"W tym roku Polacy kolejny raz pokazali, że chcą pomagać i wspierać organizacje pożytku publicznego" – oceniła Małgorzata Krok, zastępczyni szefa Krajowej Administracji Skarbowej, komentując najnowsze dane dotyczące popularności przekazywania 1,5 proc. podatku organizacjom pożytku publicznego (OPP).
Te optymistyczne wnioski są uzasadnione: dobroczynność jest w rozkwicie. Ale równocześnie wsparcie jest w coraz większym stopniu skupione na nielicznych dużych organizacjach. To zaś nie sprzyja najlepszemu z perspektywy społeczeństwa wykorzystaniu siły sektora pozarządowego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Transfery do organizacji pozarządowych rosną wraz z dochodami
W rozliczeniu PIT za 2023 r. na przekazanie części należnego podatku wybranej OPP zdecydowało się około 14,8 mln osób (spośród 24,4 mln, które w ogóle rozliczały się z podatku). To wyraźnie więcej niż w ubiegłym roku, w rozliczeniu za 2022 r., gdy zrobiło to 12,7 mln podatników.
Osób, które część należnego podatku przekazują OPP jest wciąż mniej niż w 2022 r. (rozliczenie za 2021 r.) i 2021 r. (rozliczenie za 2020 r.), ale to skutek wzrostu kwoty wolnej od podatku, a nie spadku skłonności do wspierania organizacji pozarządowych. Od 2022 r. kwota ta wynosi 30 tys. zł, zamiast 8 tys. zł jak w poprzednich kilku latach. Po tej podwyżce zmalała liczba osób, która musiała zapłacić PIT. W przyszłym roku, w rozliczeniu za 2024 r. osób płacących podatek dochodowy znów będzie zapewne więcej niż w 2022 r. Będzie to naturalna konsekwencja szybkiego wzrostu wynagrodzeń.
Mimo spadku liczby podatników wspierających OPP, systematycznie rośnie przekazywana im kwota. W tym roku podskoczyła do 1,9 mld zł z nieco ponad 1,5 mld zł w ubiegłym roku i 1,1 mld zł w 2022 r. O ile jednak wzrost między 2022 i 2023 r. (o 37 proc.) był skutkiem tego, że z 1 do 1,5 proc. zwiększyła się część podatku, którą można przekazać OPP, o tyle przyczyn tegorocznej zwyżki (o 24 proc.) trzeba szukać gdzie indziej. To odzwierciedlenie wzrostu wpływów z PIT o ponad 30 proc., co z kolei wynikało ze wzrostu dochodów gospodarstw domowych.
Nominalny wzrost wartości darowizn dla OPP wyraźnie przewyższył inflację, która w 2023 r. wyniosła średnio 11,4 proc. To oznacza, że nawet w ujęciu realnym podatnicy przekazali organizacjom pozarządowym więcej niż rok wcześniej. Realna wartość darowizn zwiększyła się o 11,4 proc. po zwyżce o niemal 20 proc. rok wcześniej.
Koncentracja sektora organizacji pozarządowych postępuje
Podatnicy, którzy zdecydują się na przekazanie części 1,5 proc. zapłaconego PIT organizacji pozarządowej, mogą wybierać spośród ponad 9 tys. podmiotów. W praktyce jednak pieniądze płyną do wąskiej grupy największych organizacji. A na przestrzeni lat ta koncentracja wsparcia zdaje się zwiększać.
Przykładowo, w tym roku 10 najchętniej obdarowywanych OPP otrzymało łącznie 847 mln zł, czyli 45 proc. całkowitej wartości darowizn. Rok temu ich udział wynosił 44 proc., a w poprzednich latach 42 proc. Tymczasem w 2010 r. (rozliczenia PIT za 2009 r.) na 10 największych OPP przypadało tylko 32 proc. środków przekazywanych przez podatników.
