Tuż przed świętami Andrzej Duda ogłosił, że zawetuje tzw. ustawę okołobudżetową, którą ledwie co przyjął parlament. Jako powód wskazał zapisy o wsparciu finansowym mediów publicznych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prezydent jest zdania, że zmiany w TVP, Polskim Radiu i Polskiej Agencji Prasowej dokonane przez nową władzę są niezgodne z konstytucją. "Media publiczne trzeba najpierw rzetelnie i zgodnie z prawem naprawić" – napisał prezydent w serwisie X.
Ustawa okołobudżetowa. Rząd przedstawia własną narrację
Reakcja obozu rządzącego była natychmiastowa. Premier w swoim poście stwierdził, że prezydent próbuje zablokować podwyżki dla nauczycieli i budżetówki, a jednocześnie stara się zagwarantować wysokie pensje nominatom Prawa i Sprawiedliwości w państwowych spółkach.
Prezydenckie weto zabiera pieniądze nauczycielom przedszkolnym i początkującym, za to znosi 'kominówkę', czyli umożliwia nieograniczone podwyżki dla prezesów państwowych spółek i agencji. Wstyd. Wesołych Świąt, Prezydencie. Poszkodowanych uspokajam: poradzimy sobie z tym – napisał Donald Tusk.
W odpowiedzi na ten wpis prezydent stwierdził, że bardzo się cieszy, że rząd zapowiada, że sobie "poradzi". To – jego zdaniem – oznacza, że po świętach zwołane zostanie posiedzenie parlamentu, na którym przegłosowana będzie jeszcze raz ustawa okołobudżetowa z podwyżkami, ale już bez dotacji na media publiczne.
Andrzej Duda zresztą wraz z zapowiedzią weta ogłosił, że przygotuje własny projekt ustawy okołobudżetowej, z którego wykreśli dotacje. Zaapelował do Szymona Hołowni i Małgorzaty Kidawy-Błońskiej o pilne posiedzenie Sejmu i Senatu w tej sprawie.
Czy prezydent blokuje budżet?
Wśród ekonomistów pojawiły się głosy, że prezydent próbuje włożyć kij w szprychy nowemu rządowi i doprowadzić do przedterminowych wyborów. – Tu nie chodzi o media. Tu chodzi o wywrócenie procedury tworzenia budżetu, aby nowy rząd nie zdążył do końca stycznia. Prezydent gra budżetem i to na ostro – ocenił dr Sławomir Dudek, prezes Instytutu Finansów Publicznych.
Jak już pisaliśmy w money.pl, rządzący mają czas do 29 stycznia 2024 r., by złożyć ustawę budżetową na biurko Andrzeja Dudy. Inaczej ten ostatni będzie mógł rozwiązać Sejm. Wszystko przez to, jak skonstruowane jest polskie prawo. Konstytucja mówi wprost, że posłowie i senatorowie mają cztery miesiące, by przegłosować ustawę budżetową od momentu jej złożenia przez rząd.
W tym wypadku jednak czas liczy się od momentu złożenia projektu ustawy budżetowej przez rząd Mateusza Morawieckiego (zrobił to gabinet sprzed wyborów, nie ten "dwutygodniowy"). Wspomniany dokument wpłynął do Sejmu poprzedniej kadencji dokładnie 29 września, gdyż konstytucja wskazuje, że projekt ustawy budżetowej musi trafić do izby niższej "najpóźniej na trzy miesiące przed rozpoczęciem roku budżetowego".
Ustawa okołobudżetowa to nie budżet
Tu jednak należy się słowo wyjaśnienia. Ustawa budżetowa w polskim prawodawstwie ma wyjątkowy status. Terminy jej procedowania przez parlament są ściśle wyznaczone przez ustawę zasadniczą. Konstytucja odbiera też prezydentowi prawo do zawetowania ustawy budżetowej.
Inaczej jednak jest z ustawą okołobudżetową. W pewnym uproszczeniu dokument ten ma charakter techniczny: wskazuje, jak państwo będzie dysponować pieniędzmi i funduszami zapisanymi w samej ustawie budżetowej.
A zatem sama ustawa okołobudżetowa nie ma zagwarantowanych takich "mechanizmów ochronnych" jak budżet. Prezydent ma zatem prawo ją zawetować, jak i złożyć własny projekt.
Co dalej z ustawą okołobudżetową?
Na to, że decyzja prezydenta uderza w plany rządu, wskazują ustalenia money.pl. Jeszcze przed świętami w Kancelarii Premiera i w Ministerstwie Finansów odbyły się pilne konsultacje dotyczące reakcji na weto. Nasze źródła wskazały, że MF został postawiony "na równe nogi".
Prawdopodobnie zatem już po świętach czeka nas polityczne starcie między prezydentem a rządem. Jak napisał dziennikarz Patryk Słowik w swojej opinii dla Wirtualnej Polski, na stole są obecnie cztery scenariusze dotyczące rozwiązania kwestii okołobudżetowej.
- Parlament przegłosuje prezydencki projekt.
- Rząd lub posłowie obozu rządzącego złożą własny projekt (podobny do prezydenckiego) i to ten dokument parlamentarzyści przekażą prezydentowi.
- Rządzący wpiszą przepisy ustawy okołobudżetowej do ustawy budżetowej, a tym samym prezydent nie będzie mógł jej zawetować.
- Władza nie będzie pracowała nad nowym projektem ustawy okołobudżetowej, a tym samym nie przegłosuje podwyżek dla budżetówki, za co obwini prezydenta.
Najpewniej po świętach czekają nas medialne starcia obozu prezydenckiego i obecnej opozycji z rządzącymi. Od ewentualnego porozumienia lub realizacji któregoś ze scenariuszy 1-3 uzależniona jest przyszłość podwyżek dla nauczycieli i budżetówki.