Zientara, który niedawno wrócił z pobytu w Dolinie Krzemowej, zwraca uwagę na rosnące znaczenie sztucznej inteligencji w biznesie. "To już się stało, AI zmieniła świat, tylko jeszcze nie wszyscy o tym wiedzą" - twierdzi inwestor. Podkreśla, że firmy nieprzygotowane do wdrożenia AI mogą stracić konkurencyjność na rynku.
Inwestor zauważa znaczące różnice w podejściu do inwestycji i przedsiębiorczości między Stanami Zjednoczonymi a Europą. "W Stanach, w Krzemowej Dolinie jest odwrotnie. Bardzo wysoko rozwinięta jest tam kultura nieustannego próbowania, a szacunek dla przedsiębiorczości bardzo wysoki" - mówi Zientara. Wskazuje, że w USA porażka jest traktowana jako element procesu uczenia się, podczas gdy w Europie często jest piętnowana.
Zientara zwraca uwagę na różnice w skali inwestycji i cierpliwości inwestorów. "Spotkałem się z przedsiębiorcą, który działa już osiem lat, zebrał dla swojej firmy i wydał łącznie 80 milionów dolarów i dalej nic nikomu nie sprzedał i nikt mu nie robi z tego powodu wyrzutów" - opisuje sytuację w USA. Dodaje, że w Europie taka sytuacja byłaby niemożliwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Mamy mentalność biedaków"
Według Zientary, główną barierą rozwojową w Polsce jest mentalność. "My mamy pieniądze. Pewnie, że zawsze można mieć więcej, ale Polska nie jest już biednym krajem. To już piąta gospodarka w Unii. A my wciąż jednak mamy mentalność biedaków, którzy mają problem z wydawaniem pieniędzy, bo przecież ciężko zarobione" - stwierdza inwestor.
Zientara proponuje kilka rozwiązań dla pobudzenia innowacyjności w Europie. Sugeruje, że Unia Europejska powinna zwiększyć publiczne finansowanie innowacji, nawet kosztem zadłużenia. "Europa musi inwestować znacznie bardziej agresywnie, odważnie, licząc się z ogromnymi stratami środków – w takim popularnym rozumieniu – po to, by móc trafić na kilka złotych żył, czyli wyhodowanych w ten sposób technologii, które ją wybiją międzynarodowo" - argumentuje.
Inwestor ostrzega również przed nadmiernym regulowaniem AI w Europie. Uważa, że jednostronne regulacje mogą spowolnić rozwój technologiczny i ekonomiczny Europy w porównaniu do reszty świata. "Jeżeli będziemy to robić tylko my, Europa, a wszystkim na świecie nikt nie zabroni ani nie nakaże niczego, to wykreuje się gospodarka dwóch prędkości z Europą w ogonie" - przestrzega Zientara.
Odnosząc się do młodego pokolenia, Zientara dostrzega ich potencjał, szczególnie w kontekście adaptacji do nowych technologii. "Ich zdolność adaptacji jest dużo większa niż nasza, czyli prawdopodobnie będą mieli mniejszy opór do odważnego inwestowania" - zauważa. Jednocześnie wyraża pewne obawy dotyczące ich podejścia do pracy i życia.
Zientara podkreśla również znaczenie długoterminowego myślenia w inwestowaniu. Zwraca uwagę, że w Europie oczekuje się szybkich rezultatów, podczas gdy w USA inwestorzy są gotowi czekać nawet 10 lat na zwrot z inwestycji. "U nas już po dwóch latach jest afera, że nie widać efektów. Nie ma społecznej ani politycznej, ale też i biznesowej w wielu przypadkach akceptacji dla tego, żeby czekać na rezultat 7, 8, 10 lat" - komentuje.