Informacje w rejestrach mają być udostępniane co do zasady bez zbędnej zwłoki, nie później niż w terminie 14 dni od otrzymania wpłaty lub zawarcia umowy. Dostęp do rejestrów będzie miał każdy, ponieważ mają być one umieszczane na stronach internetowych partii w zakładce BIP. Zmieniając przepisy, tłumaczono, że chodzi po prostu o większą transparentność w życiu publicznym.
Co będą musiały ujawnić partie?
Ministerstwo Finansów przygotowało rozporządzenia, które określają wzory rejestrów wpłat i umów. Według nich partie będą zobowiązane do podawania danych osoby dokonującej wpłaty, wysokości i daty wpłaty, daty zawarcia umowy, okresu jej obowiązywania, informacji czego dotyczy umowa i jaka jest wartość przedmiotu umowy.
Partie polityczne będą miały obowiązek publikować w rejestrze wpłat informacje o kwotach przekraczających w jednym roku kalendarzowym 10 tys. zł, z wyłączeniem składek członkowskich. W rejestrze umów natomiast trzeba będzie zamieszczać informacje także o uzupełnieniu lub zmianie umowy, rozwiązaniu za zgodą strony, jak również informacje o odstąpieniu od umowy, jej wypowiedzeniu lub wygaśnięciu.
Tego, czy partie spełniają te obowiązki, będzie pilnować Państwowa Komisja Wyborcza. Batem na organizacje mają być kary pieniężne. Kara za niewywiązywanie się z obowiązków będzie wynosić 50 proc. wysokości wpłat lub wartości przedmiotu umów, co do których nie wykonano lub nie dopuszczono do wykonania obowiązku prowadzenia, aktualizacji lub udostępnienia rejestru. Kara nie może być niższa niż tysiąc zł i nie wyższa niż 30 tys. zł. Co ważne, kara może być ponawiana.
Politycy zgodni jak nigdy
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Przemysław Czarnecki mówi money.pl, że trudno mu sobie wyobrazić, by ktoś krytykował to rozwiązanie.
To są słuszne zmiany, które idą w dobrym kierunku, zwiększają transparentność, wychodzimy naprzeciw oczekiwaniom społeczeństwa. Teraz każdy będzie mógł zobaczyć, kto pracuje z partiami, ile na tym zarabia, na co partie wydają pieniądze – mówi poseł Przemysław Czarnecki.
Zauważa jednak, że dla partii to kolejny obowiązek, który wymaga też odpowiedniego przygotowania. Mowa tu, chociażby o osobach, które będą wprowadzać te dane do sieci.
Co się rzadko zdarza, z politykiem partii rządzącej zgadza się także opozycja.
Transparentność finansowego wymiaru funkcjonowania polityki jest jednym z fundamentów demokracji. Wszystkie rozwiązania, które służą jawności finansów partii politycznych, uznajemy za słuszne – mówi money.pl posłanka Monika Wielichowska z Platformy Obywatelskiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pieniądze mogą być elementem politycznej walki
Prof. Anna Pacześniak, politolog z Uniwersytetu Wrocławskiego, mówi, że takie rozwiązania powinny być oczywiste, bo w końcu partie polityczne utrzymują się z subwencji przyznawanych przez państwo, czyli z pieniędzy wszystkich obywateli. A mowa tu o niemałych kwotach. Obecnie partie mają do podziału rocznie blisko 70 mln zł. Najwięcej dostają dwie największe: PiS i PO.
Prof. Pacześniak ma jednak pewne obawy dotyczące tego rozwiązania. Uważa, że przeciętny Kowalski będzie miał zadanie ułatwione, ale nie jest przekonana, czy będzie zaglądał na BIP-y poszczególnych partii.
Boję się, żeby pomimo dobrych chęci, nie było tak, że wybiórczo będzie się wyciągać tylko pewne skrawki informacji i wykorzystywać je do walki politycznej. Przez to obraz ten będzie zniekształcony, a przecież nie o to chodzi – mówi w rozmowie z money.pl.
Partie chętnie zasłaniają się przepisami, by nie pokazać wszystkiego
Wątpliwości jest jednak więcej, bo życie już pokazało, że partie nie zawsze i niechętnie dzielą się informacjami dotyczącymi swoich bieżących wydatków.
Dziennik "Rzeczpospolita" przypomina, że już kilka razy sądy administracyjne stwierdzały, że partia nie musi ujawniać wszystkiego. Dziennik, powołując się na wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku z 28 lipca 2021 roku, przypomina, że sąd wówczas stwierdził, że wyciągi z rachunków bankowych partii i faktury otrzymane lub będące w jej dyspozycji nie są informacją publiczną.
Sieć Obywatelska Watchdog Polska, która zajmuje się m.in. dostępem do informacji publicznej, pod koniec kwietnia informowała, że rok temu, do 20 partii politycznych zasiadających w Sejmie, Senacie i Parlamencie Europejskim zawnioskowała m.in. o udostępnienie informacji dotyczących zawieranych umów.
Do końca 2021 roku odpowiedziało tylko siedem partii: Zieloni, Nowoczesna, Polskie Stronnictwo Ludowe, Nowa Lewica, Lewica Razem, Polska Partia Socjalistyczna i Regionalna. Mniejszość z Większością. Partie, które nie udzieliły informacji, stwierdzały – w zależności od pytania – że informacja nosi znamiona przetworzonej, więc trzeba wykazać szczególny interes publiczny lub przedmiot pytań nie stanowi informacji publicznej, albo wnioskowana informacja nie istnieje. Padało także stwierdzenie, że "partia nie prowadzi rejestru umów ani innego wykazu, który umożliwiałby wykonanie wniosku".
Katarzyna Batko-Tołuć, członkini zarządu i dyrektor programowej Watchdog Polska, w rozmowie z money.pl podkreśla, że choć wchodzące właśnie w życie zmiany w ustawie o partiach politycznych są wynikiem politycznego targu między PiS-em i Kukiz'15, to mogą w przyszłości przyczynić się do większej przejrzystości partii politycznych.
Zmiana wprowadzona w ustawie jest o tyle rewolucyjna, że pozwala na dużo szybsze dotarcie do informacji, na które trzeba było dotychczas czekać aż partia złoży sprawozdanie i informację finansową. Teraz te informacje będą pod ręką, na przykład przy podejmowaniu decyzji wyborczych – mówi Batko-Tołuć.
Szybko dodaje, że oczywiście czas pokaże, jak w praktyce wygląda prowadzenie i udostępnianie przez partie rejestrów umów i wydatków. – Nasze doświadczenia, jako organizacji regularnie wnioskującej o informacje dotyczące finansowania partii politycznych, pokazują, że partie niechętnie dzielą się takimi danymi – podkreśla ekspertka.
Malwina Gadawa, dziennikarka i wydawca money.pl