Jak pisze wtorkowa "Rzeczpospolita", w Ordynacji podatkowej jest jedynie zapis, który pozwala zwolnić z podatku grupy podatników, a nie jednego konkretnego człowieka. Być może stąd deklaracja, że nie zapłacą również "wszyscy przyszli polscy nobliści".
To jednak nie musi załatwiać sprawy. – Jeśli minister je wyda, to powinien nim objąć grupę podatników, np. wszystkich, którzy otrzymają prestiżowe nagrody z zagranicy teraz i w przyszłości – sugeruje na łamach "Rz" Andrzej Marczak, doradca podatkowy i partner w KPMG.
Do tej pory podobne preferencje minister przyznawał stypendystom programu Erasmus oraz laureatom nagród za przyczynienie się do szybkiej likwidacji choroby zakaźnej zwierząt.
Jeszcze inna procedura zakłada umorzenie zaległości podatkowej. Ale najpierw ta zaległość musi powstać, czyli Olga Tokarczuk pieniądze już powinna dostać, a wtedy odpowiednią decyzję musiałby wydać naczelnik urzędu skarbowego. Oczywiście po uprzednim wniosku noblistki.
Jak jednak twierdzi ekspert, to nie wyglądałoby prestiżowo. – Noblistka zalegająca z podatkiem? To nie brzmi dobrze – mówi "Rz" Marczak.
Takie umorzenia jednak zdarzają się stosunkowo często. Według danych Krajowej Administracji Skarbowej wydawano od 3 do 5 tys. takich decyzji rocznie. Łącznie na kwoty od 9,4 do 15,5 mln zł.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl