Późnym wieczorem w noworoczny poniedziałek w wynikach wyszukiwania Google pojawiły się niepoprawne notowania głównych walut. Euro, według platformy Google Finance, było wyceniane na 5,9 zł (kurs zamknięcia w piątek to 4,37 zł), dolar na 5,37 zł (zamiast 3,93 zł), frank szwajcarski na 6,38 zł (zamiast 4,67), a brytyjski funt "odnotował" kurs 6,84 (zamiast 5 zł).
"Ten kurs złotego, który sieje panikę to 'fejk' (błąd źródła danych)" - skomentował minister finansów Andrzej Domański. Odsyłał jednocześnie do notowań serwisu Bloomberg, gdzie euro kosztowało w tym samym czasie 4,34 zł. Na wtorkowych notowaniach po otwarciu rynków euro było wyceniane na 4,34 zł, frank szwajcarski na 4,66 zł, a dolar na 3,94 zł.
Zamieszanie wokół notowań złotego. Google wskazał odpowiedzialnego
O udzielenie informacji dotyczących przyczyn wprowadzającej w błąd publikacji na temat notowań złotego do Google Polska zwróciło się Ministerstwo Finansów oraz Ministerstwo Cyfryzacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polski oddział giganta zdążył już wydać komunikat, w którym tłumaczy się z zamieszania. "Funkcje wyszukiwania, takie jak wyświetlanie kursu wymiany walut, opierają się na danych z zewnętrznych źródeł. W przypadku zgłoszenia nieścisłości, kontaktujemy się z dostawcami danych, aby jak najszybciej skorygować błędy" - przekazało Google Polska redakcji money.pl w odpowiedzi na prośbę o stanowisko firmy.
Tymczasem jak wynika z informacji podanych przez spółkę, za dane z rynku walut odpowiada firma Morningstar. Liczby te nie są weryfikowane przez Google.
Ceny na koniec dnia są dostarczane przez Morningstar. Dane dotyczące czynności korporacyjnych i metadane firm są dostarczane przez Refinitiv - czytamy w komunikacie.
Z kolei "Dziennik Gazeta Prawna" donosi nieoficjalnie, że informacja o wykryciu błędu została już przekazana dostawcy danych.