W piątek złoty umacniał się wobec euro (czyli jednej z najważniejszych walut z perspektywy Polaków), kontynuując dobrą passę z czwartku. W dzisiejsze przedpołudnie euro kosztowało mniej niż 4,75 zł. W rezultacie euro kosztuje tyle ile na koniec poprzedniego tygodnia. Podobnie przebiegały piątkowe notowania na parze walutowej USD/PLN. Nie jednak co chwalić dnia przed zachodem słońca.
Złoty pod presją. To tylko chwilowa poprawa
"W końcu sytuacja w bilansie płatniczym radykalnie się pogorszyła, wzrost hamuje, deficyt budżetowy będzie rósł, a inflacja znacznie przewyższa poziom stóp procentowych. Przy poprawie nastrojów globalnych złoty będzie zyskiwał, w okresach turbulencji ostro tracił" - pisze w oficjalnym komentarzu Bartosz Sawicki, analityk cinkciarz.pl.
Podobnie obserwacje poczynili analitycy ING Banku Śląskiego. W komentarzu walutowym piszą, że bilans płatniczy ciągle się pogarsza, tworząc naturalną presję na osłabienie złotego. Zwracają uwagę, że retorykę złagodził Narodowy Bank Polski (NBP), prowadząc do dużego spadku oczekiwań na podwyżki stóp. Według analityków banku to wszystko odbywa się w niesprzyjającym otoczeniu geopolitycznym. W efekcie spodziewają się wzrostu kursu na parze walutowej EUR/PLN ponownie ponad 4,80 w czasie wakacji. Zaraz po wakacjach nie wykluczają nawet 4,90.
Bankowi centralnemu na rękę słaby złoty?
W dalszej części roku analitycy ING spodziewają się raczej stabilizacji kursu EUR/PLN. Problemem według nich jest jednak polityka NBP. Uważają, że nawet jeżeli stopy dojdą do oczekiwanego przez nich poziomu 8,5 proc., to zajmie to więcej czasu.
"RPP może też komunikować przedwczesny koniec cyklu podwyżek. Odnosimy wrażenie, że RPP preferuje słabego złotego i interwencje zamiast dalszych podwyżek stóp" - puentują analitycy ING.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo