Ministerstwo Sprawiedliwości przeprowadziło kompleksowe badanie wydatków Funduszu Sprawiedliwości w latach 2019-2023. Wedle założeń miał być państwowym funduszem celowym, stworzonym, by pomóc ofiarom przestępstw. Obecna koalicja rządowa twierdzi, że Fundusz był narzędziem transferu środków do ludzi bliskich Suwerennej Polski, partii, na czele której stał Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości w rządzie Mateusza Morawieckiego. Część zarzutów potwierdzają zeznania byłego dyrektora instytucji.
Jak czytamy w komunikacie resortu, analizie poddano wszystkie dofinansowania, zwłaszcza te przyznawane bez standardowych, obiektywnych mechanizmów konkursowych. Chodzi o setki wniosków, umów i płatności.
Jak wynika ze zgromadzonych danych, istnieje prawdopodobieństwo powiązania środków z Funduszu Sprawiedliwości z okręgami wyborczymi kandydatów Suwerennej Polski, w tym byłych ministrów rządu Zjednoczonej Prawicy. W sumie przyznano w tym trybie 2043 dotacje na łączną kwotę 224 mln zł, z czego aż 201,1 mln zł (90 proc.) trafiło do okręgów, gdzie startowali politycy SP.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Fundusz Sprawiedliwości. Tak miała zyskać Suweranna Polska
Średnia wartość dotacji na okręg wyborczy wynosiła 5,5 mln zł, ale była wyższa tam, gdzie kandydowali członkowie Suwerennej Polski (7,7 mln zł), a jeszcze wyższa w okręgach, w których zdobyli mandaty poselskie (9,3 mln zł). Dla porównania, w okręgach bez kandydatów SP średnia spadała do zaledwie 1,5 mln zł na okręg.
Rekordzistą okazał się okręg chełmski (nr 7), skąd startował wiceminister sprawiedliwości nadzorujący Fundusz, Marcin Romanowski. Przyznano tam aż 19 mln zł dotacji. Wysokie kwoty trafiły też do okręgów: kieleckiego (17,1 mln zł), gdzie kandydował sekretarz generalny SP Mariusz Gosek, rzeszowskiego (16 mln zł) z liderem partii Zbigniewem Ziobrą i ministrem Marcinem Warchołem, a także tarnowskiego (14 mln zł) z posłem Norbertem Kaczmarczykiem oraz rybnickiego (12,2 mln zł) z posłem Michałem Wosiem - czytamy na stronach resortu.
Głównymi beneficjentami środków przyznawanych z pominięciem konkursów były Ochotnicze Straże Pożarne i szpitale. Pieniądze przeznaczano m.in. na zakup samochodów, quadów, sprzętu ratowniczego, ubrań dla strażaków, aparatury medycznej. Z zebranych informacji wynika, że przy przekazywaniu dotacji często obecni byli politycy ówczesnego kierownictwa resortu sprawiedliwości.
Co ciekawe, liczba i wartość dotacji była znacząco wyższa w latach wyborczych (2019, 2020, 2023) niż poza nimi. W 2020 r. wyniosła 66 mln zł, w 2023 r. - 61 mln zł, a w 2019 r. - 45 mln zł. Według MS świadczy to o wykorzystywaniu Funduszu do celów politycznych.
Gdzie trafiły pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości? Interaktywna mapa
Ministerstwo udostępniło interaktywną mapę, która obrazuje geograficzny rozkład dotacji. Pozwala ona przeglądać liczbę przyznanych dotacji, ich łączną wartość oraz kwoty w podziale na okręgi wyborcze i województwa. Mapa potwierdza, że zdecydowana większość funduszy (ponad 70 proc.) trafiała do okręgów, w których kandydaci Suwerennej Polski zdobyli mandaty poselskie.
Wykres słupkowy ukazuje z kolei rozkład środków pomiędzy okręgi. Widać na nim wyraźnie, że kwoty przyznane dotacji w okręgach posłów Suwerennej Polski wielokrotnie przewyższają te, które trafiły do okręgów, gdzie partia nie miała swoich kandydatów lub nie uzyskali oni mandatu. Dysproporcje sięgają kilkunastu milionów złotych.
Tabela zawiera szczegółowe zestawienie wysokości przyznanych dotacji w podziale na okręgi wyborcze. Potwierdza ona, że rekordowe kwoty otrzymały okręgi związane z czołowymi politykami Suwerennej Polski, choć partia zdobyła tam stosunkowo niewiele mandatów. Wyróżniają się zwłaszcza okręgi chełmski, kielecki, rzeszowski i tarnowski.
Przedstawione przez resort sprawiedliwości dane wskazują na wysokie prawdopodobieństwo stronniczego i motywowanego politycznie przyznawania środków z Funduszu Sprawiedliwości przez poprzednie kierownictwo ministerstwa związane z Suwerenną Polską. Faworyzowano okręgi wyborcze, z których startowali liderzy tej partii, kosztem pozostałych regionów kraju. Praktyki te mogły mieć na celu wzmocnienie pozycji ugrupowania i jego polityków w terenie.
Poważne zarzuty pod adresem Funduszu Sprawiedliwości
Fundusz Sprawiedliwości jest przedmiotem śledztwa prokuratury, zajmuje się nim też komisja śledcza. Tomasz Mraz, były dyrektor departamentu Funduszu Sprawiedliwości w Ministerstwie Sprawiedliwości podczas niedawnych zeznań mówił on m.in. o nieprawidłowościach związanych z wypłacaniem środków z Funduszu Sprawiedliwości.
Mraz zeznał, że z jego wiedzy wynika, iż "większość konkursów, które były ogłaszane przez Fundusz Sprawiedliwości, były ogłaszane i przeprowadzane w nierzetelny sposób". Wskazał również, że "wiele inicjatyw, które miałyby na celu przeciwdziałanie przyczynom przestępczości nie doszło do skutku ze względu na to, że było polecenie, iż to inna organizacja ma zwyciężyć".
Do słów dawnego szefa FP zwrócił się lider PiS. - Wszedł do Funduszu Sprawiedliwości jako agent. Najpierw spełnił pierwszą część swojej roli, czyli doprowadził do wewnętrznej awantury, a następnie przeszedł do kolejnej - stwierdził Jarosław Kaczyński.