Taką samą tendencję wzrostową widać, jeśli ograniczymy się do udziału w darowiznach pięciu najczęściej obdarowywanych OPP. W tym roku wyniósł on 38 proc., w porównaniu do 26 proc. w 2010 r. Z kolei na 100 najchętniej wspieranych OPP przypada aż 72 proc. całej kwoty przekazywanej w ramach 1,5 proc. PIT.
Kogo najchętniej wspierają Polacy?
Na czele listy najhojniej wspieranych OPP dochodzi do pewnych przetasowań, ale stosunkowo niewielkich. Pierwsze miejsce konsekwentnie zajmuje Fundacja Dzieciom "Zdążyć z pomocą". Drugie od kilku lat przypada Fundacji Siepomaga, ale jej popularność systematycznie rośnie. Jeszcze w 2020 r. (rozliczenia PIT za 2019 r.) zajmowała piątą pozycję, tuż za Fundacją WOŚP, która obecnie jest na siódmym miejscu.
Konsekwencją tych roszad jest to, że zmniejsza się dystans między pierwszą a drugą najchętniej wspieraną organizacją. W tym roku lider otrzymał o 146 proc. większe wsparcie niż wicelider, podczas gdy we wspomnianym 2020 r. różnica wynosiła ponad 260 proc., a jeszcze wcześniej dochodziła do 800 proc.
Organizacje, które najczęściej wybierają darczyńcy, mają jedną wspólną cechę: pozwalają przekazywać pieniądze na cele szczegółowe, tzn. wspierać konkretnego podopiecznego. To tłumaczy ich siłę przyciągania: podatnicy doceniają wiedzę, na co dokładnie zostaną wykorzystane ich podatki. A to może przyczyniać się do wzrostu popularności przekazywania 1,5 proc. PIT i w rezultacie wzrostu kwot, które płyną do całego sektora organizacji pozarządowych.
Ale niezależnie od tego, jakiego typu OPP cieszą się największą popularnością, koncentracja wsparcia na wąskiej grupie podmiotów sama w sobie może mieć pewne skutki uboczne – nie zawsze pozytywne. Z jednej strony, większe organizacje mogą być bardziej efektywne dzięki efektom skali. Z drugiej strony, aby utrzymać rozpoznawalność, organizacje te część pieniędzy przeznaczają na marketing. A darczyńcy tracą z oczu potrzeby bardziej wyspecjalizowanych OPP. Tymczasem taka różnorodność jest ważną cechą sektora organizacji non-profit. Sensem ich istnienia jest to, aby nieść pomoc tam, gdzie zawodzi pomoc systemowa. Największe organizacje tworzą zaś własny system.
Sektor pozarządowy traci elastyczność
– Dyskusja o koncentracji środków z 1,5 proc. PIT wśród organizacji pożytku publicznego przypomina w wielu aspektach debatę o nierównościach ekonomicznych w społeczeństwie – mówi money.pl dr hab. Ryszard Szarfenberg, profesor na Wydziale Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych UW, badacz problemów ubóstwa i wykluczenia.
Podobnie jak w gospodarce, gdzie bogaci stają się coraz bogatsi (to tzw. efekt Mateusza), największe OPP przyciągają nieproporcjonalnie dużą część środków, co pozwala im na jeszcze skuteczniejsze działania marketingowe i dalsze umacnianie swojej pozycji. Ta sytuacja rodzi pytania o spójność sektora pozarządowego: czy nie prowadzi ona do zaniedbania pewnych obszarów działalności społecznej, analogicznie do problemu spójności regionalnej czy społecznej? - mówi Ryszard Szarfenberg.
Prof. Szarfenberg przyznaje, że dominacja dużych, profesjonalnych organizacji może przynieść korzyści w postaci większej efektywności i skali działania. Ale nie jest jasne, czy te korzyści przeważają nad negatywnymi konsekwencjami koncentracji wsparcia. – Tak jak w ekonomii dyskutuje się o kompromisie między efektywnością a równością, tak i w przypadku OPP należy zastanowić się, czy korzyści z koncentracji środków przeważają nad potrzebą utrzymania różnorodnego i elastycznego sektora pozarządowego – tłumaczy.
