Chiny słabną, na co jest coraz więcej dowodów. Zniesienie pandemicznych restrykcji nie przyniosło spodziewanego ożywienia. Świadczą o tym kiepskie wyniki zgłaszane przez przedsiębiorców. Zyski odnotowane przez nich w czerwcu były o 26 proc. niższe niż rok wcześniej - czytamy w obszernej analizie Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
O spowolnieniu świadczą też dane za drugi kwartał, zaprezentowane w lipcu. Negatywne zaskoczenie było spore, bo okazało się, że Chiny słabną w wielu sektorach. Spada aktywność przemysłowa i wyniki handlu detalicznego. Tempo wzrostu tych wskaźników wyniosło zaledwie odpowiednio 3,7 i 2,5 proc. Wcześniej parametry osiągały znacznie wyższą wartość - przekraczały 5 proc. Wiele wskazuje też na to, że przeciętni Chińczycy zacisnęli pasa. W lipcu ceny konsumencie spadły rok do roku o 0,3 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Luzowanie ograniczeń pandemicznych ani nie pomogło więc przedsiębiorcom, ani nie skłoniło do zwiększonych zakupów konsumentów. Ci pieniądze wydają ostrożnie - w lipcu sprzedaż detaliczna wzrosła o 2,5 proc., gdy tempo sprzed ery COVID wynosiło ok. 10 proc. - czytamy w analizie PIE.
Chiny z coraz gorszymi wskaźnikami
Chiny mają też problem ze słabnącą wymianą handlową. Eksport w lipcu spadł o 14,5 proc., import był niższy o 12,4 proc. (rok do roku). Nie tego spodziewali się analitycy, którzy w swoich prognozach wskazywali na znacznie korzystniejsze wartości - odpowiednio -12,5 i -5,0 proc. Dzięki wskaźnikowi Caixin PMI wiemy też, co dzieje się z koniunkturą. Zanurkowała ona z granicznego poziomu 50 do 49,2 pkt. Spadek nie jest duży, ale z pewnością sygnalizuje zmniejszenie aktywności. Przedsiębiorcy już zauważyli spadki sprzedaży i mniejsze zamówienia eksportowe.
Chiny mają też podstawy, by sądzić, że w najbliższych latach nie uda się rozpędzić gospodarki. Zakładany na 2023 r. wzrost PKB na poziomie 5 proc. raczej nie zostanie osiągnięty. Eksperci zmieniają prognozy na bardziej pesymistyczne. Przykład wskazany przez analityków PIE to ocena JP Morgan. Wedle analityków tego giganta jeszcze w kwietniu wzrost szacowano na 6,4 proc. Obecne prognozy wskazują na 4,8 proc.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozuje z kolei, że w ciągu nadchodzących pięciu lat tempo wzrostu osiągnie poziom 3-4 proc. To oznacza "tempo wzrostu najsłabsze od czasów Mao Zedonga", który przewodził Chinom w drugiej połowie lat 50. ubiegłego wieku.
Deweloperzy na granicy upadłości
Zaniepokojenie budzić może też kondycja sektora nieruchomości, który słabnie. A to istotny silnik napędzający gospodarkę. Odpowiada za nawet 30 proc. PKB. Najwięksi chińscy deweloperzy balansują na granicy bankructwa. Przyczyn problemów branży jest wiele - od demografii, przez spadające tempo urbanizacji po zaostrzenie regulacji dotyczących możliwości zadłużania się deweloperów. Sprzedaż mieszkań w Państwie Środka jest najniższa od 10 lat. W przypadku domów, jak ocenia agencja S&P, spadek w lipcu wynosił - w porównaniu z rokiem poprzednim - 33 proc. Eksperci przewidują, że ten trend będzie się pogłębiał, a do 2023 roku popyt na nowe lokale mieszkalne może zmniejszyć się o 30 proc. - chodzi tu o duże miasta. Jest ich w Chinach sporo, bo 685.
Spadek zamówień i restrykcyjne przepisy sprawiają, że wielu deweloperów nie jest w stanie spłacać należności. Chodzi o naprawdę spore pieniądze, czego przykładem jest Evergrande. Spółka uznawana za "najbardziej zadłużonego dewelopera świata" musi spłacić należności sięgające 300 mld dol.
Upadek giganta jest zamrożony, trwa od 2021 roku, kiedy to firma nie spłaciła części odsetek. Amerykański oddział spółki złożył wniosek w tamtejszym sądzie o ochronę przed wierzycielami. Ma to dać czas na dogadanie się z wierzycielami. Inwestorzy niemal już stracili wiarę w możliwość odrodzenia się giganta, o czym świadczą notowania na giełdzie w Hongkongu. Walory Evergrande są wyceniane dziesięciokrotnie niżej niż w 2020 roku. Podobną ścieżką podążą inny ważny gracz na chińskim rynku.
Contry Garden znalazł zaskórniaki
Country Garden również nie był w stanie spłacić ostatniej transzy odsetek o wartości 22,5 mln dol. Upadek tej spółki mógłby okazać się kamieniem, który wywoła lawinę bankructw mniejszych chińskich deweloperów. Katastrofy udało się ostatecznie uniknąć, bo drobniaki ostatecznie udało się w kieszeni znaleźć. Firma, jak donosi Bloomberg, spłaciła należności z miesięcznym opóźnieniem. Na szali jest znacznie więcej - kwota zobowiązań dewelopera sięga 187 mld dol. Z czego do końca roku znaleźć trzeba będzie 2 mld dol. w związku z długiem wynikającym z obligacji.
Niepokojących sygnałów dotyczących chińskiej gospodarki jest oczywiście więcej. Ale to deweloperzy mogą okazać się najlepszym papierkiem lakmusowym, który pokaże, jak bardzo wielkie Chiny chwieją się w posadach. To nie byłaby dobra wiadomość. Europa na pewno na tym straci.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl