Aktualizacja 11:30
Rafako, wykonawca inwestycji w nowy blok w elektrowni Jaworznie, alarmuje, że do elektrowni trafia zanieczyszczony węgiel. Według doniesień portalu onet.pl, z powodu wykrycia zanieczyszczeń nawet 200 razy dziennie dochodzi do awaryjnego zatrzymania taśmy, na której prócz węgla znajdywane są elementy metalowe, stare śruby, nakrętki, pręty i gruz.
Złej jakości węgiel sprowadzany przez Tauron może spowodować trwałe uszkodzenie nowego bloku 910 MW jaworznickiej elektrowni, twierdzą przedstawiciele firmy. Tauron na naszą prośbę odniósł się do sprawy.
Stanowczo zaprzeczamy insynuacjom Rafako przytaczanym przez Onet. Blok 910 w Jaworznie działa, prace w jednostce prowadzone są zgodnie z kontraktem. W naszej ocenie Rafako po raz kolejny stosuje szantaż biznesowy, a materiały – w tym zdjęcia – publikowane przez Rafako zostały zmanipulowane - przekazała nam Mirosława Karpińska z działu komunikacji i marketingu Tauron Polska Energia S.A.
Rafako wysyła pismo do Sasina
Rafako wysłało pismo w tej sprawie wicepremierowi i szefowi resortu aktywów państwowych Jackowi Sasinowi i Mateuszowi Bergerowi, pełnomocnikowi rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Zwracamy się z uprzejmą prośbą o bezpośrednie zainteresowanie się sprawą, gdyż następująca obecnie eskalacja nieporozumień i blokowanie uzgodnień możliwych rozwiązań tak istotnego problemu przez Tauron może doprowadzić do awarii lub zaprzestania pracy bloku w Jaworznie" - przytacza treść listu onet.pl.
Rafako wprost ostrzega przed możliwą katastrofą przemysłową. - Grozi nam to, że za chwilę inwestycja warta 6,5 mld zł rozsypie się i to dosłownie - powiedział Onetowi prezes Rafako Radosław Domagalski-Łabędzki.
Turon wyjaśnia
Jak poinformował nas Tauron Blok 910 MW jest jedną z najnowocześniejszych jednostek tego typu w kraju i został wyposażony przez Rafako w kompletny system detekcji i wychwytu zanieczyszczeń metalicznych, które mają zabezpieczać instalację przed ewentualnymi uszkodzeniami i zakłóceniami w pracy jednostki.
"System ten został dostarczony przez wykonawcę bloku, czyli Rafako. Jego zadaniem jest wychwycenie zanieczyszczeń, które mogą powodować zakłócenia pracy instalacji. Węgiel w kopalniach poddawany jest procesowi oczyszczania, pomimo to, ze względu na bardzo duże ilości strumienia węgla, nie da się całkowicie wykluczyć przedostawania się niewielkiej ilości zanieczyszczeń w węglu dostarczanym do elektrowni" - czytamy w oświadczeniu.
Jak podkreśla spółka, niezależnie od tego, Tauron wyposażył układ podawania węgla w dodatkowe instalacje oczyszczania paliwa z zanieczyszczeń. "Standardowe działanie elektromagnesu wychwytującego elementy metalowe nie powoduje zatrzymania taśmociągów węglowych. Jedynie w przypadku, gdy elektromagnes – dostarczony przez Rafako – nie wychwyci zanieczyszczenia, następuje zatrzymanie taśmy w celu manualnego usunięcia tego zanieczyszczenia".
Węgiel z Indonezji
Jak podkreślił Tauron, składowisko węgla przy elektrowni nie jest puste. "Aktualnie stan zapasów na składowisku węgla jest dwa razy większy, niż wynika to z obowiązku zapisanego w rozporządzeniu w sprawie zapasów paliw w przedsiębiorstwach energetycznych".
Spółka zaznacza, że zakupiła węgiel z Indonezji z przeznaczeniem właśnie dla tego bloku i podkreśla, że wstępne badania laboratoryjne potwierdzają, że paliwo spełnia wymogi kontraktowe.
"Aktualnie trwają ostatnie badania węgla prowadzone przez niezależne laboratorium celem potwierdzenia otrzymanych już wyników oraz dodatkowych parametrów. Wyniki mają być znane w poniedziałek" - poinformował nas Tauron.
Skąd ten konflikt?
Jak wyjaśnia spółka, Rafako i Tauron prowadzą od kilku dni rozmowy ws. ewentualnych mediacji przed Prokuratorią Generalną. "Rafako próbowało wymusić na Tauron przyspieszenie tego procesu, strasząc atakiem medialnym. Rozmowy przed Prokuratorią Generalną miałyby dotyczyć m.in. zniesienia z Rafako gwarancji bankowych w wysokości 600 mln zł oraz zmiany harmonogramu prac wynikających z zawartej wcześniej ugody" - czytamy w oświadczeniu spółki.