Inflacja w Polsce w lutym 2023 r. wyniosła 18,4 proc. rok do roku. To najwyższy odczyt od grudnia 1996 r. Jednak w opinii obecnego prezesa NBP prof. Adama Glapińskiego inflacja do końca roku "radykalnie" spadnie - do poziomu jednocyfrowego.
- Generalny trend jest jasny. Od marca inflacja leci w dół o 10 pkt proc. do końca roku - ocenił prof. Glapiński.
Inflacja z nami pozostanie
Zdaniem prof. Belki doszliśmy do inflacyjnego szczytu, ale "radykalnie lepiej nie będzie".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Nie sądzę, żebyśmy zeszli do jednocyfrowego poziomu inflacji. Zniknie nam inflacja wynikająca z czynników międzynarodowych, ale ta "chowu" rodzimego z nami pozostanie. W dalszym ciągu możemy liczyć się z tym, że inflacja będzie bardzo wysoka, a w granicach 10 proc. jest tak samo destrukcyjna dla gospodarki, jak ta obecna - uznał były prezes NBP.
Z czego wynika inflacyjny "chów" rodzimy? W opinii prof. Belki to efekt błędnej polityki budżetowej i pieniężnej. Do tego problemem jest "bardzo niefortunna komunikacja" w NBP.
Jeśli nic nie zrobimy, to inflacja będzie się toczyć dalej, a nawet rozkręcać. Po przekroczeniu pewnego poziomu ma tendencję do samo przyspieszenia. Jedyną możliwą walką z nią jest tłumienie popytu. Walka z inflacją musi boleć i właśnie zaczyna boleć. Zejście z 18 do 10 proc. będzie stosunkowo proste ze względu na czynniki międzynarodowe, które znikają. Później zejście z 10 do 6, a następnie 3 proc. będzie wymagać bardzo aktywnej polityki antyinflacyjnej - podkreśla prof. Belka.
Europoseł uważa, że to osłabi koniunkturę, ale nie powinno doprowadzić do wzrostu bezrobocia, gdyż mamy dobrą sytuację na rynku pracy. Gorzej z realnym spadkiem płac.
Jesteśmy obciążeni olbrzymim inflacyjnym podatkiem wynoszącym w tej chwili 18 proc. rocznie. Polacy stracili ok. 300 mld zł od momentu, gdy inflacja urwała się z łańcucha - kwituje prof. Belka.
Problemy z kredytami frankowymi
Kolejnym elementem, który może podbić inflację, jest sytuacja w bankowości. W połowie lutego rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał opinię w sprawie prawa banków do wynagrodzenia za kapitał po unieważnieniu umowy kredytu frankowego, która była negatywna dla sektora bankowego. Oceniano, że prokonsumencka decyzja TSUE może sprawić, że na pozywanie banków mogą zdecydować się frankowicze, którzy do tej pory wahali się wykonać taki ruch.
Były premier zauważył, że spór "nie rozejdzie się po kościach". I jeśli dojdzie do tąpnięcia, to nagle kilka słabszych lub bardziej uzależnionych od kredytów frankowych banków, mogą borykać się z wielkimi problemami. Wtedy "te banki trzeba będzie ratować, żeby uniknąć kryzysu. A to będziemy robić my, Polacy z podatków, więc inflacja będzie większa".