śródziemnym (...). Hotel będzie obsługiwany przez ekskluzywną markę Aman, której klientami są między innymi Mark Zuckerberg, Bill Gates i Kardashianowie" - zaznacza Bloomberg.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według informacji agencji Kushner planuje przeznaczyć 1 mld dol. na inwestycje, które ma popierać albański rząd. Przedsiębiorca przyznał w rozmowie z Bloombergiem, że jest "coraz bardziej podekscytowany" potencjałem drzemiącym w albańskiej wyspie. Od 2021 r. był w Albanii kilkukrotnie - ostatni raz w czerwcu - razem z żoną Ivanką Trump. Para przyleciała na Bałkany prywatnym odrzutowcem i poruszała się po regionie śmigłowcem.
Ministerstwo Turystyki i Środowiska Albanii potwierdziło, że otrzymało od Amerykanina projekt przebudowy obiektów na wyspie Sazan. Trwają prace nad jego rozpatrzeniem.
Według Mireli Kumbaro, minister turystyki i środowiska, agencja inwestycyjna albańskiego rządu kierowanego przez proamerykańskiego premiera Ediego Ramę otrzymała wniosek Kushnera dotyczący projektu Sazan i pracuje nad jego rozpatrzeniem.
Serbskie porozumienie
Kushner planuje też inwestycję w Belgradzie. Zięć Trumpa chce zburzyć ruiny Sztabu Generalnego Armii Jugosławii po nalotach NATO z 1999 r. i w jego miejscu zbudować kompleks hotelowo-apartamentowy. "Financial Times" ten obiekt nazywa "sanktuarium serbskiego nacjonalizmu".
Kushner, który także przewodzi funduszowi inwestycyjnemu z kapitałem z Arabii Saudyjskiej, miał już podpisać w tej sprawie umowę z serbskim rządem. Wspiera go Richard Grenell, specjalny wysłannik ds. dialogu Serbii i Kosowa z czasów prezydentury Donalda Trumpa, do dziś utrzymujący bliskie relacje z rządami regionu.
"Analitycy twierdzą, że umowa jest studium przypadku pokazującym, jak małe niezaangażowane państwo może przygotować się na możliwy powrót Trumpa do Białego Domu. Odzwierciedla to także wzmożone skupienie Zachodu na Serbii w czasie, gdy priorytetem stało się oderwanie jej od historycznie bliskiej Rosji" - zauważa brytyjski dziennik.
"Chociaż prezydent Serbii Aleksandar Vuczić utrzymuje, że transakcja ma charakter wyłącznie biznesowy, porozumienie zdaje się mieć wyraźnie polityczny charakter. Dzięki niemu Vuczić utrzyma bliskie stosunki z możliwym zwycięzcą listopadowych wyborów prezydenckich w USA" - dodaje "FT".