- - Wysokie prawdopodobieństwo wygranej Trumpa już dzisiaj osłabia złotego – ze względu na niepewność dotyczącą NATO, wyższe cła i reshoring, wszystkie waluty europejskie będą słabsze - mówi nam Piotr Arak;
- Arak ocenia, jak może zachować się polska waluta po wyborach;
- - Polski rząd będzie musiał się dostosować do realiów nowej administracji, bo niezależnie kto rządzi w Białym Domu, chcemy by był to nasz przyjaciel - podkreśla ekonomista.
Łukasz Kijek, Money.pl: Inwestorzy już wiedzą, kto wygra wybory w USA?
Piotr Arak, główny ekonomista Velo Banku: Zdecydowanie! Można zauważyć, że rynki finansowe wskazują na przewagę Donalda Trumpa. W przypadku jego wygranej można spodziewać się większych zawirowań – realizacji zysków, wzrostu indeksów, możliwej wyprzedaży w niektórych sektorach, które dotknięte mogą być przez blokady handlowe.
Popularność Trumpa w kluczowych swing states, choć oscyluje wokół błędu statystycznego, wywołuje u inwestorów przeświadczenie, że to on ma większe szanse.
Historia pokazuje, że jego zwolennicy często nie ujawniają swojego poparcia w sondażach, a podobna sytuacja miała miejsce w 2016 roku, kiedy Trump niespodziewanie wygrał z Hillary Clinton. Do tego bukmacherzy na rynkach pozamerykańskich również przewidują jego wygraną, co wzmacnia nastroje pro-Trumpowe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rynki wydają się pewne, ale przecież o wyniku w największej gospodarce świata mogą zdecydować realnie głosy bardzo małej grupy osób.
Amerykańskie wybory to w dużej mierze gra o głosy kilkuset tysięcy ludzi w sześciu kluczowych stanach. Wydaje się, że te wybory będą jednymi z najbardziej wyrównanych – różnice w liczbie głosów, zarówno tych bezpośrednich, jak i elektorskich, mogą być niewielkie. Pomimo tego, że rynki zdają się wskazywać na Trumpa, nie ma tu gwarancji.
Decydujące może być to, jakie argumenty przekonają niezdecydowanych wyborców. Mogą to być kwestie ekonomiczne, takie jak wzrost kosztów życia, inflacja czy sytuacja na rynku pracy, a może będą to kwestie czysto ideologiczne lub kulturowe?
Dlaczego rynki, które lubią przewidywalność, reagują pozytywnie na potencjalną wygraną nieprzewidywalnego co do zasady Trumpa?
Dla inwestorów i korporacji jego polityka gospodarcza jest postrzegana jako korzystna. Trump zapowiada cięcia podatków oraz zwiększenie taryf na dobra importowane z takich krajów jak Chiny, a nawet niektóre państwa europejskie. To zwiększyłoby zyski, ale też mogłoby wpłynąć na inflację.
Dla dużych korporacji w USA polityka Trumpa w pierwszej kadencji przyniosła wymierne korzyści. Trump wprowadził reformę podatkową, obniżając podatek CIT z 35 proc. do 21 proc., a także wprowadzał deregulacje istotne dla firm przemysłowych. Wzrost gospodarczy może być wyższy, a Fed mógłby wolniej obniżać stopy procentowe, co spowodowałoby, że inne kraje – w tym Polska – również będą dokonywać obniżek na mniejszą skalę lub znacznie wolniej.
Z perspektywy rynków finansowych, jak te wybory mogą wpłynąć na złotego?
Możemy spodziewać się szybkiej reakcji rynku. Wysokie prawdopodobieństwo wygranej Trumpa już dzisiaj osłabia złotego – ze względu na niepewność dotyczącą NATO, wyższe cła i reshoring, wszystkie waluty europejskie będą słabsze. Zmienność rynkowa byłaby bez wątpienia wyższa niż w przypadku rządów Kamali Harris. Złoty obecnie powinien być mocniejszy, a przy wysokich stopach procentowych się osłabia. Zyskuje za to złoto i Bitcoin, który będzie mieć bardziej przyjaznego regulatora.
