Ministerstwo Finansów kończy pracę nad ustawą, która umożliwi jednoosobowym działalnościom gospodarczym wybór kasowego PIT, czyli zapłaty podatku dochodowego dopiero po otrzymaniu przez przedsiębiorcę płatności.
Z szacunków resortu finansów, z rozwiązania będzie mogło skorzystać aż 2,3 mln podmiotów, których dochody za ubiegły rok nie przekroczyły 250 tys. euro. Taki limit będzie wpisany w ustawie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak podkreślał w grudniowym exposé rządu premier Donald Tusk, celem ustawy jest ulga małym przedsiębiorcom, którzy borykają się z zatorami płatniczymi.
Z badania TGM Research na zlecenie firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso w 2023 r. wynika, że to istotny problem, z którym boryka się blisko 70 proc. podmiotów z sektora MŚP.
Gigantyczne opóźnienia w płatnościach?
O ile przedsiębiorstwa średnio czekają na zapłatę faktur 22 dni po terminie zapadalności faktury, to w sektorze małych i średnich przedsiębiorstw (MŚP) aż 60 proc. firm otrzymuje, należą im zapłatę za fakturę, 90 dni po terminie. Natomiast 40 proc. musi się uzbroić w cierpliwość na ponad 3 miesiące, w tym 12 proc. czeka na zapłatę ponad rok.
Z kolei według danych Krajowego Rejestru Długów na koniec I kwartału 2024 r. zadłużenie jednoosobowych działalności gospodarczych, które stanowią 97 proc. firm z sektora MŚP w Polsce, wynosiło 4,89 mld zł.
Proponowana przez resort finansów zmiana ma te zatory udrożnić. Przedsiębiorcy zapłacą jednak nie tylko należny podatek dochodowy z opóźnieniem, ale też składkę zdrowotną, która jest powiązana z ich przychodem.
Kasowy PIT. Oto jak rząd chce ulżyć firmom
Przedsiębiorca, który nie otrzyma zapłaty za fakturę i nie będzie miał przychodu będzie zobligowany jedynie do zapłaty składki zdrowotnej, ale tylko od najniższego wynagrodzenia.
Możliwe gigantyczne zaległości. Państwo je pokryje?
Z bardzo ostrożnych wyliczeń głównego doradcy podatkowego InFaktu Piotra Juszczyka wynika, że wysokość opóźnień we wpłatach składki zdrowotnej może sięgać nawet miliardów złotych. Jak to policzyliśmy?
Przyjęliśmy, że średni dochód roczny przedsiębiorcy jest na poziomie pół miliona złotych (górny limit dochodów, to, jak wspomnieliśmy wyżej ponad milion złotych).
Wybraliśmy tylko przedsiębiorców, którzy rozliczają się podatkiem liniowym, czyli płacą składkę zdrowotną w wysokości 4,9 proc. oraz założyliśmy, że średni zator wynosi 10 tys. zł.
Z wyliczeń tych wychodzi, że jeśli z kasowego PIT skorzystałoby tylko 10 tys. firm, do NFZ nie wpłynęłoby na czas 9 mln zł, ale jeśli byłoby to np. 1 mln firm – zator w NFZ byłby już na 900 mln zł.
Jak wspomnieliśmy wyżej, do kasowego PIT zakwalifikuje się pod względem osiąganych przychodów 2,3 mln firm z czego 70 proc. boryka się z zatorami płatniczymi. Uprawnionych do kasowego PIT może być zatem nawet 1,3 mln podmiotów.
Czy Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ) i budżet państwa skredytuje małych przedsiębiorców, którzy borykają się miesiącami z zatorami płatniczymi?
Zapytaliśmy o to Ministerstwo Finansów, ale odesłano nas do Ministerstwa Zdrowia. W resorcie zdrowia usłyszeliśmy natomiast, że projekt ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych oraz ustawy o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne został przesłany do Ministerstwa Zdrowia. Nastąpiło to dopiero w czwartek 25 kwietnia w ramach uzgodnień zewnętrznych.
Z związku z tym resort musi go przeanalizować przed udzieleniem nam odpowiedzi.
NFZ weźmie to na siebie?
Zdaniem eksperta ds. systemu ochrony zdrowia Business Centre Club Sławomira Jagieła odroczone składki na NFZ mogą spowodować poważne perturbacje w systemie ochrony zdrowia.
Zwraca on uwagę, że sytuacja w poszczególnych oddziałach NFZ jest bardzo różna, wiele podmiotów leczniczych w kraju nie ma rezerw finansowych, z których mogłoby pokryć wydatki, za które nie dostanie w odpowiednim terminie zapłaty.
Z kolei prawnik i ekspert systemu ubezpieczeń społecznych oraz wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego dr Tomasz Lasocki uważa, że kasowa składka zdrowotna jest jednym z możliwych rozwiązań, które zakończą płacenie składek od wirtualnych dochodów, czyli pieniędzy, których przedsiębiorcy jeszcze nie otrzymali.
Jednak zwraca on uwagę, że wprowadzenie kasowego PIT powinno wiązać się również ze zmianami w innych ustawach oraz wprowadzeniem takich zabezpieczeń, by przedsiębiorcy nie mogli posługiwać się tą metodą rozliczeń w celu unikania płacenia danin na NFZ np. poprzez żonglowanie uprawnieniem do zawieszenia działalności.
Na problem ewentualnej nierzetelności w posługiwaniu się tą metodą rozliczeń z podatków uwagę zwrócił również w odpowiedzi na niedawną interpelację poselską wiceminister finansów, Jarosław Neneman.
Napisał on m.in. że przedsiębiorcy, którzy zdecydują się na kasowy PIT będą musieli prowadzić specjalne rejestry, w których będą musieli odnotowywać, w jakim terminie nastąpiła wpłata za konkretną fakturę.
Ustawa wprowadzająca kasowy PIT ma zacząć obowiązywać od stycznia 2025 r.
Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl