Euro obowiązuje obecnie w 19 państwach Unii Europejskiej. Na początku 2023 r. do tego grona dołączy do nich Chorwacja. Przygotowania do wejścia do strefy rozpoczęła także Bułgaria. Podobne plany ma również Rumunia. Do przyjęcia euro zobowiązała się też Polska, jednak nie sprecyzowała, kiedy to nastąpi.
Euro w Polsce? Prof. Glapiński uważa to za katastrofę
Według ostatniego badania Eurobarometru, sondażu opinii publicznej przeprowadzonego w unijnych krajach, wynika, że poparcie dla wspólnej europejskiej waluty rośnie i osiągnęło najwyższy poziom w historii: ośmiu na dziesięciu respondentów w strefie euro (+3 punkty procentowe) i 72 proc. w całej UE (+3 punkty procentowe) opowiada się za europejską unią gospodarczą i walutową z jedną walutą euro.
Zdecydowanie odmienne do sprawy podchodzi szef NBP Adam Glapiński, który powiedział w lipcu, że za jego kadencji Polska nie wejdzie do strefy euro. - Dopóki jestem prezesem NBP, Polska do strefy euro nie wejdzie - zadeklarował.
Jego zdaniem, wprowadzenie Polski do strefy euro spowodowałoby, że wysiłek zbrojeniowy naszego kraju, zakup najnowocześniejszego sprzętu "być może stałby się niemożliwy, co leży w interesie naszego wschodniego sąsiada".
Dlatego walka o to, bym piastował funkcję w drugiej kadencji, była tak istotna, by tu stał kandydat, który zgodziłby się na wejście Polski do euro i postawił tamę na wysiłku zbrojeniowym Polski. To by było złe, gdyby tak było. To by było złamanie moich marzeń i nadziei o Polsce suwerennej, co jest w zasięgu ręki - przekonywał.
Jak zaznaczył, Polska musi samodzielnie prowadzić politykę pieniężną i dbać o utrzymanie wzrostu gospodarczego i zatrudnienia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polska w strefie euro? Czy to w ogóle realne?
Innego zdania jest członek Rady Polityki Pieniężnej Ludwik Kotecki, który stwierdził podczas debaty organizowanej na "Campusie Polska Przyszłości", że można wymienić szereg korzyści wynikających z wejścia do strefy euro. - To m.in. uniknięcie ryzyka kursowego czy niższe stopy procentowe. Dostęp do tego wielkiego rynku, skupiającego 350 mln ludzi, to kolejna wielka korzyść. Kluczowa jest też kwestia silniejszej integracji, bo wejście do tej strefy umacnia członkostwo danego państwa w bloku państw zachodnich - zauważył.
Z kolei Artur Nowak-Far, specjalista ds. prawa europejskiego i były wiceszef MSZ, zwrócił uwagę, że wybór pomiędzy złotym a euro w Polsce "oznacza wybór między bliżej nieznanymi i nadużywanymi regułami a zasadami, które są lepiej pilnowane i gwarantują, że w przyszłości euro będzie więcej warte niż złoty".
Dlatego zawsze będę popierał wprowadzenie euro w Polsce. Osobiście strukturalnych zagrożeń nie widzę. Pewne zagrożenie polega tylko na tym, że trzeba w pewnym momencie przejść na euro i należy wcześniej wynegocjować dobry kurs, żebyśmy na tej operacji nie stracili. Niczego więcej nie oczekuję. Chcę tylko, żeby ta sama wartość zamieniła się na tę samą wartość - mówił.
Joanna Tyrowicz, ekonomistka z Uniwersytetu Warszawskiego i nowa członkini RPP, zwróciła natomiast uwagę, że wprowadzenie wspólnej waluty w UE jest naturalną drogą ewolucji projektu europejskiego. - Dopóki będziemy mieć różne waluty, to będą funkcjonowały bariery utrudniające funkcjonowanie wspólnego rynku - powiedziała.
