Z danych e-petrol.pl wynika, że w tym tygodniu benzyna 95-oktanowa podrożała o 3 gr i kosztuje aktualnie tyle, ile na początku roku – 6,25 zł/l. Olej napędowy jest w porównaniu z poprzednim tygodniem droższy o 4 gr i kosztuje średnio 6,43 zł/l.
Były to pierwsze od dziewięciu tygodni podwyżki na stacjach - zwracają uwagę eksperci serwisu. I wskazują, że cena ropy Brent przekroczyła w tym tygodniu 82 dol. za baryłkę. "To najwyższy poziom w tym roku. Jeśli taki kierunek zmian na rynku naftowym utrzyma się, to kierowcy w Polsce mogą na dłużej pożegnać się z obniżkami na stacjach" - oceniają w piątkowym komunikacie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W najbliższych dniach kolejne podwyżki
Jak prognozują, na przełomie stycznia i lutego koszty tankowania będą rosły, a szacowane ceny dla poszczególnych gatunków paliw będą się kształtowały w przedziałach: 6,24-6,37 zł/l dla 95-oktanowej benzyny, 6,43-6,56 zł/l dla diesla i 2,84-2,90 zł/l dla autogazu.
Eksperci tłumaczą, że wzrost cen ropy naftowej przy jednoczesnym osłabieniu złotego to scenariusz, który szybko znajduje przełożenie na hurtowe ceny paliw w Polsce. "Nie inaczej było w mijającym tygodniu, kiedy w reakcji na sytuację na rynkach bazowych rafinerie podnosiły ceny i w efekcie tych zmian 95-oktanowa benzyna jest dzisiaj o blisko 70 zł droższa niż w ostatni piątek, a jej średnia cena to 4933,80 zł/m sześc. Olej napędowy, który na przestrzeni tygodnia podrożał 59 zł, kosztuje aktualnie 5210,80 zł za 1000 l" - wyliczają.
"Podczas czwartkowej sesji ropa Brent na giełdzie w Londynie odnotowała największy tygodniowy wzrost od października i otarła się o poziom 82 dol. za baryłkę. Przyczyną takiej zmiany zwyżkowej były doniesienia z Chin i USA" - wskazują analitycy. I tłumaczą, że w Chinach zadecydowano o uruchomieniu kolejnego programu stymulacyjnego dla gospodarki, co może mocno odbić się na osłabionym popycie na paliwa w tym kraju. "Z kolei gospodarka USA, największego na świecie konsumenta ropy naftowej, rozwijała się w czwartym kwartale zeszłego szybciej, niż sugerowali analitycy – a to podbiło wyceny surowca na globalnych rynkach" - zwracają uwagę eksperci.
Wszystkie oczy na Morze Czerwone
Ich zdaniem czynnikiem budzącym największe zainteresowanie i obawy wśród inwestorów nadal pozostaje sytuacja w basenie Morza Czerwonego. "Ataki Huti z Jemenu spotykają się z odpowiedzią ze strony koalicji międzynarodowej, jednak nie wpływa to na decyzje wielu operatorów frachtowych, którzy decydują się na alternatywne trasy dla tankowców – a to może oddziaływać na terminowość i koszt dostaw ropy na rynki europejskie" - oceniają.
Według ekspertów portalu pewnym przełomem w tej sprawie mogą stać się naciski Chin na Iran, który, jak wskazali, uchodzi za mocodawcę jemeńskich bojówkarzy. "Azjatycki gigant sugeruje irańskiej dyplomacji konieczność unormowania sytuacji w regionie, która odbija się na globalnych łańcuchach dostaw towarowych, na czym cierpieć może chińska gospodarka" - dodają.