Jakie są potencjalne skutki i zagrożenia dla gospodarek europejskich w przypadku wygranej Trumpa?
Dla Europy jego powrót byłby sporym wyzwaniem. Trump niejednokrotnie podkreślał, że kraje europejskie powinny zwiększyć swoje wydatki na obronność, co stało się faktem, ponieważ wiele z nich realizuje dwuprocentowy próg wydatków na wojsko w stosunku do PKB. Jednak relacje z USA są trudne; Trump podkreślał swoje niezadowolenie z Unii Europejskiej, co wzmaga obawy o wojny celne, które mogą negatywnie wpłynąć na gospodarkę europejską. Konflikt handlowy między Europą a Stanami Zjednoczonymi może dotyczyć produktów o dużej konkurencyjności na obu rynkach – wyższe taryfy obniżą konkurencyjność europejskich produktów w USA i odwrotnie.
Z perspektywy Unii Europejskiej to też zagrożenie dla spójności politycznej bloku, bo Trump będzie preferował kontakty bezpośrednie z krajami mu bliższymi ideologicznie, jak np. Węgry czy Włochy.
A dla Polski?
Polska mogłaby znaleźć się w korzystnej pozycji – Trump zna ten region i ma do niego pewien sentyment. Pamiętajmy, że jego podejście do Europy Środkowej jest bardziej osobiste. Polska jest postrzegana jako kluczowy partner, zwłaszcza w kontekście bezpieczeństwa. Jeśli w jego administracji znajdzie się Mike Pompeo, który znany jest z jastrzębiego podejścia do Rosji, mogłoby to przynieść korzyści naszej polityce zagranicznej.
Trump jako "dzika karta" w polityce międzynarodowej może przynieść nowe otwarcie dla Ukrainy. Polski rząd będzie musiał się dostosować do realiów nowej administracji, bo niezależnie kto rządzi w Białym Domu, chcemy by był to nasz przyjaciel.
W trakcie kampanii Trumpa widać wyraźne wsparcie ze strony Elona Muska. Czy może to mieć istotne znaczenie dla przebiegu wyborów?
Musk jest dość wyjątkowym graczem na rynku kapitałowym – otwarcie popiera Trumpa, co wyróżnia go wśród liderów Doliny Krzemowej, która tradycyjnie wspiera Demokratów. Jego pozycja na rynku oraz wpływowe medium społecznościowe, jakim jest X (kiedyś Twitter), mogą rzeczywiście wzmocnić przekaz Trumpa.
Musk wykorzystywał X do promocji swoich biznesów, a teraz do wzmocnienia przekazu politycznego Trumpa, co niewątpliwie wpływa na jego popularność. Jednak amerykańska polityka ma swoje specyficzne mechanizmy, więc wpływ Muska na wynik wyborów pozostaje kwestią otwartą.
Decyzje wyborców zależą od czynników ekonomicznych i społecznych. Co Kamala Harris mogłaby zrobić, aby zyskać w ostatniej chwili przewagę w "swing states", takich jak Pensylwania?
Kluczowe dla wyborców są ich finanse, szczególnie w czasach inflacji i wzrostu kosztów życia. Kamala Harris powinna skoncentrować się na kwestiach dotyczących poprawy warunków życia przeciętnej rodziny, bo ostatnie lata były dla Amerykanów ciężkie. Przeciętny Amerykanin głosuje portfelem, a Harris potrzebuje skutecznych argumentów, aby przekonać ich do siebie.
Problemem jest to, że wielu wyborców nie zna dokładnie jej planów, co rodzi wątpliwości. Dla niektórych to, co zapowiada, może wydawać się podobne do polityki Bidena, a jeżeli ma się od niej różnić, to nie do końca wiadomo czym. Z kolei Trump ma prostszy przekaz: jest już znany, a Republikanie przyciągają poparcie klasy pracującej, która ucierpiała na deindustrializacji w stanach takich jak Pensylwania.
Piotr Arak jest głównym ekonomistą Velo Banku, wykładowcą Wydziału Nauk Ekonomicznych UW, byłym dyrektorem Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Rozmawiał Łukasz Kijek, szef redakcji money.pl.