Według ustaleń "Rz" od 4 do 6 lutego (wtorek–czwartek) sąd w Liechtensteinie zajmować będzie się ponownie sporem o władzę w rodzinnych fundacjach założonych przez Solorza.
"Powrót na wokandę sprawy, która w drugiej połowie 2024 roku wstrząsnęła opinią publiczną i imperium miliardera, może zwiększyć podatność kursów akcji publicznych firm z jego portfela na wahania. Natomiast rozstrzygnięcia podstawowej kwestii nie należy spodziewać się szybko" - zaznaczyła "Rz".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Konflikt o władzę w imperium Solorza
Dziennik wyjaśnił, że na wokandę wraca spór między założycielem Polsatu a jego dziećmi: Aleksandrą, Piotrem i Tobiasem. "Sąd w Liechtensteinie przez trzy dni ma słuchać przedstawicieli stron sporu, który sprowadza się do tego, kto sprawuje władzę w dwóch fundacjach założonych przez Zygmunta Solorza: TiVi Foundation i Solkomtel Foundation" - czytamy w tekście.
"Rz" przypomniała, że dzieci miliardera uważają, że na początku sierpnia 2024 r. schorowany ojciec, z którym nie mają bezpośredniego kontaktu, i o którego stan zdrowia się martwią, ostatecznie przekazał im kontrolę nad fundacją i usunął zapisy o możliwości cofnięcia sukcesji, pozostawiając sobie prawo weta oraz udziału w zyskach. "Miliarder nie przeczy, że podpisał odpowiednie dokumenty, ale twierdzi, że zrobił to, ponieważ został wprowadzony w błąd, a gdy się zorientował, cofnął podpis" - czytamy.
Synowie walczą z ojcem
Według ustaleń Onetu z grudnia zeszłego roku miliarder oraz jego żona Justyna Kulka przegrali walkę o kontrolę biznesowego imperium wokół Polsatu. Jak donosił portal, z powodu decyzji sądu w Liechtensteinie "Solorz i Kulka nie będą mogli samodzielnie podejmować kluczowych decyzji w Grupie Polsat". To niezależny kurator będzie miał decydujący głos "w sprawach dwóch fundacji, za pośrednictwem których Solorz kontroluje swój majątek w Polsce".
Kluczowe decyzje będzie podejmował kurator, którym został urzędnik z Liechtensteinu. Będzie się konsultował nie z reprezentującym Solorza Tomaszem Szelągiem oraz związaną z dziećmi Katarzyną Tomczak - napisał Andrzej Stankiewicz.
Dziennikarz dodał wtedy, że są dwa wyjścia z sytuacji - pierwsze dotyczy osiągnięcia kompromisu między stronami, co może być bardzo trudne. Natomiast drugim rozwiązaniem jest rozstrzygnięcie sporu przed sądem w Liechtensteinie. Proces razem z apelacjami może potrwać trzy lata.