Branża lombardowa rozkwita po pandemii. Przedsiębiorstwa tego typu udzielają krótkoterminowych pożyczek pod zastaw wartościowych przedmiotów, ale jednocześnie nie dotyczą ich ograniczenia nakładane na inne podmioty.
- Banki czy firmy pożyczkowe są mocno uregulowane, a lombardy nie, mimo sygnalizowania przez sektor finansowy takiej potrzeby - powiedział cytowany w "PB" Piotr Palutkiewicz, zastępca dyrektora departamentu prawa i legislacji w Związku Przedsiębiorców i Prawodawców.
ZPP zlecił firmie Maison & Partners dogłębne zbadanie rynku lombardów. Badanie pokazało, że ze względu na brak precyzyjnej definicji lombardu, takie firmy działają w rynkowej niszy, w której wiele przepisów nie działa. Dochodzi też do nadużyć.
- Lombardy ze względu na specyfikę prowadzonej działalności powinny podlegać pod ustawę o kredycie konsumenckim. Właściciele lombardów skutecznie jednak obchodzą obowiązujące prawo, podpisując z klientami umowę na świadczenie usług komisowych lub przechowania przedmiotu - mówi "Pulsowi Biznesu" Palutkiewicz.
Jak wynika z raportu, wyceny przedmiotów oddawanych pod zastaw są często zaniżane i przeciętnie wynoszą ok. 35 proc. rzeczywistej wartości.
W skali roku oprocentowanie pożyczki może sięgać nawet 550 proc.