Zaznaczyła również, że od wielu lat analizuje korzyści i koszty wejścia Polski do strefy euro. - Wnioski są jednoznaczne. Oczywiście zawsze są jakieś koszty, ale czy są współmierne do korzyści? Odpowiedź jest prosta: nie. Korzyści jest wielokrotnie więcej. Gdy popatrzy się na całą literaturę, to nie można wyciągnąć wniosku, że są jakiekolwiek poważne argumenty przeciwko euro. Można z tym dyskutować, jak z zachodem słońca lub grawitacją, ale to nie ma sensu - podkreśliła.
Strefa euro. Kryteria konwergencji
Z przyjęciem euro przez Polskę może być jednak w najbliższych latach problem. Żeby bowiem przyjąć euro, potrzebna byłaby decyzja polityczna, czyli zmiana konstytucji, a do tego potrzeba poparcia co najmniej 2/3 posłów. Dodatkowo decyzję tę musiałby wspierać NBP, a na to - jak wynika ze słów Adama Glapińskiego - póki co się nie zanosi.
Dodatkowo każdy kraj przed przystąpieniem do unii walutowej musi wypełniać tzw. kryteria konwergencji. Są łącznie cztery warunki:
1. Stabilne ceny - inflacja w kraju aspirującym może przekraczać inflację trzech najstabilniejszych pod tym względem państw członkowskich o maksymalnie 1,5 pkt. proc.
2. Długotrwała równowaga finansów publicznych - zainteresowane państwo nie powinno być objęte procedurą nadmiernego deficytu.
3. Stabilny kurs walutowy - państwo musi przez co najmniej dwa lata uczestniczyć w mechanizmie kursowym (ERM II). W tym czasie jego waluta nie może wykazywać silnych wahań względem centralnego kursu.
4. Stabilne długoterminowe stopy procentowe - długoterminowe stopy procentowe mogą przekraczać stopy trzech najstabilniejszych pod względem cen państw członkowskich maksymalnie o dwa pkt. proc.
Polska wypełnia obecnie tylko jeden warunek, dotyczący stabilności finansów publicznych. To oznacza, że drzwi do Eurolandu, niezależnie od woli politycznej, są dla Polski póki co zamknięte. To jednak - zdaniem ekspertów - nie sprawia, że powinniśmy zapomnieć o takim scenariuszu.
Ludwik Kotecki przypomniał, że w 2009 r. były prowadzone pierwsze przymiarki. - Niestety globalny kryzys spowodował, że to się nie udało. Od tego czasu strefa euro bardzo się zmieniła i jest dzięki temu znacznie lepiej przygotowana na kolejne wstrząsy - wyjaśnił.
Dodał, że pozostawanie Polski poza strefą euro będzie pociągało coraz więcej kosztów. - Im dłużej pozostaniemy poza strefą euro, a ona będzie się bardziej integrować, tym większe straty poniesiemy. Mamy przed sobą kilka lat, bo trzeba by zmienić konstytucję, co obecnie jest bardzo mało realne. Ale wydaje mi się, że strategia wejścia do strefy euro może być rdzeniem, wokół którego powinny być budowane programy gospodarcze - zaznaczył członek RPP.
Kiedy Polska w strefie euro?
Podczas Campus Polska organizowanego przez pod koniec sierpnia przez Rafała Trzaskowskiego, prezydenta Warszawy, poseł PO prof. Dariusz Rosati, powołując się na dane Eurostatu, powiedział, że w ostatnim czasie w Polsce rośnie poparcie społeczne dla wprowadzenia waluty euro, które obecnie wynosi ok. 60 proc. - Jeśli opozycja wygra wybory, to myślę, że wprowadzenie euro może być możliwe za pięć do siedmiu lat. Oczywiście trzeba będzie spełnić odpowiednie warunki, które są bardzo wyśrubowane - powiedział ekonomista.
Zaznaczył jednocześnie, że Polacy coraz bardziej rozumieją, jakie są korzyści z euro. - Ale potrzebna jest z całą pewnością szeroko zakrojona edukacja w tym zakresie, bo obecnie euro jest elementem propagandy i walki politycznej - mówił Rosati.
Jak wynika z lipcowego sondażu Instytutu Badawczego Pollster przeprowadzonego dla "Super Expressu", 65 proc. Polaków sprzeciwia się przyjęciu euro przez Polskę. 35 proc. jest za.
Mateusz Gąsiorowski, wydawca i dziennikarz money.pl