Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Piotr Bera
Piotr Bera
|
aktualizacja

Ukrainie mogą się skończyć pieniądze. A to poważny problem dla Polski

Podziel się:

Nie ma już takiego entuzjazmu do obrony Ukrainy, a Europa i świat zaczęły spoglądać na Izrael. Może mieć to ważny wymiar pieniężny. Im mniej środków spłynie do Kijowa na kontynuację wojny, tym gorzej dla Polski. To zła informacja dla naszego bezpieczeństwa - mówi money.pl gen. Mieczysław Bieniek.

Ukrainie mogą się skończyć pieniądze. A to poważny problem dla Polski
Ukraina potrzebuje amunicji, żeby odpierać rosyjskie ataki - mówi gen. Mieczysław Bieniek (Getty Images, Maxym Marusenko/NurPhoto)

Joe Biden chce przeznaczyć łącznie 100 mld dol. pomocy dla sojuszników USA, z czego 60 mld dla Ukrainy. Jednak wspieranie Kijowa wymaga większej gimnastyki niż jeszcze kilka miesięcy wcześniej.

Wszystko z powodu problemów w Kongresie. Pakietowi pomocowemu dla Ukrainy sprzeciwiła się skrajna frakcja Partii Republikańskiej. Problem spowodowało też usunięcie ze stanowiska spikera Izby Reprezentantów Kevina McCarthy'ego. W efekcie prace parlamentu były sparaliżowane. W końcu po wielu dyskusjach nowym spikerem został kongresmen z Luizjany Mike Johnson, który jeszcze rok temu popierał pomoc finansową dla Ukrainy, a teraz mówi wprost o wspieraniu Izraela.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Krwawa odpowiedź Izraela. Nagrania z operacji lądowej w Strefy Gazy

Izrael prowadzi wojnę z Hamasem w Strefie Gazy i liczy na wsparcie Amerykanów w ramach wspomnianego pakietu o wartości 100 mld dol. W rozmowie z telewizją Fox News Johnson zaznaczył, że Izrael może otrzymać środki w osobnym pakiecie, czego chce uniknąć Biden. Prezydent liczy, że znacznie trudniej będzie Kongresowi odrzucić pakiet pomocowy jednocześnie dla Ukrainy i Izraela.

Nowy spiker podkreślił, że "nie można pozwolić Władimirowi Putinowi na zwycięstwo w Ukrainie, bo na tym nie poprzestanie". A to mogłoby zachęcić Chiny do zwiększenia swojej pozycji wokół Tajwanu.

Różnica zdań w Brukseli

Jednomyślnego stanowiska nie ma również w Unii Europejskiej. Węgry i Słowacja sprzeciwiają się wypłaceniu 50 mld euro dla Kijowa. Z tej kwoty "tylko 17 mld to bezzwrotne dotacje, pozostała kwota to pożyczki zabezpieczone unijnym budżetem. Dla Unii coraz większym problemem jest jednak obsługa wspólnego długu, która może kosztować ok. 19 mld euro w przyszłym roku" - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".

- Można uderzać w pesymistyczne tony, ale Kongres w końcu tę pomoc przegłosuje. Jeśli chodzi o Węgry, to już straciliśmy nadzieję na współpracę. Natomiast Słowacja będzie robiła to, co w jej interesie, a w jej interesie jest stabilna Ukraina. Nowy premier Robert Fico deklarował w czasie kampanii wyborczej, że nie będzie wspierać Kijowa i teraz wywiązuje się z tego - tłumaczy gen. Mieczysław Bieniek, były zastępca dowódcy strategicznego NATO ds. transformacji.

Zdaniem naszego rozmówcy świat zwrócił szczególną uwagę na Izrael.

O to właśnie chodziło Rosji. Hamas niczego sam nie zrobił, gromadził środki, miał wsparcie Iranu, ale przez kogoś byli szkoleni. To bandycka operacja, ale zaplanowana w sposób wojskowy. Gdzie są wagnerowcy z Syrii? Może zostali do tego wykorzystani? Hamas chciał zablokować proces normalizacji stosunków Izraela z Arabią Saudyjską, ale odwrócono uwagę też od Ukrainy - uważa gen. Bieniek.

Rosja będzie przeciągać wojnę?

Czy rosnące zmęczenie opinii publicznej wojną w Ukrainie wpłynie na działania na froncie? Czy w ten sposób Putin zdobywa przewagę, bo sam może przelewać krew Rosjan bez końca, aż do momentu, gdy źródło wsparcia z Zachodu dla Kijowa wyschnie?

- Rosyjskie zasoby są znacznie większe niż ukraińskie. Nie ma nawet skali porównawczej. Ale rosyjska gospodarka jest w gorszym stanie, tak samo słabnie entuzjazm obywateli. Wielu już nie rozumie, o co chodzi w tej "operacji specjalnej". Ginie mnóstwo ludzi po obu stronach. I nie wiadomo w jakim celu - dodaje generał w stanie spoczynku.

Ukraińcy mają posiadać dużo sprzętu, ale brakuje im amunicji i rakiet. Kluczowe w odpieraniu rosyjskich ataków i odbijaniu okupowanych terenów będzie lotnictwo. Sytuacja na froncie "jednak zastygła", a do tego zbliża się zima i prawdopodobnie wznowienie terroru energetycznego przez Rosjan. Zeszłej zimy najeźdźcy regularnie atakowali infrastrukturę energetyczną Ukrainy.

Teraz będzie podobnie, a to zła informacja dla Ukrainy, chociaż powinni też być lepiej przygotowani. Kluczowe dla losów wojny mogą być wybory prezydenckie w USA w 2024 r. Opinia publiczna w USA jest podzielona i niektórzy już nie chcą pomagać Ukrainie - ocenia gen. Bieniek.

Strefa Gazy a sprawa Polski

To wszystko może mieć wpływ na bezpieczeństwo Polski, podobnie jak przedłużający się konflikt w Izraelu. - Gdy Ukraina przestanie istnieć lub znajdzie się pod wpływem Rosji, to tuż za naszą granicą pojawią się ich czołgi. Nasze bezpieczeństwo połączone jest z Ukrainą. Dlatego nie może dojść do konfliktu globalnego na Bliskim Wschodzie - podsumowuje gen. Bieniek.

Kamil Wysokiński z Ośrodka Badań Azji (Akademia Sztuki Wojennej) podkreśla w najnowszej analizie, że "konflikt pomiędzy Izraelem a Hamasem ma na chwilę obecną mało prawdopodobny, aczkolwiek istotny w skutkach potencjał do eskalacji regionalnej". Głównie w kontekście uczestnictwa Iranu oraz Hezbollahu, które na ten moment są jednak powściągliwe w swoich działaniach.

Wysokiński uważa, że obecnie nie ma podstaw do tego, żeby jednoznacznie stwierdzić, że "przedłużający się konflikt pomiędzy Izraelem a Hamasem wpłynie na możliwość wstrzymania lub ograniczenia amerykańskiej pomocy wojskowej dla Ukrainy i zastąpienia jej wsparciem dla walczącego państwa żydowskiego".

Ale nie można wykluczyć scenariusza, w którym "prawdopodobna wydaje się zmiana układu sił w wojnie pomiędzy Rosją a Ukrainą, co w konsekwencji miałoby negatywny wpływ na bezpieczeństwo Polski".

Piotr Bera, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl