Czy jest pan za przyjęciem euro? Oczywiście, w każdej ilości - brzmi popularny żart. Polacy jednak chyba uważają go za coraz bardziej czerstwy, bo euro przyjmować nie chcą.
Tylko 25,2 proc. badanych twierdzi, że Polska powinna przyjąć unijną walutę. Z kolei aż 53 proc. jest przeciwnego zdania. Natomiast 17,4 proc. nie ma opinii na ten temat, a dla 4,4 proc. jest to obojętne.
W tych wynikach wyraźnie widoczny jest efekt upolitycznienia debaty dot. euro i brak merytorycznego podejścia, co podkreśla prof. Dariusz Rosati, były minister spraw zagranicznych i członek Rady Polityki Pieniężnej. Ekspert stwierdza, że wysoki wzrost przeciwników wejścia do strefy euro to rezultat utrwalania stereotypów nt. wspólnej waluty. Wpływa na to przede wszystkim dominujący przekaz ze strony polityków partii rządzącej, który dodatkowo wzmacnia prezes NBP.
- Liczba przeciwników będzie rosła, a zwolenników malała. To wynika z rosnącej świadomości i edukacji. Jedna waluta w wielu państwach o różnym poziomie gospodarczym jest niewłaściwym rozwiązaniem. Ono zdegraduje naszą gospodarkę - uważa prof. Zbigniew Krysiak z SGH, przewodniczący Rady Programowej Instytutu Myśli Schumana.
Z kolei prof. Rosati zwraca uwagę na ostatnie wyniki Badania Eurobarometru. Wskazują one, że poziom entuzjazmu dla wspólnej waluty w Polsce, obok Czech, należy do najniższych w całej UE. Paradoks polega na tym, że obydwa państwa, mimo że nie przyjęły jeszcze euro, są wobec niego najbardziej sceptyczne.
Ekspert podkreśla, że poparcie dla wspólnej waluty w krajach strefy euro osiągnęło w tym roku rekordowo wysoki poziom. 80 proc. obywateli państw członkowskich uważa, że euro jest dobre dla UE. Z kolei 70proc. twierdzi, że jest dobre dla ich krajów.
- Nie ma w Polsce od dłuższego czasu żadnej merytorycznej dyskusji na temat opłacalności wejścia do strefy euro. Nie ma także zaktualizowanych analiz kosztów i korzyści, które swego czasu prowadziły wyspecjalizowane departamenty w Ministerstwie Finansów i NBP, ale zostały zlikwidowane. Jest za to masowa propagandowa ofensywa, zniechęcająca zarówno do UE, jak i do wspólnej waluty - zaznacza Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.
InPost przejął Mondial Relay za 513 mln euro
Badanie pokazuje też szczegółowe trendy. Patrząc na przykład na miejsce zamieszkania, widzimy, że najwięcej zwolenników przyjęcia euro jest w miastach mających powyżej 500 tys. mieszkańców - 29,8 proc. Z kolei najmniej jest ich w miejscowościach liczących 20-49 tys. ludności- 21,3 proc.
- Struktura wyników ankiety według miejsca zamieszkania doskonale współgra z rozstrzygnięciami wyborów politycznych. Do mniejszych miejscowości dociera przekaz z mediów administrowanych przez rząd - stwierdza ekspert Polskiej Rady Biznesu.
Analizując wiek respondentów, najwięcej zwolenników euro jest wśród Polaków mających 60 i więcej lat - 34,4 proc.. Z kolei przeciwnikami unijnej waluty są głównie osoby w wieku 30-39 lat - 60,5 proc.. Jak podkreśla Janusz Jankowiak, wyniki według kryterium wieku tylko na pierwszy rzut oka są zaskakujące. U tej najliczniejszej grupy eurosceptyków, ludzi w wieku produkcyjnym, najsilniejsze są intuicyjne obawy związane z brakiem wiedzy na temat wpływu wspólnego pieniądza na ich wynagrodzenia i ceny.
- Polacy mający obecnie 30-39 lat to pokolenie wychowane po roku 1989. Swoją narrację opierają głównie na kryzysie zadłużenia publicznego w kilku państwach strefy euro w latach 2010-2012. W medialnym przekazie nazywany był, niesłusznie, kryzysem euro. Na fali tych wydarzeń - w tym zwłaszcza opisów dramatycznych scen w Grecji, Hiszpanii czy Portugalii - pojawiła się grupa eurosceptyków. Ona odwołuje się do emocji i posługuje demagogią - dodaje prof. Rosati.
Sondaż został przeprowadzony w drugiej połowie czerwca br. metodą wywiadów internetowych przez UCE RESEARCH i SYNO Poland dla money.pl wśród 1145 dorosłych Polaków. Próba była reprezentatywna pod względem płci, wieku, wielkości miejscowości, wykształcenia oraz regionu.