Polski rząd tryumfował, gdy 16 maja Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej uznał, że blokada polskiego pomysłu na opodatkowanie wielkich sieci handlowych ze strony Komisji Europejskiej było nieuzasadnionej. Radość nie mogła jednak trwać długo.
Unijni urzędnicy mają bowiem czas do 26 lipca na ewentualne złożenie odwołania od decyzji Komisji Europejskiej. Z nieoficjalnych informacji przywołanych przez „Rzeczpospolitą” wynika, że KE zamierza walczyć z podatkiem. Równocześnie wykorzystuje zbliżające się polskie sejmowe wakacje z czego zdaje sobie sprawę polski rząd.
Projekt ustawy zawierającej przepisy wprowadzające w życie nowy podatek miał stanąć na posiedzeniu rządu 2 lipca. Do dziś jednak się nie pojawił, co sugeruje, że rząd Mateusza Morawieckiego zamierza czekać na decyzję KE. Jeśli faktycznie przed 26 lipca rząd nie dokumentu, parlament nie zdąży się nią zając, bo ostatnie posiedzenie zaplanowano na 16-18 lipca.
W efekcie zaplanowany przez rząd termin wprowadzenia podatku we wrześniu staje się nierealny.
Ustawa o podatku handlowym zakłada stawkę w wysokości 0,8 proc. od przychodu od 17 do 170 mln zł miesięcznie (obroty w skali roku do 2 mld 40 mln zł), stawkę w wysokości 1,4 proc. przychodu ponad kwotę 170 mln zł w ciągu miesiąca.
Sprzedawca, który miesięcznie osiągnie przychód na przykład w wysokości 400 mln zł, zapłaci podatek według stawki 0,8 proc. od przychodu do wysokości 170 mln i według stawki 1,4 proc. od kwoty 230 mln zł.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl