Wtorek to kolejny dzień umocnienia polskiej waluty. Nad ranem dolar był wyceniany na 3,96 zł, a euro na 4,34 zł. Po południu dolar staniał do poziomu 3,93 zł - tym samym stał się najsłabszy od pandemii. Euro osiągnęło wartość 4,32 zł - wartość z czasów pandemii osiągnęło już jednak wcześniej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Złoty znów się umacnia
Umocnienie jest o tyle ciekawe, że - jak zauważają analitycy banku Santander - w poniedziałek odnotowano spadek wartości pary euro-dolar do poziomu 1,093 euro.
"Dolar zyskał nieznacznie do euro po dłuższym okresie osłabienia, które naszym zdaniem będzie kontynuowane w kolejnych miesiącach. Nie zaszkodziły mu słabsze dane z rynku nieruchomości. Złoty zyskał do poziomu poniżej 4,35 zł wobec euro z ok. 4,364 zł zgodnie z pozytywną tendencją z poprzednich tygodni i naszymi założeniami umocnienia krajowej waluty w kolejnych miesiącach" - piszą autorzy analizy.
Odczyt inflacji testem dla złotego
Dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB, potwierdza, że złoty kontynuuje dobrą passę. "Tematem numer jeden jest KPO, choć naszej walucie pomagają też nastroje na rynkach globalnych i wsparła ją listopadowa decyzja RPP" - pisze.
Kiedy będziemy mogli przekonać się, jak trwałe jest umocnienie złotego? Wkrótce. Już w tym tygodniu poznamy kolejne dane z Polski, szczególnie ważne będą wstępne dane o listopadowej inflacji.
Kwiecień podkreśla, że tempo utraty wartości pieniądza ostro wyhamowało - z ponad 18,4 proc. w lutym spadła do 6,6 proc. "W naszej ocenie w listopadzie zobaczymy poziom ok. 6 proc., a wczesną wiosną przyszłego roku jest spora szansa na spadek inflacji w pobliże 4 proc." - prognozuje ekspert XTB.
Wygląda to oczywiście bardzo dobrze, ale pod spodem jest kilka mniej oczywistych procesów. Naturalnie gigantyczny wpływ na dynamikę inflacji w Polsce mają ceny energii - zarówno to co dzieje się na globalnym rynku ropy, europejskim rynku gazu i energii elektrycznej i związanych z tym krajowych regulacji. Łącznie już same te efekty dość mocno zaburzają obraz inflacyjny - pisze ekonomista.
Szansa na ożywienie
Wskazuje, że ciekawe będą też dane dotyczące inflacji bazowej. "Starając się odfiltrować presję popytową na ceny, analizuję relatywne zmiany w kategoriach, gdzie konsument ma większą elastyczność zwiększenia bądź też odłożenia wydatków. Tak skonstruowana miara pokazała w październiku piąty kolejny spadek w ujęciu miesięcznym, a sytuacja taka wydarzyła się po raz pierwszy od przełomu lat 2015/16" - podkreśla Przemysław Kwiecień.
Zauważa też szansę na ożywienie. "Ponadto, ostatnie dane z Polski pokazują konsekwentne odrodzenie popytu konsumpcyjnego oraz potencjał na więcej. Już teraz sprzedaż detaliczna realnie rośnie a znaczący wzrost dynamiki płac realnych (czyli płace minus inflacja) oraz systematycznie poprawiające się nastroje konsumentów wskazują na dalszy wzrost popytu" - przewiduje.
Czy dolar może w obliczu tych danych dalej tanieć? Wyjaśnił to niedawno Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl. "Choć uważamy, że w przyszłym roku dolar będzie podlegał trendowi spadkowemu, to w końcówce roku nie dostrzegamy znacznej przestrzeni do spadków kursu dolara" - napisał we wtorkowej analizie.
Ekspert podkreśla też coś jeszcze. Złoty nie zmienił kursu, pomimo potencjalnie kluczowego wydarzenia, do jakiego doszło w poniedziałek. "Złoty jest obojętny na próby formowania gabinetu przez Mateusza Morawieckiego" - podkreśla autor analizy.