Kto by się spodziewał, że malarz pokojowy okaże się zawodem, który wywołuje takie emocje. A wszystko zaczęło się od sobotniej konwencji Lewicy, podczas której przedstawiono postulaty partii dotyczące m.in. tanich mieszkań na wynajem czy zerwania z zatrudnianiem pracowników na umowach cywilnoprawnych.
Łukasz Michnik, który był na konwencji, wskazywał, że młode pokolenie zaharowuje się, mieszkając z rodzicami. Na to odpowiedział Sławomir Mentzen – doradca podatkowy i wiceprezes partii Korwin – który stwierdził we wpisie na Twitterze, że gdyby ci wszyscy malkontenci wzięli się za porządną robotę, jak np. malowanie ścian, to już by z rodzicami nie mieszkali.
"Niestety, zamiast pracować, wolicie zabierać tym, którym chciało się brać odpowiedzialność za własne życie" – podsumował polityk.
Wtedy do akcji wkroczył Adrian Zandberg, który wyłożył dane dotyczące mediany (kwota, która pokazuje, że w danej grupie połowa osób zarabia powyżej, a połowa – poniżej określonej sumy – red.) płac malarzy budowlanych. A ta wg Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń kancelarii Sedlak & Sedlak wynosi 2700 zł netto.
Polityk Lewicy porównał następnie wymienione zarobki do ceny metra kwadratowego mieszkania w duży mieście, sugerując w ten sposób, że malarz pokojowy ze swoimi dwoma tysiącami złotych raczej nieprędko wyprowadzi się z rodzinnego domu. To jednak dyskusji nie zamknęło.
Pojawiły się kontrargumenty, że zarobki malarzy są różne w zależności od miasta, a w związku z tym ciężko porównywać ich wynagrodzenia do cen mieszkań tylko w dużych miastach.
A jak jest naprawdę z tymi zarobkami malarzy? Zapytaliśmy o to samych zainteresowanych. Na jednym z portali z ogłoszeniami znaleźliśmy kontakt do pana Adriana. Mężczyzna wykonuje swoje prace w Warszawie.
- Moja stawka to 10 zł za metr kwadratowy w przypadku samego malowania. Ile wziąłbym za pomalowanie mieszkania 50 m2? Trudno dokładnie oszacować. To zależy od liczby ścian, kolorów itd. Ale będzie to mniej więcej 2,5 tys. zł za 2-4 dni pracy. Oczywiście plus koszty - tłumaczy mężczyzna.
Jak dodaje, na brak zajęć nie narzeka. W miesiącu zdarza się po kilka dużych zleceń. - Marzec mam cały zajęty, kolejne miesiące też. Czasem muszę odmawiać klientom - dodaje.
Nieco inną optykę ma pan Mirosław, który prowadzi niedużą firmą budowlaną. Przyjmuje zlecenia w okolicy prawobrzeżnej Warszawy. Jak przyznaje, wysokość wynagrodzenie malarza zależy od wielu czynników.
- Najczęściej jest tak, że zleceniodawca chce wykonać prace tanio, a wtedy malarz nie ma co liczyć na wysoką wypłatę. Przynajmniej oficjalnie. Bo za "oficjalną" wypłatą mało kto zdecyduje się przyjść i pracować. Większość pieniędzy przekazuje się w nieoficjalny sposób. Nie będę panu kłamał, że jest inaczej – tłumaczy.
- Trzeba też pamiętać, że malowanie to nie jest szczególnie skomplikowana czynność. Byle robotnik może chwycić wałek i pomalować ścianę. Co innego, gdyby do tego potrafił płytki kłaść. A to się ceni, bo nie każdy umie zrobić to dobrze. Do tego wielu dużych deweloperów, którzy wykonują budowy na dużą skalę, już dawno przerzuciło się na agregaty malarskie, które pozwalają w krótkim czasie pomalować duże powierzchnie. Do obsługi takiego sprzętu nie potrzeba tłumu robotników – puentuje pan Mirek.
- Ile wyciągam na czysto? To zależy. Jak jest dobry miesiąc to ok. 3 tys. zł. Jak gorszy, szczególnie teraz, gdy jest pandemia, to bywa, że tylko 1 tys. zł. Ale idą ciepłe miesiące, ruch w branży powoli wraca - opowiada z kolei pan Dawid z Radomia. Mężczyzna nie chce wskazać, ile by wziąłby za malowanie średniej wielkości dwupokojowego mieszkania. Wyjaśnia, że wszystko zależy od powierzchni ścian.
- Dlatego najlepiej jest przyjechać i samodzielnie wycenić. Wie pan co, przepraszam, ale muszę kończyć, bo chyba klient dzwoni - kończy rozmowę.
Wróćmy na chwilę do badania, na którym opierał się Adrian Zanbdberg. Faktycznie, jak czytamy na stronie kancelarii, która przedstawiła wynik, średnie wynagrodzenie malarza budowlanego wynosi 2732 zł netto. Ci bardziej doceniani pracownicy, mogą liczyć nawet na 3472 zł. Problem jednak w tym, że grupa, która została przebadana, jest mało reprezentatywna (chodzi o 142 osoby). A jak kształtują się płace w poszczególnych województwach? Tego się nie dowiemy, ponieważ firma Sedlak & Sedlak takich wywiadów nie przeprowadzała.
Innym źródłem, które warto sprawdzić, jest publikacja GUS-u o nazwie "Struktura wynagrodzeń według zawodów”. Badanie jest publikowane co dwa lata. W roku 2020 poznaliśmy dane dotyczące roku 2018 oraz zakres zmiany dotyczący wynagrodzeń w porównaniu z wcześniej badanym okresem, czyli rokiem 2016.
Nas interesuje rubryka numer 72. - malarze, pracownicy czyszczący konstrukcje budowlane i pokrewni. Czytamy tam, że przeciętne wynagrodzenie w branży wynosi 4 tys. 173 brutto (czyli ok. 3 tys. na rękę) i urosło w ciągu dwóch lat o 16,5 proc. Wcześniej było to bowiem 3 tys. 581. 3 tys. zł to więcej niż 2,7 tys. zł, które wymienił Zandberg.
Różnica jest jednak taka, że badanie GUS-u mówi o przeciętnej płacy, która nie zawsze oddaje to, ile ktoś naprawdę zarabia. Możemy mieć bowiem wąską grupę osób bardzo dobrze zarabiających oraz całą rzeszę tych, którym powodzi się znacznie gorzej. Do tego trzeba uwzględnić, że badanie obejmowało firmy, które mają minimum 9 pracowników. Nie obejmują zatem najmniejszych firm, w tym "wolnych strzelców".