Jak podaje dziennik, w lipcu 24,6 tys. kredytów mieszkaniowych za 8,1 mld zł. To pod względem wartości o 70 proc. więcej, niż rok wcześniej.
Lipcowy rekord nie jest wcale zaskoczeniem. Pandemia koronawirusa sprawiła, że popyt na kredyty hipoteczne był wyjątkowo niski, a banki zaostrzyły swoją politykę kredytową.
Na lipcowy wzrost wpływa jednak nie tylko odroczony popyt. Kredytów sprzedano o 31 proc. więcej niż w lipcu 2019 roku, przed pandemią.
Na rekordowe zainteresowanie kredytami, jak pisze "Rzeczpospolita", wpływa także inflacja i brak rozsądnych instrumentów finansowych.
W tej sytuacji, przy prawie zerowych stopach procentowych, zakup mieszkania na kredyt wydaje się sensowną lokatą kapitału.
Eksperci jednak przestrzegają - taka sytuacja nie będzie trwać wiecznie a podwyżka stóp procentowych będzie oznaczała automatyczny wzrost rat.
– Zaciągając kredyty długoterminowe, trzeba mieć na względzie obciążenie ryzykiem. Skoro od dłuższego czasu stopy procentowe nie były podnoszone, należy liczyć się z tym, że w końcu może to nastąpić, a koszt zobowiązania wzrośnie – mówi "Rzeczpospolitej" dr hab. Piotr Wachowiak, rektor SGH.