Tekst pierwotnie opublikowaliśmy w styczniu 2022 r. i został zaktualizowany
Zdaniem rządu aż 18 mln Polaków zyska na Polskim Ładzie, w tym 8 mln osób zatrudnionych na umowę o pracę. W kieszeniach podatników ma zostać ok. 17 mld zł. Te trzy liczby są powtarzane przez obóz rządzący jak mantra. Problem w tym, że władza nigdy nie pokazała, na jakiej podstawie oszacowała te wyniki. Próżno szukać odpowiedzi na to pytanie w ocenie skutków regulacji, nie znamy również żadnych wewnętrznych analiz Ministerstwa Finansów. To zmieniło się w miniony weekend.
Polski Ład - liczba beneficjentów programu
Wtedy to Norbert Maliszewski, szef Rządowego Centrum Analiz, broniąc założeń Polskiego Ładu, przedstawił tabelę, w której — jak przekonywał — rząd oszacował "przedziały, aby zobrazować, jak rozkładają się zarobki w Polsce". Dzięki temu chciał wyjaśnić, ile mniej więcej zyskają osoby zarabiające na etacie np. do pensji minimalnej (pisaliśmy o tym TUTAJ).
50 proc. Polaków z umową o pracę ma wynagrodzenie mniejsze niż 4,5 tys. zł brutto. Dodatkowe 84-168 zł miesięcznie dużo znaczy dla 42 proc. Polaków z wynagrodzeniami 2,1-4,4 tys. zł. Tyle w temacie narracji, że "nikt nie zyskuje na PŁ". Trzeba wyjść poza bańkę — kwitował.
"50 proc. grupy osób będących na umowie o pracę zyskuje ponad 100 zł" — dodał.
Z zestawienia wynika, że 8,6 mln podatników na umowie o pracę ma rzekomo skorzystać na Polskim Ładzie (są to liczby zgodne z zapewnieniami przedstawicieli resortu finansów), ponieważ ich płaca jest mniejsza niż 5,7 tys. zł.
Z kolei wynagrodzenie netto dla 3,9 mln osób ma nie ulec zmianie. To jest grupa objęta tzw. ulgą dla klasy średniej. Według danych rządowych natomiast 0,8 mln rodaków ma stracić, bo ich zarobki miesięcznie przekraczają 12,8 tys. zł.
I tu zaczyna się problem. Ponieważ, jak przekonuje w rozmowie z money.pl dr Sławomir Dudek, były pracownik Ministerstwa Finansów z ponad 20-letnim stażem, a obecnie główny ekonomista FOR, ta tabela jest "zmanipulowana". O co chodzi?
Złe liczby. "Fatalny błąd"
Zdaniem ekonomisty pierwsza wątpliwość dotyczy tego, z jakich baz danych i z jakiego roku rozliczeniowego pochodzą informacje o liczebności podatników i ich dochodach w tablicy ujawnionej przez Maliszewskiego.
W Ocenie Skutków Regulacji do ustawy wskazano, że bazowano na danych z 2018 roku. To aż cztery lata różnicy i rozkład w 2022 r. może być kompletnie inny, uwzględniając ogromny przyrost płacy minimalnej i nominalny wzrost gospodarki w okresie aż czterech lat. Także to są tylko szacunki. Podatników z płacą większą niż 5,7 czy 12,8 może być znacznie więcej, niż można to oszacować z rozkładu z 2018 roku, nawet dokonując rzetelnej prognozy. Ale prognoza to tylko prognoza i bazuje na założeniach oraz szacunkach. Niestety, nie znamy metodologii tej aproksymacji — przekonuje Sławomir Dudek.
Jego zdaniem dyskusja o tabeli rządowej, "od nitki do kłębka", doprowadziła do konkluzji, że "doszło do fatalnej pomyłki". — Do naciąganej interpretacji danych — podkreśla ekonomista. Dlaczego?
— Ta manipulacja w tabeli wynika z faktu, że w kolumnie pokazującej rzekomo płacę miesięczną nie jest prawdziwa płaca miesięczna podatnika, ta, która jest na pasku, tylko to jest przychód roczny z zeznania podatkowego podzielony przez 12 miesięcy. Tego już w tabeli nie wskazano. To kompletnie zmienia prawdziwy obraz liczebności podatników — tłumaczy.
"Absurd zestawienia rządowego"
O co chodzi? Pokażmy to na skrajnym przykładzie. Weźmy np. podatnika zarabiającego 36 tys. zł miesięcznie. Zaczął on pracę w grudniu 2021 r. i jego przychód roczny jest równy właśnie 36 tys. zł. Po podzieleniu tej kwoty przez dwanaście miesięcy jest on w tablicy rządowej wykazywany w grupie podatników z płacą minimalną, tj. w grupie korzystających na Polskim Ładzie.
— Ale przecież ten podatnik w kolejnym roku nie będzie pracował tylko w grudniu, zatem ewidentnie straci na zmianach i powinien być pokazany w grupie podatników tracących, których przychód przekracza 12,8 tys. zł miesięcznie. Ten skrajny przykład pokazuje absurd zestawienia rządowego — argumentuje Dudek.
W grupie rzekomo na płacy minimalnej może być np. podatnik, który zaczął pracę w czerwcu 2021 r. i zarabiał 6 tys. zł. Jego przychód roczny to też 36 tys. zł i po podzieleniu przez 12 również daje płacę minimalną. Czyli podatnik z płacą 6 tys. zł też trafi do grupy korzystających, a przecież jego dochód jest wyższy niż 5,7 tys. zł. Ten podatnik, co najwyżej może skorzystać z "totolotka", czyli ulgi dla klasy średniej — dodaje ekonomista.
Liczby mogą być mniejsze, ale jest coś jeszcze gorszego
Podobnego zdania jest prof. Stanisław Gomułka, były wiceminister finansów, a obecnie główny ekonomista BCC. Jego zdaniem szacunki rządowe są zawyżone. — Pojawiają się wyliczenia, że beneficjentów może być znacznie mniej: 10-12 mln — mówi nam ekspert.
Nie to jest jednak według niego najbardziej niepokojące. — Dobrze byłoby mieć porządne wyliczenia Ministerstwa Finansów dotyczące rozkładu zysków na poszczególne grupy podatników. Niestety, pewność co do liczb będziemy mieli dopiero w kwietniu przyszłego roku, kiedy zaczną się rozliczenia roczne. Tak naprawdę dopiero wtedy poznamy prawdę o Polskim Ładzie. Do tego czasu jest tyle niejasności, tyle zmiennych, że doprawdy trudno cokolwiek na ten temat powiedzieć — przewiduje ekonomista.
Niestety, mówi nam prof. Gomułka, ten bałagan w najbliższych miesiącach będzie się jeszcze wzmagał. — Bo pod koniec miesiąca wypłatę dostaną pozostali pracownicy, a później przyjdzie czas na przedsiębiorców — obawia się.
Dosadniej całą sytuację komentuje przedstawiciel FOR. - Rząd sprytnie manipuluje wskaźnikami, uśrednianiem, pokazywaniem kwot łącznych, zamiast w rozbiciu na grupy tracące i zyskujące. Rząd z premedytacją stosuje sprytną narrację uśrednionego podatnika — uważa Dudek i dodaje:
Władza zastosowała manewr, że jest duża grupa tych, którzy niewiele skorzystają, ale masa ich zysku, czy korzyści w podatkach jest dużo większa, niż to, co inni tracą. Dlatego ogólny obraz może wskazywać, że średni podatnik zyskuje.
— Tylko że "średnia" ma znikomy walor informacyjny. Zawsze powtarzam swoim studentom, że średnio ja ze swoim kotem mamy po trzy nogi — mówi ekonomista FOR.
Ministerstwo Finansów zaprzecza
Zdaniem Ministerstwa Finansów wyliczenia są przeprowadzone zgodnie ze standardami rozwiniętych krajów. Więcej piszemy o tym tutaj: