Miecz wręczony o. Tadeuszowi Rydzykowi w lipcu podczas 32. Pielgrzymki Rodziny Radia Maryja w Częstochowie wywołał wiele kontrowersji. Toruński duchowny otrzymał przedmiot z rąk Jacka Sasina i prezesa Grupy Enea Pawła Majewski. Zgodnie z zapewnieniami Fundacji Enea, zakupiła miecz, miał on pochodzić "z czasów Mieszka I". "Ma około tysiąca lat" - czytamy w komunikacie. Wokół sprawy narosły jednak wątpliwości, a nowe ustalenia na temat podarunku, który ma być eksponatem Muzeum Pamięć i Tożsamość im. św. Jana Pawła II w Toruniu publikuje Gazeta.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Miecz wręczony o. Rydzykowi. Trzy opinie
Nieoficjalne medialne doniesienia wskazywały, że Fundacja zapłaciła za miecz ok. 250 tys. zł. Okazuje się jednak, że wartość miecza może być jednak wyższa.
Portal dotarł też do trzech opinii, które miały uzasadnić tego przedmiotu i wskazywać na jego autentyczność. Pierwszą wydał w połowie lutego tego roku historyk kustosz Muzeum Wojska Polskiego Łukasz Jędrzejczak. W swojej analizie powołał się m.in. na typologię Oakeshotta, czyli zaproponowany przez historyka o tym nazwisku sposób katalogowania mieczy. Według niego miecz jest bronią średniowieczną z X-XII w. pochodzącą z Europy Środkowej lub Zachodniej.
Druga opinia ws. miecza została wydana również w lutym tego roku przez historyka sztuki Adama Chełstowskiego. Ekspert wycenił przedmiot na 70 tys. euro (obecnie to ok. 310 tys. zł). Wyjaśnił też, dlaczego wartość artefaktu może być ostatecznie jeszcze wyższa.
"Od 1990 roku nie spotkałem na naszym rynku antykwarycznym tak dawnej broni i w tak doskonałym jak na wiek stanie. (...) Czasami na rynku zachodnim pojawiają się średniowieczne miecze, ale niemal zawsze są to obiekty w złym stanie zachowania i zazwyczaj późniejsze - z wieku" - czytamy wyjaśnia ekspert cytowany przez Gazeta.pl. Stwierdza, że na bardziej dojrzałym rynku za miecz zapłacono by nawet do 100 tys. euro.
Potrzebne dodatkowe badania
Trzecia opinia, wydana w 2018 r., wskazuje, że miecz datowany jest na X/XI wiek. "Szeroka klinga miecza nadal zachowała swą ostrość. Wzdłuż ostrza, po obu stronach biegnie zbrocze, stanowiące nieco mniej niż 1/3 szerokości głowni. Na zbroczu widoczne są pozostałości złotych zdobień o motywach chrześcijańskich" - napisał autor. Dodał też, że "miecze z tego okresu, zachowane w tak dobrym stanie nie pojawiają się często na rynku kolekcjonerskim".
Eksperci podkreślają, by potwierdzić pochodzenie miecza, wskazane jest przeprowadzenie dokładnej analizy fizykochemicznej obiektu.
Wątpliwości wokół miecza
Kilka tygodni temu "Gazeta Wyborcza" opublikowała opinie sześciu wybitnych specjalistów od średniowiecznej broni. Oni również postulowali dodatkowe badania przedmiotu.
Badacze wątpią w autentyczność przedmiotu podarowanego o. Rydzykowi. Formułują poważne zarzuty co do rzetelności jedynej istniejącej ekspertyzy, którą sporządził dla fundacji Enea niemiecki "biegły ds. historycznej broni europejskiej".
"Wyborcza" twierdzi, że "niemieckim biegłym", na którego powoduje się Enea, w rzeczywistości jest handlarz antykami. Zdaniem polskich specjalistów ekspertyza przedstawiona przez sprzedawcę jest podejrzanie krótka i pomija niektóre kwestie w wyglądzie miecza.
Fundacja Enea już latem, w odpowiedzi na pierwszą publikację "Wyborczej" na ten temat miecza, zarzuciła dziennikowi "naruszenie dóbr osobistych". "W artykule tym spółka Enea S.A. została przedstawiona jako podmiot, który sfinansował zakup średniowiecznego miecza, który rzekomo okazał się falsyfikatem, co jest niezgodne z prawdą, a sformułowane oskarżenia są bezpodstawne" - czytamy na stronie Enei. Według ekspertów możliwe, że miecz podarowany duchownemu ostatecznie nie pochodzi z X lub XI wieku a z XIX, co znacznie obniżałoby jego wartość. Bez profesjonalnych ekspertyz trudno jednak stwierdzić, która z tez jest prawdziwa.