Na początku 2020 roku zmieniły się przepisy dotyczące przeprowadzania egzaminów na prawo jazdy. Ograniczono m.in. liczbę egzaminów, jakie dziennie może przeprowadzić jeden egzaminator. Wprowadzono też rejestrację na konkretną godzinę.
Okazało się, że zmiany się nie sprawdziły i w WORD-ach pojawiły się długie kolejki. Na egzamin trzeba czekać nieraz kilka miesięcy.
Resort infrastruktury chce wprowadzić zmiany w przepisach. Ministerstwo proponuje skrócenie czasu, po którym egzaminatorowi można przydzielić kolejną osobę do egzaminu.
Ma to upłynnić proces egzaminowania, bo dziś, jeśli kursant obleje na placu manewrowym, egzaminator musi czekać na kolejnego nawet 40 minut.
Jednak zdaniem egzaminatorów, resort powinien dać wolną rękę WORD-om, bo każdy z nich ma swoją specyfikę i nie wszędzie sytuację da się uregulować wprowadzając odgórne zasady.
– Zostawmy organizację egzaminów dyrektorom. Są ośrodki, w których egzaminator może w ciągu ośmiu godzin przeprowadzić dziewięć egzaminów, ale w mniejszych może się odbyć np. jedenaście. Wprowadzanie sztywnych zapisów paraliżuje egzaminy, nakłada gorset na WORD. A niezadowolenie klientów rośnie. I to widać każdego dnia, kiedy próbują się zapisać na egzamin – mówi "Rzeczpospolitej" Marek Staszczyk, prezes Zarządu Krajowego Stowarzyszenia Dyrektorów Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego.