Czwartkowa podwyżka o 25 punktów bazowych podwyższa stopę do 4,0 proc., najwyższego poziomu od 1999 roku, czyli wprowadzenia euro.
Europejski Bank Centralny (EBC) - jak podaje Reuters - podniósł także swoje prognozy dotyczące inflacji, która według obecnych oczekiwań będzie w ciągu najbliższych dwóch lat wolniej spadać do celu na poziomie 2 proc. Jednocześnie obniżono oczekiwania dotyczące wzrostu gospodarczego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
EBC podniósł stopy procentowe po raz ostatni?
EBC wysłał jasny sygnał, że prawdopodobnie skończył już z podnoszeniem stóp procentowych.
Na podstawie swojej obecnej oceny Rada Prezesów uważa, że podstawowe stopy procentowe EBC osiągnęły poziom, który – utrzymany przez wystarczająco długi okres – w znaczący sposób przyczyni się do szybkiego powrotu inflacji do celu" – czytamy w komunikacie EBC.
Zaledwie 14 miesięcy temu stopa utrzymywała się na rekordowo niskim poziomie minus 0,5 proc., co oznaczało, że banki musiały płacić za bezpieczne lokowanie gotówki w banku centralnym.
W okresie poprzedzającym posiedzenie rynki pieniężne oczekiwały, że stopa depozytowa osiągnie najwyższy poziom 4,0 proc., a następnie zostanie obniżona w drugiej połowie przyszłego roku - informuje Reuters.
Były członek RPP: EBC zrobił, co musiał
Prof. Marian Noga, były członek Rady Polityki Pieniężnej, w rozmowie z money.pl przyznał, że EBC zrobił to, co do niego należało. - Zarówno europejski bank centralny, jak i amerykański FED, robią to, do czego są powołane: walczą z inflacją. Skoro EBC podniósł stopy, to oznacza, że wciąż nie był zadowolony z poziomu inflacji w strefie euro - stwierdził.
Dlatego jeszcze bardziej dziwi decyzja polskiej Rady Polityki Pieniężnej, która stopy obniżyła. Chociaż i my mamy powody, by inflacją się niepokoić. Trzeba też zwrócić uwagę na fakt, że Adam Glapiński tłumaczył decyzję RPP inflacją spadającą do poziomu 8,5 proc. we wrześniu. Nikt o takiej inflacji nie słyszał. Nastąpiła tu pewna asymetria informacyjna, bo wydaje się, że bank centralny wie czegoś, czego nie wiedzą rynki. W decyzji RPP zabrakło przejrzystości - twierdzi prof. Marian Noga.
Rozmówca money.pl uważa, że decyzja RPP może mieć drugie dno. - Możliwe, że trzeci kwartał, podobnie jak dwa poprzednie, będą ujemne. Być może Adam Glapiński już wie, że w Polsce będzie recesja. I dlatego podjął proinflacyjną decyzję, by ratować gospodarkę.
Niektórzy eksperci zaskoczeni
Nie wszyscy spodziewali się takiej decyzji EBC. Złośliwi powiedzieliby nawet, że zaskoczył rynki jak Adam Glapiński, co pewnie byłoby sporą przesadą. Zaskoczenie jednak jest. Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl w komentarzu przesłanym redakcji money.pl podkreśla, że minimalna większość z 66 instytucji ankietowanych przez agencję Bloomberg spodziewała się utrzymania dotychczasowych parametrów polityki pieniężnej. Nieco odmiennego zdania byli inwestorzy, którzy podwyżkę wyceniali z niemal 65-procentowym prawdopodobieństwem.
W oczach Rady Prezesów EBC słabość gospodarki strefy euro, która w tym roku wzrośnie o mizerne 0,5 proc., została zepchnięta na dalszy plan przez perspektywę utrzymywania się uciążliwej inflacji. Prognozy EBC zakładające, że w 2024 roku dynamika cen konsumenckich wyniesie 3,0 proc. r/r zostały bowiem podwyższone o 0,2 punktu procentowego" - pisze analityk.
"A jednak, +25pb od EBC - obawy o inflację przeważyły nad obawami o zbyt mocny spadek aktywności gospodarczej" - piszą w swoim komentarzu analitycy mBank Research.
"EBC podniósł stopy procentowe o 25pb, jednak zasugerował, że to już koniec podwyżek. Obecny poziom stóp, utrzymany wystarczająco długo, zapewni zdaniem bankierów centralnych powrót inflacji do celu. EBC na podstawie napływających danych zadecyduje, jak długo stopy muszą pozostać na obecnym poziomie. EBC ma się teraz zastanawiać nie czy podnosić stopy, ale kiedy zacząć je obniżać" - czytamy w analizie PKO Research.
Szybki cykl zacieśnienia polityki pieniężnej – dwukrotnie silniejszy niż zwykle przewidywano w testach warunków skrajnych przeprowadzanych przez EBC dla sektora bankowego – odcisnął już swoje piętno na gospodarce strefy euro.
Ponieważ sektor produkcyjny, który zazwyczaj potrzebuje więcej kapitału do działania, już cierpi z powodu wyższych kosztów finansowania zewnętrznego, poziom akcji kredytowej dla przedsiębiorstw i gospodarstw domowych gwałtownie spadł. Usługi również zaczęły borykać się z trudnościami po krótkim boomie w turystyce po pandemii.