Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Na początku pewien banał: na kurs waluty wpływają dziesiątki, jeśli nie setki czynników. W efekcie, by przewidzieć to, co będzie się działo z naszą walutą, trzeba zmapować wszystkie te zmienne, przypisać im wagi, stworzyć najbardziej prawdopodobne scenariusze dla każdego z tych czynników. Tym jednak zajmują się całe zespoły analityków w bankach i instytucjach międzynarodowych. Możemy jednak przedstawić najważniejsze czynniki, które wpływają na kursy walut - w tym złotego.
Co wpływa na kursy walut?
W literaturze przyjmuje się, że najistotniejszymi zmiennymi wpływającymi na powyższą kwestię są: produkt krajowy brutto danego państwa (oraz tempo jego wzrostu), poziom bezrobocia, wysokość stóp procentowych, inflacja oraz stabilność prawno-polityczna kraju. Wzrost gospodarczy (mówiąc w sporym uproszczeniu) powoduje wzrost inwestycji, również zagranicznych czy wzrost produkcji. To z kolei zwiększa popyt na daną walutę, a to prowadzi do - jak to nazywają ekonomiści - jej aprecjacji, czyli wzrostu wartości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Poziom bezrobocia - również mówiąc w bardzo dużym uproszczeniu - jest zwykle zbieżny ze wzrostem gospodarczym. Zazwyczaj w momentach sporego wzrostu gospodarczego mamy spadek odsetka osób bez pracy. Zwiększone zatrudnienie powoduje z kolei większą bazę konsumencką, a ta z kolei pompuje PKB. Reszta efektu jest opisana powyżej.
Wyższe (realne - a więc takie po korekcie o inflację) stopy procentowe z kolei prowadzą do zwiększenia wartości waluty krajowej, ponieważ zwiększają atrakcyjność aktywów denominowanych w tej właśnie walucie. Wysoka inflacja z kolei - przynajmniej teoretycznie - osłabia walutę, ponieważ powoduje spadek jej siły nabywczej.
Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze kwestie stabilności polityczno-instytucjonalnej (zwiększenie nieprzewidywalności z reguły osłabia walutę) oraz psychologia. Samo to, że inwestorzy spodziewają się, że jakaś waluta będzie tracić (lub zyskiwać) na wartości może spowodować, że tak właśnie się stanie.
Sytuacja polityczna na świecie
Dodajmy jeszcze jeden ważny element: istotna jest globalna sytuacja polityczna i ekonomiczna. W momentach kryzysowych zazwyczaj inwestorów cechuje tak zwana awersja do ryzyka. Oznacza to, że uciekają oni ze swoim kapitałem do bezpiecznych przystani. Taką przystanią jest choćby dolar czy frank szwajcarski. Widać było to w momencie pierwszych pandemicznych lockdownów (zauważalny wzrost wartości dolara na wykresie względem złotego), czy w pierwszych miesiącach agresji Rosji na Ukrainę, kiedy za amerykańską walutę po raz pierwszy trzeba było zapłacić ponad 5 zł. Dla szerszego kontekstu - dzisiaj jest to około 4,1 zł.
Oczywiście, wszystko to dzieje się w pewnych relacjach. Kurs waluty jest bowiem ustalany w odniesieniu do innych walut. Oznacza to, że np. o kursie złotego względem - wspomnianego dolara - decyduje nie tylko to, co się dzieje w naszym kraju, ale również to, co się dzieje w USA. Wyżej pisałem o tym, jak w efekcie putinowskiej wojny inwestorzy wycofywali się z Polski, powodując osłabienie naszej waluty. Ale z odwrotną sytuacją mieliśmy do czynienia po upadku banku inwestycyjnego Lehman Brothers, co było preludium do kryzysu gospodarczego 2008 r. Wówczas za dolara płacono nieco powyżej 2 zł. Wtedy też gwałtownie wzrosła wartość euro.
Zanim zastanowimy się, co będzie się działo z polską walutą w 2025 r., powiedzmy, jakie znaczenie mają wahania kursowe. Jak wiemy, ogromna część towarów (w tym surowców), które zużywamy w gospodarce i które kupujemy w sklepach, nie pochodzi z Polski. Są one domeną wymiany międzynarodowej. Wymiana ta oczywiście nie dokonuje się za pomocą złotego, tylko za pośrednictwem dolarów lub - zwłaszcza w naszym regionie - euro. To z kolei oznacza, że ruchy kursowe powodują zmniejszenie lub zwiększenie opłacalności biznesów eksportujących bądź importujących towary. Przykładowo silny złoty powoduje spadek zysków eksporterów, ale premiuje importerów.
Naszym punktem odniesienia w dużej mierze jest euro z uwagi na to, że znaczna część polskiej wymiany handlowej dokonuje się albo w ramach UE, albo z partnerami spoza wspólnoty, gdzie środkiem płatniczym jest właśnie euro. Według platformy fact checkingowej Demagog.pl około 80 proc. polskiego handlu rozliczane jest w euro. Nieco odrębną sytuację mamy na rynku ropy, gdzie znaczna większość transakcji to transakcje dolarowe. Na przykład w 2023 r. niemal połowę ropy sprowadzaliśmy z Arabii Sauydyjskiej, która jest nazywana jednym z filarów systemu petrodolarowego. Jeżeli więc dolar drożeje, to ma to przełożenie na koszt benzyny, przynajmniej w uproszczeniu.
Oczywiście, pomijam w tym miejscu fakt, że na ceny ropy wpływają dziesiątki innych czynników; sama zresztą sytuacja na rynku paliw może wpływać na wartość dolara. To jeszcze jedna uwaga na marginesie - czasem, z uwagi na wahania kursowe, mamy do czynienia z czymś, co ekonomiści nazywają importem lub eksportem inflacji. Podsumowując - wahania kursowe wpływają na setki procesów w gospodarce. I oddziaływania te mogą mieć różne wektory w zależności od tego o jakim aktorze ekonomicznym - czy chodzi o kowalskiego kupującego benzynę do swojego auta, czy o eksporterze mebli, czy o importerze maszyn przemysłowych.
Co czeka złotego w 2025 r.?
Co w takim razie będzie się działo z naszą walutą w nadchodzących miesiącach? Raz jeszcze podkreślę, że nikt nie ma kryształowej kuli, a dowodów na problemy z prognozowaniem w ostatnich latach mieliśmy aż nadto. Powiedzmy więc, czego mniej więcej można się spodziewać przy założeniu, że w najbliższym czasie nie będziemy mieli do czynienia z kolejnymi "czarnymi łabędziami".
Analitycy banku PKO BP stworzyli prognozę dla pierwszego kwartału przyszłego roku. "Złoty pozostanie względnie stabilny, z tendencją do niewielkiego osłabienia w stosunku do euro (4,30) przy jednoczesnej stabilizacji względem dolara (4,10)" - czytamy w prognozie.
"Na polską walutę negatywny wpływ będzie wywierało pogorszenie salda handlowego oraz prawdopodobne wznowienie obniżek stóp przez NBP. Globalnie, podobnie jak innym walutom rynków wschodzących, złotemu ciążyć będzie utrzymywanie stóp procentowych FED na restrykcyjnym poziomie i towarzyszący temu silny dolar, który w naszej opinii w pierwszych miesiącach przyszłego roku utrzyma się w pobliżu tegorocznych maksimów" - stwierdzają analitycy.
Jak zostało wspomniane, na kurs waluty wpływa nie tylko sytuacja wewnętrzna danego kraju (inflacja, dynamika wzrostu PKB, realne stopy procentowe), ale również sytuacja w państwie, z którego walutą jest zestawiany złoty. Jeśli więc mówimy o Stanach Zjednoczonych, musimy zwrócić uwagę na Donalda Trumpa oraz jego wpływ na tamtejsze "kursowe benchmarki", takie jak choćby wzrost PKB, albo wspomniana - psychologia inwestorów.
W innym opracowaniu analitycy wspomnianego banku PKO BP piszą: "Wygranej Donalda Trumpa towarzyszy optymizm przedstawicieli biznesu, co do perspektyw gospodarczych USA w przyszłym roku. Wzrost mają napędzać cięcia podatków (np. CIT z 21 do 15 proc.) oraz szeroko rozumiana deregulacja, w tym rezygnacja z polityki klimatycznej (hasło: "Drill, Baby Drill")". Jest to argument za osłabieniem złotego względem dolara.
Stabilna gospodarka wsparciem dla złotego
"Złotego stabilizować będą natomiast perspektywy solidnego wzrostu gospodarczego Polski w 2025 r." - czytamy w opracowaniu banku. Na korzyści silnej polskiej waluty, przynajmniej przez pierwsze miesiące roku, będą działały wciąż podwyższone stopy procentowe. Później - jak zostało już powiedziane - ich obniżenie może delikatnie osłabić naszą walutę.
Jak widać, ruch w gospodarce, który może być niekorzystny dla siły naszej waluty, może być jednocześnie wyczekiwany przez setki tysięcy kredytobiorców.
Dodatkowo raczej nie powinniśmy się w naszym kraju spodziewać wielkich perturbacji politycznych i związanej z nimi ucieczki inwestorów. Stabilizująco na złotego będą wpływać środki europejskie wzmacniające nasz wzrost gospodarczy. Wszystko to przemawia za ustabilizowaniem się kursu naszej waluty w najbliższym czasie.
To, co może z kolei ją osłabiać, to nieprzewidziane kryzysy na arenie międzynarodowej. Nie jest wykluczona (choć mało prawdopodobna) eskalacja działań wojennych w Ukrainie. Z kolei rosnące niepokoje na Bliskim Wschodzie mogą przełożyć się na wspomnianą wyżej awersję do ryzyka inwestorów i ucieczkę do "bezpiecznych przystani", a także zawirowania na rynku ropy.
Koniec końców teraz najbardziej prawdopodobne wydaje się, że w 2025 r. złoty będzie silniejszy niż w ostatnich latach, co wynika (oczywiście poza wspomnianymi czynnikami) z ustającego szoku związanego z rosyjską agresją. Ale czy tak będzie na pewno? Cóż - jak to się mawia - prognozowanie jest trudne, zwłaszcza jeśli dotyczy przyszłości.
Kamil Fejfer, dziennikarz piszący o gospodarce, współtwórca podcastu i kanału na YouTube "Ekonomia i cała reszta"