Sejmowa matematyka jest nieubłagana. PiS bez Porozumienia Jarosława Gowina może liczyć na 217 głosów w parlamencie. A tyle nie wystarczy, by przepchnąć przez parlament kontrowersyjny projekt zniesienia limitu 30-krotności składek ZUS.
Przypomnijmy, że projekt ten został w środę wieczorem wniesiony do Sejmu przez grupę posłów PiS na czele z Marcinem Horałą.
Tuż po tym w money.pl poseł Porozumienia Kamil Bortniczuk mówił wprost, że jego ugrupowanie zdania nie zmienia. - Żaden poseł Porozumienia nie zagłosuje za zniesieniem limitu 30-krotności ZUS - powiedział parlamentarzysta.
W czwartek głos zabrał również Jarosław Gowin, który przed wyborami wielokrotnie powiedział, że nie zagłosuje za takim pomysłem. - Gdybyśmy zagłosowali za likwidacją 30-krotności, musielibyśmy siebie samych wyrzucić z Porozumienia - powiedział PAP.
Jak dodał, premier Morawiecki uprzedzał go, że "będzie dążył do przeforsowania tego rozwiązania".
Na pytanie, czy zamierza jeszcze rozmawiać z PiS. - Rozmowy są same w sobie wartością i na pewno będziemy rozmawiać, ale gdybyśmy zmienili nasze stanowisko, to w świetle uchwały zarządu partii sami siebie musielibyśmy z tej partii wyrzucić - powiedział Jarosław Gowin.
A to oznacza, że na ten moment PiS ma 217 głosów. Wiadomo, że projektu nie poprze Koalicja Obywatelska. Tu nie ma co szukać poparcia. Z kolei 11 posłów Konfederacji również nie pozwoli zbudować większości.
Znacznie bliżej PiS-owi może być natomiast do... Lewicy. Politycy tego ugrupowania hasła sprawiedliwości społecznej i podniesienia podatków dla najbogatszych mają na sztandarach.
Lewica: na dziś jesteśmy na nie
Zapytaliśmy przewodniczącego klubu Lewicy w sejmie o zdanie na temat tego projektu. - Dziś jesteśmy na nie, bo mamy pierwsze zastrzeżenia. Projekt został zgłoszony bez konsultacji, w nocy. Nie było żadnej próby porozumienia z partnerami społecznymi - mówi Krzysztof Gawkowski.
Ale dalej nie jest już tak stanowczy i mówi, że "co do zasady nie wykluczamy poparcia takiego projektu". - Zniesienie limitu 30-krotności składek ZUS to program, który rzeczywiście daje jakieś poczucie sprawiedliwości społecznej - mówi Gawkowski.
I dodaje, że jego klub będzie zwracał się do partnerów społecznych o konsultacje. Mowa tu choćby o organizacjach pracodawców, ale też związkach zawodowych.
Gawkowski na razie deklarować się nie chce.
- Żadnego stanowiska w klubie nie mamy, nie dyskutowaliśmy jeszcze na ten temat - mówi.
- Na pewno nie będziemy popierać niemądrych projektów, które są obliczone tylko na zasypanie dziury budżetowej - puentuje Krzysztof Gawkowski.
PSL Koalicja Polska jeszcze nie wie
Znacznie mniej rozmowny jest Jacek Protasiewicz. Wiceprzewodniczący klubu Koalicja Polska - PSL - Kukiz'15 również mówi, że żadnych rozmów w gronie partii na temat projektu nie było.
- Nie wiem, czy to jest poważna inicjatywa, czy tylko próba wrzutki medialnej i wewnętrznej rozgrywki z ludźmi Gowina - mówi money.pl Protasiewicz.
Gdy pytamy o to, jak za takim projektem zagłosowałby jego klub, odpowiedzi nie usłyszeliśmy.
- Na razie się tym nie zajmujemy. Jak zostanie wprowadzona do porządku obrad, to będziemy się zastanawiać - mówi wiceprzewodniczący klubu.
On sam również nie chce mówić, co sądzi na temat projektu. - Nie widziałem projektu, więc nie chciałbym się zastanawiać - mówi.
Jednoznacznej deklaracji jednak nie składa. Tak w jedną jak i drugą stronę.
Terlecki nic nie poradzi
- Rozumiem, że [Gowin - przyp. red.] ma tu jakieś swoje uwagi, ale przypuszczam, że wszystkie one zostaną wyjaśnione i będzie popierał naszą ustawę - mówił przed południem reporterce TVN24 wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki.
Gdy po południu Gowin jasno zadeklarował, że ustawy nie poprze, Terlecki dopytywany w Sejmie przez dziennikarkę TVN24 stwierdził: - No co ja poradzę?
Co z kalendarzem?
W środę w mediach społecznościowych zastanawiano się, czy tego typu zmiany nie powinny być wprowadzane wraz z początkiem roku kalendarzowego.
Powoływano się tu na wyroki Trybunału Konstytucyjnego, który w kilku sprawach sprzed lat wskazywał, że wszelkie zmiany podatkowe powinny obowiązywać przez pełen rok. Innymi słowy: że nie można ich wprowadzać w trakcie roku i muszą działać od 1 stycznia.
Gdyby tak było w tym przypadku, PiS miałby bardzo mało czasu na uchwalenie ustawy. Musiałby to zrobić do 30 listopada, bo w przypadku takich ustaw konieczny jest 30-dniowy okres vacatio legis.
Przy "opozycyjnym" Senacie taki legislacyjny ekspres jest praktycznie nierealny. Trudno wyobrazić sobie, by marszałek izby wyższej Tomasz Grodzki zgodził się na tak szybkie przyjęcie kontrowersyjnej ustawy.
Jak jednak twierdzi prof. Robert Gwiazdowski, wspomniane wcześniej orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego dotyczyło zmian w podatkach dochodowych, czyli w PIT. Zmiany w składkach takimi zmianami nie są, więc jego zdaniem taki pośpiech nie jest tu konieczny.
Zresztą PiS już w ubiegłym roku pokazał, że takie zasady nie muszą być sztywne. Nie dalej jak 1,5 miesiąca temu (od października 2019 roku) obowiązywać zaczęła niższa stawka PIT w wysokości 17 proc.
Zniesienie limitu 30-krotności również może więc zostać uchwalone w trakcie roku. O ile uda się znaleźć większość.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl