Polskie KPO na długi czas trafiło do "zamrażarki" z powodu politycznych przepychanek między poprzednim rządem Prawa i Sprawiedliwości a Komisją Europejską.
Gabinet Mateusza Morawieckiego zdecydował się na tzw. prefinansowanie projektów KPO z własnej kieszeni, czyli projekty były uruchamiane, a pieniądze pochodziły z emisji Polskiego Funduszu Rozwoju. Rząd Tuska z takiego modelu zrezygnował.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Coraz mniej czasu na wykorzystanie KPO
Do Polski trafiło na razie 5 mld euro w ramach zaliczek, co ogłosił w grudniu 2023 r. premier Donald Tusk. Rząd złożył też wniosek o płatność KPO.
Po szybkiej ofensywie tuż po zaprzysiężeniu nastąpiła jednak cisza w sprawie funduszy europejskich. A czasu Polska ma coraz mniej, przed czym przestrzega Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP.
"KPO dla Polski grozi katastrofa" – alarmuje w serwisie X ekspert. Jak zauważa, mijają trzy lata od momentu wprowadzenia rozporządzenia ustanawiającego mechanizm KPO, a nasz kraj przez ten czas wykorzystał ok. 1,5 proc. przyznanych nam pieniędzy.
Zostało 2,5 roku do rozliczania 260 mld zł zrealizowanych inwestycji (08.2026 r.). Koszty i tak zapłacimy – wskazuje ekonomista.
Kto jak na razie skorzystał z KPO?
Podkreśla, że jak dotąd Polska wykorzystała ok. 4 mld zł. Mniej więcej jedna czwarta tej kwoty trafiła do PKP, a 30 mln zł otrzymała Państwowa Straż Pożarna.
Polskie samorządy (województwa, miasta, gminy) otrzymują maksymalnie po 5 mln zł. Prywatne firmy są natomiast w trzeciej dziesiątce listy największych beneficjentów z kwotami rzędu maksymalnie 3 mln zł – wskazuje dalej ekspert.
Trudno o aktualne informacje o kontraktacji, załączam slajd sprzed kilku miesięcy. Wtedy deklarowano podpisane umowy na 21,6 mld zł, czyli 8 proc. programu. 'Uruchomieniem inwestycji' nazywano etap przed podpisaniem umów, czyli w najlepszym razie rozpoczęcie naborów – tłumaczy Kamil Sobolewski.
Rząd zdaje sobie sprawę z palących terminów ws. KPO
Ekonomista Pracodawców RP zauważa też, że w ostatnim czasie w sprawie KPO odbyło się spotkanie w Ministerstwie Rozwoju i Technologii. Prowadził je wiceminister Waldemar Sługocki.
O tym, że zegar tyka jeszcze w październiku mówił Jan Grabiec, rzecznik PO, a dziś szef kancelarii premiera.
Trzeba zadbać od to, aby te pieniądze pojawiły się jak najszybciej i nie czekać miesiąca, dwóch, pięciu, czy ośmiu na to, aż skończy się proces legislacyjny i uda się przeforsować wszystkie zmiany, wprowadzić w życie, ale zapewnić szybką ścieżkę dotarcia do funduszy unijnych. Wiem, że Donald Tusk ma plan w tej sprawie – stwierdził.
– Jest determinacja i po polskiej stronie, i po stronie unijnej, żeby fundusze z KPO uwalniać jak najszybciej – mówiła z kolei w połowie grudnia minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. – Jest absolutna wola polityczna, żeby odpowiednie działania szybko podjąć – deklarowała.
"Jest świadomość skali opóźnień, ale i zrozumiała potrzeba przeglądu programów i priorytetów – trzeba go zrobić dobrze, drugiej szansy nie będzie" – podkreśla w piątkowym wpisie Kamil Sobolewski.
Ocenia, że są małe szanse na to, by Unia Europejska wydłużyła Polsce termin rozliczeń inwestycji, który upływa w sierpniu 2026 r. "Trzeba działać tak, by zakończyć realizację inwestycji w założonym czasie, chyba że będzie jasny ratunek z UE" –podsumowuje.
Czym jest KPO?
Krajowy Plan Odbudowy i Zwiększania Odporności (KPO) to europejski program, który składa się z 56 inwestycji i 55 reform. Ma on wzmocnić gospodarki krajów członkowskich oraz sprawić, że będą one łatwiej znosić wszelkie kryzysy.
Pieniądze z tego programu pochodzą z europejskiego Funduszu na rzecz Odbudowy i Zwiększenia Odporności. Polska ma otrzymać łącznie 59,8 mld euro, w tym 25,27 mld euro w postaci dotacji i 34,54 mld euro w formie preferencyjnych pożyczek.