Za niewiele ponad miesiąc Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wypowie się w temacie zgodności polskiego podatku handlowego z prawem unijnym. 16 marca dowiemy się więc, czy obowiązujący od stycznia podatek może być pobierany.
Rząd zagrał va banque: wprowadził podatek nie mając pewności, czy unijna instytucja go utrzyma. Argumentem za wprowadzeniem podatku jeszcze przed ostatecznym wyrokiem było to, że w 2019 r. Sad Pierwszej Instancji UE przyznał w sporze, który Warszawa prowadziła z Komisją Europejską, rację naszemu krajowi – przypomina serwis "Wiadomości Handlowe".
KE odwołała się od wyroku, stąd brak prawomocności.
Polski rząd do tego stopnia wierzy jednak w pozytywne dla siebie rozstrzygnięcie, że uwzględnił wpływy z tej daniny w budżecie na 2021 r. na poziomie ok. 1,5 mld zł.
Podatek zaczął obowiązywać 1 stycznia 2021 r. pomimo braku wyroku TS. Pierwsza płatność, za styczeń, dokonana musi zostać przez płatników do 25 lutego.
Drugi próg podatkowy z początkiem miesiąca
Pisaliśmy, że największa detaliczna sieć handlowa, czyli Biedronka, wpadła w drugi próg tego podatku już pierwszego dnia miesiąca. Pierwszy próg podatku liczony jest od wartości sprzedaży powyżej 17 mln zł (0,8 proc. przychodów powyżej 17 mln zł), a drugi od 170 mln zł (1,4 proc. od wartości przychodu powyżej 170 mln zł). Mówimy tu o sieciach handlowych rejestrujących sprzedaż pod jednym numerem NIP.
Money.pl szacuje, że Jeronimo Martins będzie musiał płacić po około 50 mln zł miesięcznie podatku handlowego za sieć Biedronka i kolejne kilka milionów złotych za sieć drogerii Hebe. Lidl (który w drugi próg wpadnie "dopiero" drugiego lub trzeciego dnia) wyłoży do 20 mln zł każdego miesiąca. Z kolei sieć Rossmann blisko 12 mln zł, a sklepy spod logo Euro RTV AGD około 8 mln zł. I tak co miesiąc.
Gdyby jednak, przyjmując czarny dla rządu scenariusz, Trybunał Sprawiedliwości uznał, że podatek jest niezgodny z prawem, Polska może zostać zobowiązana do zwrotu pobranych do tego czasu kwot (za styczeń i za luty).