Przystąpienie Polski do strefy euro to temat, który co jakiś czas powraca w debacie publicznej.
Jeszcze koniec kwietnia minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski poinformował o założeniach polityki zagranicznej Polski w 2024 r. W trakcie debaty po exposé poseł Michał Kobosko jasno udzielił poparcia dla przyjęcia euro w naszym kraju.
- Euro to projekt o charakterze zarówno gospodarczym, jak i politycznym - kontynuował poseł Polski 2050. Kobosko przekonywał, że przyjęcie euro pozwoli na dostęp do kapitału po niższych cenach, zlikwiduje ryzyka kursowe dla firm i pomoże skuteczniej ograniczać inflację.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Jesteśmy jednym z ostatnich krajów Unii, który nie przyjął wspólnej waluty, nie możemy sobie pozwolić na marginalizowanie w Europie - mówił.
Przedsiębiorcy wciąż podzieleni
Tymczasem, jak wskazywał główny ekonomista banku ING BSK Rafał Benecki, to mogłoby zwiększyć inwestycje w kraju, gdyż to mogłoby stać się dla inwestorów dodatkowym czynnikiem, przemawiającym za lokowaniem w Polsce.
"Sprawa ewentualnego przyjęcie przez Polskę unijnej waluty, jak mało co, dzieli polskich przedsiębiorców. Aktualnie 48 proc. szefów średnich i dużych firm chciałoby euro, a 42 proc. woli zostać przy złotym" - napisano w raporcie Grant Thornton.
Grant przypomina, że przed rokiem za unijną walutą opowiadało się 54 proc. ankietowanych.
Autorzy badania dodają, że na początku minionej dekady polski biznes był bardzo entuzjastycznie nastawiony do unijnej waluty – odsetek zwolenników sięgał nawet 86 proc.
"Rok 2023 potwierdził regułę, którą obserwowaliśmy też w poprzednich latach – stabilizacja EUR/PLN zniechęca do przyjęcia euro, a większa zmienność zachęca. Tym razem mieliśmy do czynienia z tym pierwszym przypadkiem, czyli z niewielkim spadkiem zmienności i niewielkim wzrostem przeciwników przyjęcia euro" - napisano.