Jedną z zalet zdywersyfikowanego sektora organizacji pozarządowych jest to, że nowe – siłą rzeczy mniejsze – OPP mogą być bardziej innowacyjne od tych dużych. – Podobnie jak w gospodarce podkreśla się rolę małych firm w generowaniu innowacji, można argumentować, że różnorodny sektor OPP, z silną reprezentacją mniejszych organizacji, może być źródłem innowacji społecznych i nowych rozwiązań problemów społecznych – zauważa naukowiec.
"System, w którym trzeba się poniżyć"
Koncentracją transferów do OPP wśród kilku największych podmiotów – i to o podobnym modelu działania – niepokoi się też dr hab. Paweł Kubicki, profesor Szkoły Głównej Handlowej, kierownik tamtejszej Katedry Polityki Społecznej.
– Idea 1,5 proc. PIT się wypaczyła. Nie wspiera małych i lokalnych społeczności, a często też nie wspiera sektora pozarządowego, ale indywidualne subkonta – ocenia w rozmowie z money.pl.
Jego zastrzeżenia budzi właśnie to, że 1,5 proc. PIT można przekazać konkretnym podopiecznym fundacji. Już kilka lat temu mówił o tym w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej". Od tamtego czasu zjawisko to przybrało zaś na sile.
– Osoby, które zbierają, wcale się z tego nie cieszą. Wielu postrzega to jako żebractwo. Ładnie opakowane, kolorowe, uśmiechnięte, ale jednak żebractwo. Wyciąganie ręki, nawet gdy chodzi o zdrowie naszego dziecka, jest dla większości rodziców upokarzające. Stworzyliśmy system, w którym trzeba się poniżyć, by uzyskać wsparcie, które w teorii jako podatnicy i obywatele mieć powinniśmy. To "disability porn", "pornografia niepełnosprawności". By dostać więcej, należy się wyzbyć niemal całej prywatności – mówił w tamtej rozmowie.
– Ta "pornografia niepełnosprawności" niszczy solidarność, pewną wspólnotę cierpienia. Nawet tragiczną chorobę, w której wzajemnie powinniśmy się wspierać, zamienia w rywalizację. Muszę atrakcyjniej zaprezentować większe nieszczęście mojego dziecka, bo inaczej wygra dziecko Kowalskiego, a moje umrze – dodał.
Potrzebne są mechanizmy redystrybucji?
Dzisiaj prof. Kubicki zastrzega, że choć idea wspierania organizacji pozarządowych częścią wpływów podatkowych straciła sens, to nie opowiada się za zniesieniem tego mechanizmu finansowania OPP. Dla wielu osób z niepełnosprawnościami zbiórki – także te, na które ostatecznie przekazywane są pieniądze z 1,5 proc. PIT – to główna forma wsparcia.
– Analogia ekonomiczna sugeruje, że potrzebne mogą być mechanizmy "redystrybucji" środków z 1,5 proc. PIT, podobne do polityk redystrybucji dochodów w gospodarce. Do rozważenia jest wprowadzenie progów lub limitów dla największych beneficjentów, ale także inwestycje w "kapitał ludzki" mniejszych OPP poprzez szkolenia i wsparcie rozwojowe – tłumaczy z kolei money.pl prof. Szarfenberg. To, mogłoby sprawić, że mniejsze podmioty byłyby w stanie przyciągać więcej pieniędzy, a ekosystem organizacji pozarządowych stałby się bardziej zrównoważony.
– Łączyłby wtedy efektywność dużych podmiotów z innowacyjnością i elastycznością mniejszych inicjatyw, zapewniając jednocześnie szeroki zakres wsparcia dla różnorodnych potrzeb społecznych – podkreśla.
Grzegorz Siemionczyk, główny analityk money.pl