Firma Aidar, istniejąca od ponad trzech lat, wykorzystuje nowoczesne technologie VR do wspierania przedsiębiorców w różnych gałęziach produkcji. Ich innowacyjne rozwiązania obejmują narzędzia do szkolenia przemysłowego za pomocą wirtualnej i rozszerzonej rzeczywistości, które znacząco ułatwiają procesy szkoleniowe dla pracowników. Rozwój firmy stanął jednak pod znakiem zapytania - donosi "Gazeta Wyborcza".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Afera NCBiR uderza w uczciwe firmy
W październiku 2022 r. Aidar zgłosiła się do udziału w programie "Szybka Ścieżka" NCBiR, współfinansowanym ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Projekt ten, przewidziany na rok 2023, miał na celu wspieranie innowacyjnych przedsięwzięć w zakresie cyfrowych fabryk i wirtualnej rzeczywistości. Aidar znalazł się w gronie 117 firm wybranych do dofinansowania z ponad 400 zgłoszeń, z wnioskiem ocenionym bardzo wysoko.
Pieniądze, które mogły posłużyć na rozwój firmy, były na wyciągnięcie dłoni. Jednakże, w wyniku afery w NCBiR dotyczącej przyznawania grantów, firma Aidar znalazła się w niepewnej sytuacji. Oczekiwane 1,7 mln zł dofinansowania stanęło pod znakiem zapytania.
"Przykro mi, nie ma budżetu"
- Ponieważ projekt kończy się z grudniem, w styczniu już nie możemy tych pieniędzy rozliczyć – tłumaczy w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Marek Czarzbon, współzałożyciel firmy. - Wydaliśmy w listopadzie ponad 1 mln zł z własnych funduszy, licząc na refundację na początku grudnia, aby rozliczyć cały projekt. Opiekunka projektu w rozmowach jasno przyznała, że jest jej przykro, ale nie ma budżetu - dodał.
Ta sytuacja może mieć poważne konsekwencje dla firmy, która zainwestowała znaczne środki i czas w rozwój swoich innowacyjnych technologii.
Aidar, mimo trudnej sytuacji, nadal pracuje nad projektami, które mają na celu wspieranie przedsiębiorców i pracowników przemysłowych poprzez nowoczesne technologie. Wśród ich działań można wymienić prowadzenie zajęć z wirtualnej rzeczywistości dla kobiet oraz wspieranie osób niepełnosprawnych w ramach rządowego programu "Dostępność plus".
Media i opozycja ujawniły aferę NCBiR
Aferę w NCBiR wykryto na początku roku. Narodowe Centrum Badań i Rozwoju to instytucja stworzona w 2009 roku, które dzieli pieniądze z dotacji unijnych dla przedsiębiorców.
Radio Zet odkryło, że w ramach konkursu "Szybka ścieżka - Innowacje cyfrowe" 55 milionów ma trafić do spółki Postquant, spółki o kapitale 5 tysięcy złotych założonej 10 dni przed ostatecznym terminem składania wniosków, przez 27-latka bez znaczącego doświadczenia w biznesie.
Swoje ustalenia przedstawiła też ówczesna opozycja. Po kontroli posłów Michała Szczerby i Dariusza Jońskiego w NCBiR wyszło na jaw, że 123 miliony otrzymała spółka Chime Networks. Jej prezes Piotr Maziewski według danych z Krajowego Rejestru Sądowego zasiadał w komisji rewizyjnej Stowarzyszenia Katolickiej Młodzieży Akademickiej. Prezesem tego stowarzyszenia był Karol Kramkowski, który od 2020 r. zasiadał w Radzie Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Jest to ciało doradcze, które m.in. wypowiada się w sprawach dotyczących warunków konkursów.
- Sprawdziliśmy w wywiadowniach gospodarczych tę spółkę. Maksymalny kredyt, jaki ta firma jest w stanie na rynku uzyskać wynosi 750 zł. I tej firmie państwo PiS, NCBR przekazuje 123 mln zł - wyjaśniał wówczas poseł PO Michał Szczerba.
Aferą zajęła się też Najwyższa Izba Kontroli oraz CBA. Środki dostępne w ramach programów oferowanych przez NCBiR były spore - sięgały ponad 800 mln zł.