Powodem zamieszania są nowe doniesienia o tym, że Fundusz Sprawiedliwości mógł wspierać kampanię polityków Suwerennej Polski. W ostatnim czasie, dzięki nagraniom byłego urzędnika resortu sprawiedliwości Tomasza Mraza, codziennie poznajemy kolejne odsłony afery. Potwierdzają się informacje od lat opisywane przez media oraz to, na co zwracała uwagę Najwyższa Izba Kontroli, tzn. że środki z funduszu trafiały na cele niezwiązane z tym, do czego został on powołany.
Afera wokół Funduszu Sprawiedliwości. PiS dostanie rykoszetem?
Fundusz w praktyce pełnił funkcję partyjnej skarbonki Suwerennej Polski oraz swoistej rekompensaty za to, że Prawo i Sprawiedliwość - mimo umowy - nie podzieliło się z ziobrystami subwencją partyjną. Przypomnijmy: formacja Ziobry startowała z list PiS, ale nie w formule koalicyjnej, w przypadku której kwestię podziału subwencji trzeba uregulować w międzypartyjnej umowie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na razie to afera dotycząca stricte Suwerennej Polski i jej polityków. Działacze PiS ewidentnie próbują się od sprawy dystansować. Tyle że niebawem może się okazać, że rykoszetem dostanie także partia Jarosława Kaczyńskiego i to niezależnie od tego, czy jej działacze również zostali nagrani, czy nie.
Opisywane przez media nieprawidłowości w sprawie funduszu powinny dopingować Państwową Komisję Wyborczą do przyjrzenia się tej sprawie - mówi nam sędzia Wojciech Hermeliński, były szef PKW.
Z nieoficjalnych ustaleń money.pl wynika, że tak się stanie. Dotychczas brak było jednoznacznego stanowiska PKW na ten temat, mimo że w marcu posłowie KO Dariusz Joński i Michał Szczerba apelowali o podjęcie działań przez komisję w tej sprawie.
Wydatki z Funduszu Sprawiedliwości będą dokładnie prześwietlone przez Krajowe Biuro Wyborcze i Państwową Komisję Wyborczą. Zwłaszcza, że wciąż nie zakończył się proces rozliczania sprawozdań komitetów wyborczych za ubiegłoroczną kampanię do Sejmu i Senatu.
"Widzimy, co się dzieje"
Oczywiście, że będziemy to sprawdzać. Widzimy przecież, co się dzieje. Korzystamy m.in. z materiałów prasowych. Niemniej sprawa jest na tyle świeża, że trudno ocenić, czy sytuacja będzie mieć wpływ na rozliczenie sprawozdania komitetu PiS, czy nie. Analizujemy wszystkie informacje, które mogą mieć jakikolwiek wpływ na wynik badania, pytamy o nie pełnomocników finansowych komitetów i porównujemy to wszystko z obowiązującymi przepisami - słyszymy od jednego z urzędników zajmujących się wyborczymi kontrolami.
O sprawę zapytaliśmy Krajowe Biuro Wyborcze (KBW). Usłyszeliśmy, że "wszelkie informacje" mogące mieć wpływ na ocenę gospodarki finansowej partii politycznych czy komitetów wyborczych są wykorzystywane w trakcie badania sprawozdań.
"W wyniku badania sprawozdanie może zostać przyjęte bez zastrzeżeń, przyjęte ze wskazaniem uchybień lub odrzucone w przypadkach określonych przepisami wskazanych ustaw. Następuje to w drodze postanowienia Państwowej Komisji Wyborczej, które opatrzone jest uzasadnieniem wskazującym podstawy faktyczne i prawne rozstrzygnięcia. Na postanowienia odrzucające sprawozdanie służy partii czy komitetowi skarga do Sądu Najwyższego" - odpisało nam biuro prasowe KBW.
- To kompletny absurd. Badanie tego oznaczałoby, że żaden polityk nie może informować o inicjatywach w jego okręgu wyborczym za pieniądze publiczne. Nawet dziś widać polityków koalicji chwalących się różnymi inwestycjami - komentuje te zapowiedzi poseł Sebastian Kaleta z Suwerennej Polski.
Wyniki jeszcze przed wakacjami
Kiedy dowiemy się o wynikach kontroli sprawozdań? - Powinniśmy to zrobić do lipca, więc czasu nie ma za wiele. Nasz czas limituje to, że dotacja z budżetu dla partii wypłacana jest w ciągu dziewięciu miesięcy od dnia wyborów. Musi być to poparte decyzją ministra finansów wynikającą z badania sprawozdań komitetów - tłumaczy jeden z urzędników.
Jeśli zostaną stwierdzone nieprawidłowości przy finansowaniu kampanii - i tak stałoby się np. z powodu wykorzystania środków z Funduszu Sprawiedliwości - wówczas to PiS może odczuć konsekwencje natury finansowej. W grę wchodzi bowiem utrata przez sporej część subwencji partyjnej. Zgodnie z przepisami konsekwencje odrzucenia sprawozdania to m.in. zmniejszenie kwoty przysługującej dotacji podmiotowej i zmniejszenie kwoty subwencji na działalność statutową partii lub utrata prawa do subwencji. Kwota subwencji jest niebagatelna z perspektywy funkcjonowania partii politycznej - w poprzedniej kadencji Sejmu PiS otrzymało ok. 23,5 mln zł z tego tytułu.
Nasi rozmówcy nie mają pewności, czy na poziomie kontroli sprawozdań uda się prawnie wykazać, że wykorzystanie Funduszu Sprawiedliwości na cele kampanijne powinno być podstawą do zakwestionowania sprawozdania finansowego komitetu PiS.
- Sprawozdania są ogólnikowe i komisja nie do końca ma narzędzia, żeby w nie dokładnie wnikać. Nie może także badać działań, jakie miały miejsce przed ogłoszeniem wyborów. Ale z drugiej strony te sprawozdania są często niechlujne, możliwe, że te działania nie będą dobrze uzasadnione. Tu jest największa szansa na wytknięcie nadużyć - zauważa Wojciech Hermeliński.
Zator w PKW?
Ostateczną decyzję podejmie Państwowa Komisja Wyborcza, której siedmiu z dziewięciu członków wskazuje Sejm (nominaci PiS są w mniejszości, bo jest ich dwóch).
- Wszyscy wiemy, kto tam zasiada. Mogą być problemy z przyjęciem sprawozdania - przyznaje nasz rozmówca związany z poprzednim obozem władzy.
Przepisy kodeksu czy ustawy o partiach są dość precyzyjne, pytanie, czy ocenę tej sytuacji PKW uda się przełożyć na przepisy. Zdarzały się przypadki, gdy PKW, jeszcze w składzie sędziowskim, w uzasadnieniu swojej uchwały pisała o pewnych zdarzeniach budzących wątpliwości, ale które nie pozwalały w świetle przepisów na negatywną ocenę sprawozdania - twierdzi źródło money.pl zorientowane w tematyce.
Obecny kształt PKW to wynik zmian wprowadzonych przez PiS, dwie kadencje temu.
Obecna większość liczy, że PKW podejmie działania w tej sprawie. Wiceminister sprawiedliwości Krzysztof Śmiszek zapowiedział, że jego resort przygotowuje i pokaże w przyszłym tygodniu wyborczą mapę transferów z Funduszu Sprawiedliwości.
Grzegorz Osiecki, Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl