Jak wynika z najnowszego raportu S&P, niemiecki sektor przemysłowy wciąż znajduje się w głębokim kryzysie. Wskaźnik PMI dla tego sektora wprawdzie wzrósł z 41,9 punkta w marcu do 42,5 pkt w kwietniu, jest też wyższy od prognoz (42,2), ale nadal pozostaje głęboko poniżej granicy 50 pkt, oddzielającej wzrost od spadku aktywności.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niemiecka gospodarka wciąż ma problem
Dr Cyrus de la Rubia, główny ekonomista Hamburg Commercial Bank, komentując dane z Niemiec stwierdził, że "każdy, kto szuka zachęcających pozytywnych sygnałów z sektora przemysłowego, będzie nieco rozczarowany". Jak zauważył, wskaźnik PMI dla Niemiec "pozostaje głęboko recesyjny", a nowe zamówienia spadają jeszcze szybciej niż wcześniej. Zamiast odbudowywać zapasy dóbr, firmy nadal je wyczerpują.
Ekspert S&P zwrócił uwagę, że sytuacja w Niemczech kontrastuje z umiarkowanym, ale zauważalnym ożywieniem obserwowanym w sektorach przemysłowych wielu innych krajów na świecie. Sugeruje to, że czynniki strukturalne wywierają znaczący, hamujący wpływ na Niemcy. Jednym z nich jest malejąca rola Chin jako źródła popytu dla niemieckich eksporterów, co wynika z niższego wzrostu w Państwie Środka.
Co więcej, Chiny coraz częściej stają się konkurentem dla niemieckich firm z branży budowy maszyn i producentów samochodów, zarówno w samych Chinach, jak i w Niemczech oraz na całym świecie.
Strefa euro radzi sobie nieco lepiej
Najnowsze dane dla całej strefy euro również wskazuje na utrzymujące się słabe wyniki. Wskaźnik PMI dla przemysłu strefy euro spadł z 46,1 pkt w marcu do 45,7 pkt w kwietniu, sygnalizując nieco szybsze tempo pogorszenia koniunktury w tym sektorze. Eksperci spodziewali się tylko nieco gorszych danych - konsensus wskazywał na 45,6 pkt.
Sytuacja w poszczególnych krajach Eurolandu była zróżnicowana. Najlepiej radziły sobie południowe kraje strefy euro, z Grecją i Hiszpanią na czele, gdzie odnotowano wzrost aktywności przemysłowej. Do tego grona dołączyła też Holandia, gdzie warunki w przemyśle poprawiły się po raz pierwszy od sierpnia 2022 roku. Jednak wzrosty w tych trzech krajach zostały z nawiązką zrównoważone przez pogorszenie sytuacji w pozostałych państwach. Najgorzej wypadły, choć z niewielką poprawą, Niemcy i Austria.
Dr Cyrus de la Rubia w komentarzu do danych stwierdził, że o ile przemysł przetwórczy raczej nie uratuje gospodarki strefy euro, to jednak widać pewne pozytywne sygnały. Ekspert zauważył, że choć produkcja kurczyła się w podobnym tempie jak w poprzednich miesiącach, a firmy ograniczały zakupy, to jednak tempo spadku nowych zamówień nie przyspieszyło w ostatnich czterech miesiącach, a zaległości produkcyjne topniały wolniej.
"Szczególnie niepokojące sygnały wysyłają Niemcy. Przemysłowa potęga, zmaga się z wszechobecnym spowolnieniem obejmującym kluczowe sektory" - pisze autor komentarza. I wskazuje, na rosnącą dysproporcję pomiędzy gospodarkami Niemiec i Hiszpanii, Francji czy Włoch.