O patencie pozwalającym na łączenie pracy etatowej z własną działalnością pisze dziś "Rzeczpospolita". Oczywiście nie jest to rozwiązanie dobre dla każdego i w każdej sytuacji.
Kto może skorzystać na połączeniu działalności i etatu? Przede wszystkim osoby, które łatwo i sensownie mogą uzasadnić dzielenie zadań na "etatowe" i "własną działalność". "Rz" przytacza tu choćby przykład prawnika, który na co dzień zarabia w urzędzie, ale reprezentowanie instytucji przed sądem rozlicza jako przychody z działalności gospodarczej. Można również prowadzić szkolenia dla swojej firmy, analizować aspekty jej działalności itp.
Ten patent sprawdza się też w przypadku lekarzy, inżynierów, menedżerów. Generalnie chodzi o to, by zakres zadań w obu rodzajach działalności był różny – wtedy praca i współpraca może się odbywać z tym samym podmiotem (czyli jednocześnie pracodawcą i zleceniodawcą).
Drugi ważny warunek jest taki, że działalność nie powinna być co do zasady wykonywana w siedzibie zleceniodawcy. Chodzi więc o zadania, które wykonujemy w domu, na sali sądowej, szkoleniowej etc.
Podatek bankowy. Prawie połowa banków go nie płaci
Zaletą łączenia etatu z działalnością jest możliwość obniżenia sobie podatku. Jak to możliwe? Etat jest rozliczany za zasadach ogólnych, ale w przypadku działalności możemy wybrać 19-procentowy podatek liniowy. To nie wszystko: możemy korzystać z tzw. kosztów – na przykład od przychodu odliczać wydatki na samochód, komputer, domowe biuro.
Według informacji "Rz" takie rozwiązanie jest opłacalne dla osób zarabiających od 100 tys. zł rocznie w górę. Oczywiście podział obowiązków musi być faktyczny i łatwy do udowodnienia, by skarbówka nie miała wątpliwości, że rozwiązanie jest zgodne z przepisami. W takich przypadkach nie widzi problemu w łączeniu etatu i działalności.