Po godz. 10 za dolara trzeba było płacić 5,02 zł, gdy przed otarciem rynków kosztował 4,99 zł. Euro przekroczyło cenę 4,87 zł, frank szwajcarski zbliżył się do poziomu 5,04 zł, a funt brytyjski utrzymuje się na poziomie 5,55 zł. Wszystkie te waluty w poniedziałek rano umocniły się do złotego o kwotę rzędu paru groszy.
Ekspert: dolar dalej będzie się umacniał, "nie ma alternatywy"
Złoty traci, gdy od rana Rosjanie bombardują Kijów. Oprócz tego, jak wskazuje w swoim komentarzu walutowym Michał Stajniak, starszy analityk rynków finansowych w domu maklerskim XTB, amerykańskim bank centralny raczej nie przerwie cyklu podwyżek stóp, a w takiej sytuacji "wydaje się, że dolar nie ma alternatywy".
Po spadkach cen gazu czy prądu, teraz ropa znowu powraca w rejony 100 dolarów za baryłkę z powodu decyzji OPEC+, który zdecydował się na silne cięcie produkcji. "Do tego wszystkiego mamy lekką eskalację konfliktu handlowego między USA i Chinami, ataki na infrastrukturę w Ukrainie oraz niepewność dotyczącą wpływu pandemii na Chiny, a na Wall Street szykuje się na sezon wyników, co do którego nastroje są naprawdę minorowe" – zauważa Stajniak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W zeszłym tygodniu rynek zaskoczyła decyzja Rady Polityki Pieniężnej o pozostawieniu stóp na tym samym poziomie, co spowodowało nasilenie negatywnych nastrojów wokół kursu złotego, gdy realne stopy procentowe są w naszym kraju 10 proc. na minusie. Tylko w trakcie czwartkowej konferencji prezesa NBP Adama Glapińskiego złoty tracił o parę groszy w stosunku do głównych walut.