Zwykle są trzy opcje. Każde ma swoje konto, mają jedno wspólne konto lub oboje mają prywatne plus jedno wspólne na wydatki typu mieszkanie, rachunki, raty. Każdy ma tu własne podejście, każdy ma też z tyłu głowy obawę, że rozmowa o pieniądzach to temat zdradliwy, który szybko może doprowadzić do kłótni.
Tematowi zaczęli przyglądać się badacze z Cornell University pod przewodnictwem prof. Emily Garbinsky. Sprawdzili, jak wygląda relacja finansów z satysfakcją ze związku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wspólne konto, mniejsza szansa na rozstanie
- Zauważyliśmy, że pary, które łączą swoje finanse, rzadziej się rozstają niż te, które trzymają swoje pieniądze osobno - powiedziała Garbinsky w komentarzu do wyników.
Jej zdaniem wspólne konto i mówienie o pieniądzach "nasze" zamiast "moje" zwiększa poczucie grania w jednej drużynie i wspólnego radzenia sobie z nieprzewidzianymi trudnościami finansowymi.
Emily Garbinsky poruszała już wcześniej temat pieniędzy i związków w innym ujęciu. Z jej ustaleń wynika, że wiele par unika rozmów o pieniądzach, bo traktują to jako prostą drogę do kłótni lub poważnego konfliktu. Jej zdaniem pary, które rozmawiają o pieniądzach i mają wspólne konta, lepiej radzą sobie np. z zarządzaniem wydatkami i długami, łatwiej im osiągnąć cele finansowe. Nie dochodzi też u nich do tzw. niewierności finansowej, czyli ukrywania jakiegoś zakupu czy wydatku przed partnerem.
Jak mówimy o pieniądzach w Polsce?
Jak to podejście wygląda w Polsce? W money.pl opisywaliśmy badanie przeprowadzone przez IMAS International na zlecenie Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej. Wynika z niego, że połowa respondentów będących w związkach wychodzi z założenia "co moje to twoje" i popiera prowadzenie wspólnych finansów. Pozostali optują za oddzielnymi kontami.
- Różnice w poglądach na wspólne finanse stają się wyraźniejsze, gdy partnerzy są pytani o związane z nimi role i obowiązki. Tu wciąż okazujemy się społeczeństwem tradycyjnym, gdzie kobiety i mężczyźni odmiennie postrzegają swój udział w związku – wskazał prezes Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej Adam Łącki.
To mężczyzna uważa, że na nim spoczywa większa odpowiedzialność finansowa. I to mężczyźni dominują wśród dłużników (1/3 to kobiety).
Z badania wynika, że spłatą kredytu czy pożyczki na wspólne duże wydatki w 63 proc. pary dzielą się w równym stopniu. Panowie znacznie częściej deklarują natomiast, że to oni powinni zaciągać tego typu zobowiązania - uważa tak 52 proc. z nich. Kobiety oczekują tego od partnerów rzadziej niż oni sami (31,5 proc.).