To już ostatni akt sprowadzania tego rosyjskiego paliwa na polski rynek. 20 grudnia zapadną sankcje na rosyjski gaz LPG, które nałożyliśmy razem z resztą państw UE. Oznacza to, że po tym terminie Polska będzie musiała przerzucić się na innych dostawców. Rosja zarabia na imporcie LPG i to niemałe pieniądze. Unia Europejska chce odciąć kraj Putina od tego źródła dochodu i utrudnić mu w ten sposób finansowanie inwazji.
Do wejścia w życie embarga został niecały miesiąc, ale mimo sukcesywnego przekierowywania rynku na innych dostawców, udział rosyjskiego paliwa pozostaje u nas znaczny.
Jak informuje nas Bartosz Kwiatkowski, szef Polskiej Organizacji Gazu Płynnego (POGP), na koniec października udział gazu z Rosji w ujęciu miesięcznym spadł poniżej 30 proc. w strukturze dostaw (to szacunki Ministerstwa Przemysłu), czyli jesteśmy w połowie drogi do pełnego wdrożenia sankcji.
LPG sukcesywnie drożeje
Problem polega na tym, że paliwo z Rosji było zwyczajnie tańsze i łatwo dostępne. A kierowcy już odczuwają skutki zapowiadanego embarga. Im bliżej terminu wprowadzenia ograniczeń, cena LPG rośnie. - Obecne ceny gazu LPG odzwierciedlają postępujący zwrot w kierunku dostaw nierosyjskich - odpowiada szef POGP.
W 2024 r. gaz z Rosji jest o ponad 20 proc. tańszy, niż z innych kierunków, a Polska od sierpnia zmniejsza udział dostaw z tego kraju w ogólnym wolumenie.
Obecna cena autogazu odzwierciedla zapewne mniej więcej proporcje gazu rosyjskiego do nierosyjskiego w stosunku 1:3 - tłumaczy Bartosz Kwiatkowski.
Jeszcze na początku lipca średnia cena LPG była poniżej 2,7 zł za litr, obecnie w drugiej połowie listopada autogaz kosztuje już 3,14 zł za litr. To zła wiadomość dla 3 mln kierowców w kraju.
Jednak nie ostatnia, bowiem według szacunków POGP, po wyrugowaniu rosyjskiego surowca, konieczne będzie zastąpienie od 500 do 700 tysięcy ton LPG rocznie innymi, droższymi dostawcami, a to jeszcze wywinduje ceny.
POGP nie prowadzi analiz cen, ale w ocenie analityków portalu e-petrol rynek autogazu ustabilizuje się na początku 2025 r. na poziomie około 3,30 zł za litr.
Zakładamy, że ceny LPG mogą wzrosnąć jednak nie więcej niż do poziomu 3,4 zł z obecnych 3,1-3,2 zł. Część spodziewanej przez przedsiębiorców podwyżki została zrealizowana w ciągu ostatnich dwóch miesięcy w wyniku zwiększającego się udziału droższego gazu pochodzącego spoza Rosji w ogólnym wolumenie importowanym do Polski. Na wzrost cen wpłynął również wzrost kursu walut - ocenia w rozmowie z money.pl Paweł Bielski, prezes Polskiej Izby Gazu Płynnego.
Przypomnijmy, że jeszcze w ubiegłym roku import LPG z Rosji wyniósł 1,2 mln ton. Stanowił 45,8 proc. dostaw do Polski. Dla porównania, import ze Szwecji pokrywał 22,3 proc. zapotrzebowania, z Wielkiej Brytanii - 4,6 proc., z Niderlandów - 4,5 proc., z USA - 4 proc.
Mniej więcej od lipca rośnie import LNG z Zachodu - Norwegii, Wielkiej Brytanii, a przede wszystkim z USA. Amerykanie produkują obecnie ok. 100 mln ton LPG rocznie, mniej więcej osiem razy więcej niż Rosja, i mają do dyspozycji nadwyżki produkcji.
Zasadniczym wyzwaniem jest natomiast przywiezienie i rozładunek gazu amerykańskiego - podkreśla szef POGP.
Problem dotyczy wąskiego gardła, jakim są dostawy morskie i wynika z braku przepustowości w terminalach. A jeśli chodzi o dostawy z portów ARA (Amsterdam, Rotterdam, Antwerpia) przez Niemcy, tu sprawy nie ułatwiają ograniczenia kolejowe i logistyczne - więcej na ten temat pisaliśmy tutaj.
Nie tylko kierowcy
Problem drożejącego LPG będzie odczuwalny w całej Europie, bo rosnący popyt na ten gaz z innych kierunków będzie powodował presję na ceny. I jak wspomnieliśmy, będzie też wyzwanie logistycznym, co również znajdzie odbicie w kosztach importu. Cała Europa rocznie musi importować około 13 mln ton autogazu rocznie przy produkcji własnej na poziomie 24 mln ton.
Dla nas ma to szczególnie duże znaczenie. Na tle całej UE jesteśmy jednym z największych konsumentów LPG. Dla około 8 milionów Polaków to ważne źródło energii. Nie tylko kierowców. Ponad 4,5 mln gospodarstw domowych używa tego gazu jako źródła ciepła, robi to także kilkaset tysięcy przedsiębiorców i rolników.
Z danych za ubiegły rok wynika, że roczna konsumpcja LPG w Polsce wynosiła 2,5 mln ton. Produkcja tego gazu w kraju nie pokrywa nawet piątej część zapotrzebowania. Konieczny jest więc import. W ubiegłym roku było to 2,6 mln ton.
Choć do celów grzewczych wykorzystuje się inny rodzaj LPG (jego cena też jest niższa, gdyż gaz dla celów grzewczych jest zwolniony z podatku akcyzowego), niż do transportu, to ceny wzrosną dla całego rynku.
Jak wyjaśnia szef POPG, rynek grzewczy wykorzystuje czysty propan ze względu na warunki klimatyczne. Rynek transportowy korzystał historycznie przede wszystkim z miksu propanu i butanu pochodzenia rosyjskiego. Jednak - jak podkreśla Bartosz Kwiatkowski - może wykorzystywać ten sam gaz, który jest tankowany do zbiorników przydomowych. W całym 2023 r. w Polsce zarejestrowanych zbiorników było 140 tys., o 7 proc. więcej, niż rok wcześniej.
Również w tym wypadku można zakładać, że tuż przed wdrożeniem sankcji konsumenci będą chcieli zapatrzyć się w LPG przed kolejną podwyżką.
Czy będą niedobory?
Czy w związku z embargiem na rosyjski LPG i większym popytem na to paliwo z innych kierunków na rynku mogą występować braki?
Polska Izba Gazu Płynnego nie przewiduje dłuższych okresów braku paliwa. - Nie wykluczamy natomiast krótkotrwałych regionalnych problemów z podażą. Sytuacja podażowa powinna ustabilizować się na przełomie pierwszego i drugiego kwartału 2025 roku - zaznacza Paweł Bielski.
Podkreśla jednak, że importerzy zrzeszeni w PIGP są przygotowani na odbiór większych ilości gazu z innych kierunków niż Rosja.
Zapasy produktu w Polsce to mniej więcej odpowiednik dwutygodniowego zapotrzebowania naszego kraju. Reszta zapasów jest utrzymywana w postaci benzyn. Mając na uwadze niewielką pojemność magazynową polskich zbiorników LPG niezwykle istotna jest organizacja logistyki. Wszelkie problemy tj. korki na kolei w krajach sąsiednich lub sztormowa pogoda na Bałtyku mogą powodować krótkotrwałe problemy z podażą - podkreśla Bielski.
Jak zapowiadał jeszcze w lipcu Jakub Ruszel, dyrektor wykonawczy ds. zarządzania ryzykiem i zgodności w Orlenie, dostawy tego gazu do portu w Świnoujściu dla celów grzewczych czy przemysłowych będą traktowane priorytetowo i LPG na rynku nie zabraknie.
Także grupa Unimot zabezpiecza swoje przyszłe dostawy za sprawą wynajętego portu Wilhelmshaven.
- Nie zakładamy braków LPG. Kolejne firmy deklarują osiągnięcie gotowości do sankcji. Odwrót od gazu z Rosji przebiega bardzo spokojnie, biorąc pod uwagę, że dystrybutorzy paliw muszą zastąpić 50 proc. zużycia na rynku krajowym dostawami z kierunków nierosyjskich – jest to zasługa przedsiębiorców, którzy wykonali ogromną pracę, także w ciągu rocznego okresu przejściowego - uspokaja Kwiatkowski, szef POGP.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl