Rosyjska inwazja na Ukrainę spowodowała ogromne, liczone w miliardach dolarów szkody w środowisku naturalnym. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy cały czas odnotowuje incydenty z użyciem zakazanej broni chemicznej przez rosyjskie wojsko. Największe skażenie środowiska jest w południowej i wschodniej części kraju, czyli tam, gdzie są też najżyźniejsze gleby.
13 marca 2022 r. rosyjscy okupanci użyli bomb fosforowych do zmieszczenia miejscowości Popasna w obwodzie ługańskim, 22 marca – bomby z fosforem spadły na Hostomel i Irpień w obwodzie kijowskim i na Kramatorsk w obwodzie donieckim. 27 marca 2022 r. Rosjanie użyli z kolei amunicji fosforowej w okolicach Awdijiwki, a 31 marca - w Maryince, Krasnohoriwce i Nowomyjewce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W połowie maja Rosjanie zrzucili bomby fosforowe i użyli innej trującej substancji niewiadomego pochodzenia przy inwazji na zakłady Azowstalu w Mariupolu. 23 maja w Hostomlu siedmiu żołnierzy ukraińskich zatruło się natomiast sarinem. 21 marca 2022 r. Rosjanie ostrzelali fabrykę w Sumach. Doszło tam do wycieku amoniaku, a 4 kwietnia celem rosyjskich rakiet były zbiorniki z nawozami mineralnymi w obwodzie tarnopolskim. W wyniku uszkodzeń amoniak przedostał się do gleby i wód rzeki Ikwy.
Z kolei 14 marca, w wyniku ostrzału przez Rosjan oczyszczalni ścieków we wsi Werchnia Krynica w obwodzie zaporoskim do Dniepru zaczęły wpływać ścieki zawierające substancje organiczne, bakterie chorobotwórcze, siarczany i chlorki. Przykładów można mnożyć bez końca.
Zbrodnie przeciwko środowisku
W Ukrainie powołano specjalną grupę zadaniową przy Inspektoracie Ekologicznym, która prowadzi dochodzenie w sprawie przestępstw dokonanych przez Rosjan przeciwko środowisku, takich jak: ataki na obiekty wodne, fabryki chemiczne czy elektrownie jądrowe.
Jak informuje Jewgenia Zasiadko, szefowa ds. klimatu w EcoAction, ukraińskiej organizacji non-profit, która tworzy bazę danych dokumentującą wpływ na środowisko rosyjskiej inwazji, do tej pory EcoAction udokumentowało aż 841 takich incydentów.
- Szkodliwe substancje migrują do roślin rosnących na tej ziemi, więc żywność może stać się trucizną dla tych, którzy ją spożywają – przyznała w wywiadzie udzielonym brytyjskiej stacji BBC Zasiadko.
Również zdaniem przedstawicieli Organizacji Narodów Zjednoczonych, którzy monitorują sytuację w Ukrainie, skala i zasięg szkód wyrządzonych przez armię rosyjską środowisku może mieć kolosalne skutki dla ukraińskiego rolnictwa. Niektóre, bardzo żyzne obszary mogą zostać trwale wyłączone spod użytkowania.
Ukraina jest jednym z największych eksporterów żywności na świecie i piątym co do wielkości partnerem handlowym Polski. Z danych ministerstwa rolnictwa wynika, że do końca maja ubiegłego roku sprowadziliśmy z Ukrainy towary rolno-spożywcze o łącznej wartości 676 mln euro, co oznacza 2,5–krotny wzrost w stosunku do pierwszych pięciu miesięcy 2021 r.
Były to głównie: olej słonecznikowy (udział w całkowitym imporcie z Ukrainy 24,2 proc.), kukurydza (18,1 proc.), olej sojowy (14, proc.), makucha z nasion słonecznika, rzepak (12,7 proc.), orzechy i owoce mrożone (4,9 proc.).
Z kolei Izba Administracji Skarbowej w Rzeszowie podaje, że przed wojną głównymi towarami rolno-spożywczymi przywożonymi z terenu Ukrainy przez podkarpackie przejścia graniczne były oleje spożywcze (rzepakowe, słonecznikowe), sok jabłkowy, miód, grzyby suszone, mięso mrożone, owoce mrożone, mąka i kasze. - Po wybuchu wojny nie tylko wzrósł przywóz tych towarów, ale pojawiły się nowe grupy towarów, przede wszystkim zboża oraz jaja kurze – informuje money.pl zastępca rzecznika prasowego Izby Administracji Skarbowej w Rzeszowie Agnieszka Siwy.
Służby: sprawdzamy, co do nas wjeżdża
Czy w związku z wojną i wzrostem importu żywności z Ukrainy do Polski produkty od naszych sąsiadów poddawane są większej i bardziej specjalistycznej kontroli na naszej granicy? Agnieszka Siwy podkreśla, że służba celno-skarbowa nie jest od tego, by badać towary pod względem wymogów np. sanitarnych, jakościowych czy zdrowotnych. Od tego są inne wyznaczone służby. - W przypadku gdy zadeklarowany w zgłoszeniu celnym towar podlega kontroli danej inspekcji, jest do niej kierowany i dopiero po kontroli właściwych inspekcji zostaje objęty procedurą celną – tłumaczy Siwy.
Z informacji Głównego Inspektoratu Weterynaryjnego wynika, że w tym roku dokonano 1900 kontroli granicznych produktów spożywczych pochodzenia zwierzęcego, wwożonych z Ukrainy. - Pobrano próbki do badań w kierunku m.in. skażeń radioaktywnych, skażeń mikrobiologicznych, pozostałości leków weterynaryjnych. Uzyskane wyniki nie wskazują na żadne nieprawidłowości – uspokaja inspektorat.
Urzędnicy inspekcji weterynaryjnej tłumaczą, że żywność pochodzenia zwierzęcego i produkty złożone są kontrolowane w granicznych punktach kontroli weterynaryjnej zgodnie z prawem Unii Europejskiej. - Każda przesyłka wymienionych produktów jest kontrolowana przed dopuszczeniem do obrotu przez urzędowego lekarza weterynarii. Kontrola graniczna przeprowadzana jest co najmniej w zakresie kontroli dokumentacji i kontroli tożsamości – wyjaśnia Inspekcja.
Urzędnicy dodają, że tylko część przesyłek jest kontrolowana fizycznie (z pobraniem próbek do badań organoleptycznych i w laboratoriach urzędowych), ale nie podają, jaki to jest odsetek. Co istotne, zgodnie z prawem UE tylko te zakłady z państw trzecich są uprawnione do eksportu żywności na teren Unii, które uzyskały specjalne gwarancje.
Z kolei z obszernych wyjaśnień przesłanych money.pl przez ministerstwo rolnictwa wynika, że w związku z sytuacją w Ukrainie Główny Inspektorat Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS) zwiększył kontrole graniczne, a podległe mu urzędy na granicy z Ukrainą pracują przez 7 dni w tygodniu przez 24 godzinny na dobę.
Jak zaznacza jednak ministerstwo rolnictwa, IJHARS – w ramach kontroli handlowej – nie ma uprawnień do badania parametrów zdrowotnych i fitosanitarnych, np. oznaczania pozostałości środków ochrony roślin, metali ciężkich czy zawartości mykotoksyn w żywności.
"W odniesieniu do wielu produktów (w tym zbóż i rzepaku) nie ma też obowiązujących przepisów określających minimalne wymagania w zakresie jakości handlowej, dlatego jakość handlowa tych produktów jest weryfikowana na zgodność z deklaracją producenta" – czytamy w komunikacie resortu.
Poza tym kontrola jakości handlowej na granicy ogranicza się wyłącznie do produktów przeznaczonych do celów spożywczych (z wyłączeniem zbóż przeznaczonych na pasze, zbóż do siewu oraz na cele niespożywcze). IJHARS nie kontroluje też przesyłek przewożonych przez Polskę w ramach tranzytu.
Co wykazały dotychczasowe kontrole IJHARS? W ubiegłym roku do obrotu wprowadzono 342 partii artykułów rolno-spożywczych z Ukrainy o łącznej masie niemal 16 tysięcy ton. W niektórych towarach wykryte zostały nieprawidłowości. W przypadku zbóż (jęczmienia, kukurydzy, prosa i pszenicy) była to obecność żywych lub martwych szkodników, natomiast w przypadku roślin oleistych (rzepaku i lnu) - szkodniki i pleśń.
Zdaniem dra Rafała Wołosiaka z Wydziału Nauk o Żywności Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, zakładając, że ukraińskie służby oraz system bezpieczeństwa żywności mimo wojny działają prawidłowo, do Polski nie powinna trafiać skażona żywność. Jak zaznacza ekspert, żywność eksportowana do Unii jest certyfikowana, zatem przed opuszczeniem kraju musi być zbadana.
Zdaniem dra Wołosiaka nie powinniśmy też obawiać się ewentualnych skażeń żywności ukraińskiej spowodowanych trwającą tam wojną, bo na obszarach dotkniętych działaniami militarnymi nie sieje się i nie zbiera plonów.
Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj