Chiny mają kolejny problem. Wiele miast, a nawet całych regionów, tonie w długach. Zobowiązania są na tyle wysokie, że przedstawiciele władz lokalnych wysłali do Pekinu swoich emisariuszy. Ci negocjują warunki spłat miliardowych pożyczek. Niespłacone należności coraz bardziej ciążą lokalnym gospodarkom, co zagraża wzrostowi krajowej gospodarki.
Chiny mają problem z ukrytym długiem?
Jak wyjaśnia "Financial Times" długi, w których toną chińskie miasta, to przede wszystkim konsekwencje kryzysu na rynku nieruchomości. Oraz skutki pandemii. W ciągu ostatniej dekady wiele projektów budowlanych było finansowanych z długu. Rozwój infrastruktury miał napędzić lokalny wzrost, ale po kryzysie wywołanym epidemią COVID samorządy straciły możliwość dalszego inwestowania. Tymczasem wciąż muszą spłacać stare długi.
Goldman Sachs wycenia długi najważniejszych chińskich regionów na 13 miliardów dolarów. Część z tych zobowiązań to zobowiązania publiczne - na przykład obligacje. Brak spłaty uderzy więc w całą gospodarkę.
Pekin nie pozostaje bezczynny i ogłosił już pierwsze projekty wsparcia dla tych części kraju, które nie spłacą swoich zobowiązań w terminie. Eksperci twierdzą, że oficjalne dane nie są pełne, a samorządowe finanse pełne są ukrytych długów, które oficjalnie nie pojawiają się w bilansach. Ale mogą wywołać nawet falę bankructw.
Chiny zmagają się ze skutkami kryzysu
Chiny to druga co do wielkości gospodarka świata. Kraj stanął w obliczu narastającego kryzysu zadłużenia, który stanowi realne zagrożenie dla stabilności finansowej i wzrostu gospodarczego.
Problem ma źródła zarówno w sektorze nieruchomości, jak i w skutkach pandemii COVID-19. Kluczowym czynnikiem napędzającym kryzys zadłużenia w Chinach jest niezrównoważony rozwój rynku nieruchomości mieszkaniowych. W ostatnich latach nastąpił gwałtowny wzrost cen mieszkań, co skłoniło wielu Chińczyków do inwestowania w nieruchomości w nadziei na szybki zysk. Dynamicznie rozwijający się sektor budowlany przyciągnął ogromne ilości kapitału, często finansowanego kredytem.
Jednak wraz ze spadkiem popytu na nieruchomości i zaostrzeniem przepisów dotyczących zadłużania się przez deweloperów, wiele firm znalazło się w kłopotach. Bankrutem okazał się nawet niekwestionowany lider - spółka Evergrande, która pozostawiła po sobie dziesiątki tysięcy niedokończonych mieszkań i długi na ponad 300 miliardów dolarów.
Fala bankructw na rynku nieruchomości podsyciła niepokój wśród inwestorów i konsumentów. Jest on tym większy, że Chiny wciąż odczuwają skutki pandemii COVID-19. Polityka "zera tolerancji", czyli bezprecedensowe blokady miast, wywołała konsekwencje w postaci zakłócenia w łańcuchach dostaw. Doprowadziły do spadku produkcji przemysłowej i konsumpcji. Wywarły też znaczący wpływ na poziom bezrobocia, w szczególności wśród młodych.
Chiński rząd podjął szeroko zakrojone działania stymulacyjne, takie jak poluzowanie polityki pieniężnej i zwiększone wydatki publiczne. Przyniosło to pewne pozytywne skutki, ale jednocześnie doprowadziło do wzrostu zadłużenia państwowego. Skuteczność tych działań wciąż jest ograniczona - głównie ze względu na niepewność gospodarczą i wciąż słaby popyt wewnętrzny.